Życie na kocią łapę - grzech czy cenny trening?
Lepiej żyć na kocią łapę czy zamieszkać razem dopiero po ślubie? Co jest lepsze dla związku? Naukowcy znają odpowiedź na to pytanie.
27.01.2014 | aktual.: 10.02.2014 16:46
W silnie katolickiej Polsce na konkubinaty wciąż patrzy się krzywo. Rodzice odczuwają wstyd, że ich dzieci powielają europejskie wzorce, budując tzw. wolne związki. Zostawmy jednak konwenanse i zastanówmy się, co jest lepsze dla samych zainteresowanych, a więc dla kochanków. Jeszcze do niedawna nauka zgadzała się z Kościołem, twierdząc że wspólne mieszkanie przed ślubem raczej nie sprzyja miłości. Teraz jednak sprawy się zmieniły. Nowe badanie dowodzi, że zrezygnowanie z dwóch mieszkań może się okazać niezłym spoiwem związku.
Wspólne mieszkanie i wspólne szanse
Nie dość, że nowszym pokoleniom nieśpieszno do ożenku, to w dodatku młodzi ludzie często decydują się na życie na kocią łapę z powodów ekonomicznych (mieszkanie razem jest zwyczajnie tańsze niż w pojedynkę). Jednak według specjalistów z Uniwersytetu Stanowego w Ohio istnieją inne powody, by przeprowadzić się "na swoje".
Analiza wyników "National Longitudinal Survey of Youth", a więc długookresowego badania śledzącego przez blisko 30 lat życia 2761 amerykańskich kobiet, pozwoliła stwierdzić, że te z nich, które w młodości żyły w konkubinacie, cieszyły się dłuższymi związkami. Jak dokładnie wpływa wspólne mieszkanie przed ślubem na relacje partnerskie?
W serwisie counselheal.com, eksperci piszą, że - statystycznie - "18-latka będąca w związku ma 16 proc. szans na wyjście za mąż do 22. roku życia i pozostanie żoną przez co najmniej 12 lat". Jeśli jednak zamieszka ze swoim chłopakiem, szanse na udany związek małżeński wzrastają o 6 proc. Dodatkowo konkubinat sprawia, że jakość związku polepsza się o 36 proc. (deklarowany poziom satysfakcji). Co ciekawe, dobroczynne efekty życia na kocią łapę rosną wraz z wiekiem. W magazynie "Population Research and Policy Review" naukowcy piszą, że panie od 24 do 28 roku życia mają o 52 proc. większe szanse na uformowanie długotrwałej i pogodnej relacji z partnerem, jeśli z nim zamieszkają. Z kolei w przypadku kobiet od 30 do 34 roku życia współczynnik ten skacze aż do 78 procent.
Dać klucze czy obrączkę?
Naturalnie, specjaliści z Ohio zarzekają się, że ich badania nie mają na celu zachęcania ludzi do życia bez ślubu czy też sugerowania "życia w grzechu". Ot, jest to zwykłe przedstawienie faktów. Zastanówmy się jednak, dlaczego wspólne mieszkanie może wpłynąć na scementowanie relacji i przekształcić się w długoletnie pożycie małżeńskie? Oczywistą odpowiedzią wydaje się stwierdzenie, że konkubinat to znakomita przedmałżeńska próba dla partnerów. Dopiero mieszkając razem, ludzie mogą przekonać się, czy są "kompatybilni".
To wtedy zaczyna się "prawdziwe życie" - kłótnie o rzeczy mniejsze i większe, a także wspólne dbanie o finanse. Dowiadujemy się w ten sposób czegoś więcej o charakterze partnerki oraz o sobie. I mamy czas na zastanowienie się, czy chcemy zestarzeć się u boku kogoś takiego.
MW/Ijuh