Trwa ładowanie...
16-09-2014 15:18

Życie jak w piekle. Spędziła 30 lat w sekcie

Życie jak w piekle. Spędziła 30 lat w sekcieŹródło: dailymail.co.uk
d2ifkpv
d2ifkpv

John Travolta, Tom Cruise, Chick Corea – wszystkie te osoby łączy jedno. Poza sławą i pieniędzmi, które udało się im zdobyć, należą do Kościoła scjentologicznego – organizacji, która oskarżana jest o psychomanipulacje czy wymuszenia. Niedawno na osobistą spowiedź, dotyczącą kulisów życia w strukturach tej organizacji, zgodziła się Karen de la Carriere, która przez lata była żoną jednego z liderów Kościoła.

Na temat Kościoła scjentologicznego nie od dziś krążą legendy. Organizacja, której twórcą był ekscentryczny pisarz L. Ron Hubbard, uznawana jest dziś w wielu kręgach za niebezpieczną sektę, której działalność destrukcyjnie wpływa na psychikę jej członków. W wielu krajach na świecie funkcjonowanie organizacji jest zakazane. Ci, którym udaje się wyzwolić, głośno mówią o kulisach jej aktywności. Jedną z ostatnich osób, która nie obawiała się opowiedzieć, jak wyglądało życie w ramach struktur związanych ze scjentologami jest Karen de la Carriere. 70-letnia dziś kobieta, nazywana przez lata „królową scjentologów”, przez lata była żoną jednego z przywódców Kościoła, Hebera Jentzscha.

Karen de la Carriere powiedziała, że zdecydowała się opowiedzieć o tym, co dzieje się w sekcie, by zapobiec dalszej fali nadużyć, które są tam na porządku dziennym. Ona sama uważa się za jedną z ofiar prześladowań i przemocy. Kobieta była członkinią organizacji przez ponad 30 lat. W 1978 r. wyszła za mąż za Hebera Jentzscha, który niedługo potem został prezydentem organizacji. Jak sama wspomina, nie żyło się jej źle. Wszystko zmieniło się jednak w momencie, gdy zaczęła podważać doktrynę i krytykować przywództwo późniejszego lidera Davida Miscavige’a w Kościele. Wtedy jej życie zmieniło się w piekło. Od tamtej pory wiele razy była karana za swoje podejście.

70-letnia dziś kobieta twierdzi, że szczególnie nie przypadł jej do gustu sposób, w jaki prowadzone były rozmowy z wiernymi. Krytykowała metody prowadzenia dyskusji starszych członków z osobami, które chciały poznać odpowiedzi na nurtujące je pytania. W czasie takich przesłuchań dowiadywały się one, co muszą robić, by poznać prawdę. Efekt często był opłakany.

d2ifkpv

„Miałam do czynienia z ludźmi, którzy grozili, że rzucą się z dziesiątego piętra na betonowe podłoże” – wspomina Karen de la Carriere. „Scjentologia ma charakter bezmyślnej antypsychiatrii i zdarzało się, że w sposób niebezpieczny i pełen hipokryzji akceptowaliśmy pacjentów chorych psychicznie. Ale jeśli jedna z takich osób umierała na moich oczach, ja byłam odpowiedzialna”.

Kwestionowanie praktyk, które miały miejsce w organizacji, spowodowało, że kobieta wielokrotnie wysyłana była na zajęcia, które miały ją „wyprostować”. Taka „rehabilitacja” sprowadzała się jednak często do konieczności wykonywania ciężkiej pracy na rzecz sekty. Godzinami musiała wówczas sprzątać toalety czy zaplecza. Nie to było jednak najgorsze. Musiała też brać udział w specjalnym programie, w ramach którego biegała nawet przez 12 godzin dziennie. I tak aż przez trzy miesiące. Ćwiczenia były wykańczające, a ona podjęła wówczas decyzję, że pewnego dnia opowie o swoich doświadczeniach światu.

Podczas odbywania kary Karen de la Carriere przebywała w kwaterze, która znajduje się na amerykańskiej pustyni i nazywana jest „dziurą”. Sprawy mocno się skomplikowały, gdy w 1984 r. na świat przyszedł jej syn Alexander. Przedstawiciele sekty, w tym jej mąż, robili wszystko, aby odseparować go od matki. W czasie, gdy Karen przebywała w ośrodku, gdzie poddawano korekcie jej postępowanie, jej mąż zabierał syna do Niemiec. Karen de la Carriere powiedziała, że polityka sekty opiera się na strachu oraz zaszczepianiu w wiernych świadomości o finansowej zależności od organizacji. Ona sama po jej opuszczeniu otrzymała dokumenty, z których wynika, że ma wynoszący 90 tysięcy dolarów dług – poinformował dziennik Daily Mail. Dodała też, że kobiety, które zajdą w ciążę, a chcą potrzymać swój aktywny status w Kościele, zmuszane są do aborcji. Wiele z nich decyduje się na zabieg.

Przez kolejny dramat Karen de la Carriere przechodziła, gdy zdecydowała się odejść z sekty. Jej syn Alexander, który dorastał w organizacji, postanowił tam zostać. Ich drogi, ku jej rozpaczy, rozeszły się. W 2012 r. Alexander zmarł na zapalenie płuc. O jego śmierci dowiedziała się za pośrednictwem Facebooka. Dziś kobieta twierdzi, że to właśnie sekta ponosi odpowiedzialność za to, że jej syn nie żyje.

d2ifkpv

„Scjentologia to tsunami destrukcji” – opowiada 70-latka. „Uruchamia się w tobie, a kiedy się wycofuje, pozostawia za sobą złamane życia, zniszczonych ludzi, bankrutów, ludzi, którzy myśleli, że kupują marzenia, a kupili potwora”.

Przedstawiciele Kościoła scjentologicznego odrzucają dziś wszystkie zarzuty Karen de la Carriere, twierdząc, że opowiada je tylko po to, by znaleźć się w centrum uwagi. Określają ją też mianem niepoczytalnej.

Nie jest jedyna

Historii podobnych do tej, którą opowiedziała Karen de la Carriere, jest jednak więcej. Pod koniec 2011 r. głośno było o Valesce Paris, która powiedziała, że przez 12 lat była więziona na należącej do scjentologów łodzi, zmuszana do katorżniczej pracy i praktycznie ubezwłasnowolniona. Tragedia kobiety zaczęła się, kiedy skończyła 18 lat. Właśnie wtedy jej matka, członkini sekty, postanowiła odejść z organizacji. Do takiego posunięcia skłoniła ją samobójcza śmierć męża, na którą znaczny wpływ mieli przedstawiciele Kościoła scjentologicznego. Aby zapobiec odejściu z sekty także młodziutkiej Valeski Paris, szefowie organizacji zdecydowali się odseparować ją od matki.

d2ifkpv

18-letnia wówczas dziewczyna trafiła na należący do organizacji statek Freewinds. Na wszelki wypadek zabrano jej także wszystkie dokumenty i oddelegowano do pracy na dolnym pokładzie jednostki. Zdarzało się, że musiała pracować bez przerwy nawet przez 48 godzin.

Amerykanka w czasie wywiadu przyznała, że przebywała na statku niemal bez przerwy przez 12 lat, mimo że na początku obiecano jej, iż spędzi na nim najwyżej 2 tygodnie. Kiedy statek zawijał do portu, mogła opuścić pokład wyłącznie w towarzystwie eskorty, co przy braku dokumentów sprawiało, że ucieczka praktycznie nie wchodziła w grę.

Ostatnio głośno o tym, co dzieje się wewnątrz sekty, zaczynają mówić też celebryci. Popularna aktorka Leah Remini (znana m.in. z serialu „Diabli nadali”) jest jedną z pierwszych gwiazd, które zdecydowały się odejść z sekty ze względu na obwiązujące w niej praktyki. Czy wkrótce znajdą się kolejni? Nie wszyscy w to wierzą. Nie brakuje bowiem dziś sugestii, że wyznawcom udzielającym się w tej organizacji robione jest pranie mózgu. Ma być ono dokonywane na różne sposoby. Mogą oni np. śledzić regularnie nadawane audycje audiowizualne, które są transmitowane na cały świat z głównej kwatery w Clearwater. W trakcie takich przekazów podawane są informacje, które zgodne są z ideologią Kościoła.

RC/dm,facet.wp.pl

d2ifkpv
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2ifkpv