Trwa ładowanie...
21-11-2014 11:47

Życie na orbicie

Życie na orbicieŹródło: WP.PL
d3oeo4v
d3oeo4v

Czy astronauci mają łóżka? Jak smakuje jedzenie w kosmosie? Czy to prawda, że na orbicie człowiek "rośnie" i staje się wyższy? Jak poradzić sobie ze stanem nieważkości i izolacją? I wreszcie nurtująca wiele osób kwestia, która ma raczej mało wspólnego ze wzniosłą ideą podboju przestrzeni pozaziemskiej przez człowieka - załatwianie potrzeb fizjologicznych. Na te oraz wiele innych pytań odpowiada amerykańska astronautka Marsha Ivins w tekście dla portalu Wired.com.

Ivins wie, o czym mówi - podczas pięciu misji spędziła poza Ziemią aż 55 dni 21 godzin i 48 minut, a zatem życie w kosmosie nie przedstawia dla niej żadnych tajemnic: - To miks transcendentalnej magii z czymś zupełnie prozaicznym - uważa. Zacznijmy od prozy.

Mimo że Ziemia daleko (choć czas podróży na orbitę wynosi zaledwie kilka minut), astronauci muszą się liczyć z szeregiem całkiem przyziemnych dolegliwości, które można porównać do choroby wysokościowej: brak apetytu, ból głowy i nudności. Ivins nazywa rzeczy po imieniu: - Z racji przemieszczania się wody w organizmie [zjawisko związane ze stanem nieważkości - przyp. red.], ma się straszny ból głowy. Ciało próbuje się dostosować i w ciągu pierwszych kilku dni traci około litra wody - literalnie próbujesz wysikać ból głowy - zauważa.

W ciągu pierwszych kilku dni astronauci ledwo mogą coś przełknąć, choć w ich sytuacji brak apetytu niekoniecznie musi być wadą. Po pierwsze posiłki, którymi dysponują, nie należą do najsmaczniejszych - to gotowe potrawy podobne do racji wojskowych lub ekspedycyjnych, które można co najwyżej podgrzać w kuchence (tak, mają ją na pokładzie! Nie mają za to lodówki). Po drugie nawet największe rarytasy nie smakują tak jak na Ziemi: - Kiedyś zabrałam ze sobą wielką czekoladę, a ona smakowała jak wosk. Co za rozczarowanie - wspomina Ivins.

d3oeo4v

Tak przelewa się wodę na orbicie:

Problematyczne dolegliwości potęguje kompletne zatracenie poczucia, co jest górą i dołem, sufitem i podłogą: - By poczuć się lepiej, trzeba się wyluzować i przekonać swoje oczy, że "góra" jest tam, gdzie tam twoja głowa, a "dół" - tam, gdzie stopy - tłumaczy Ivins. Astronautka podkreśla jednak, że z każdą kolejną misją organizm adaptuje się szybciej, bo ciało "pamięta", że było już w kosmosie. Ivins pozytywnie ocenia również wizualne zmiany, jakie zachodzą w organizmie poza Ziemią: brzuch staje się bardziej płaski, skóra mniej zwiotczała, a wzrostu przybywa nawet o 4-5 centymetrów: - Myślałam sobie: "O super, będę wysoka". Co z tego, jak wszyscy inni też urośli - relacjonuje astronautka.

W stanie nieważkości nawet tak prozaiczna czynność jak sen wygląda inaczej niż na Ziemi - astronauci nie mają łóżek ani koi i śpią, gdzie im się żywnie podoba: wystarczy przymocować śpiwór do ściany (by nie przemieszczać się zbytnio i w sposób niekontrolowany nie latać) i ułożyć poduszkę, by dać odpocząć mięśniom szyi.

Marsha Ivins (fot. NASA)

d3oeo4v

Co jednak z "transcendentalną magią" misji komicznych? Ivins podkreśla, że mimo iż astronauci znajdują się w stałym kontakcie z Ziemią, w komosie można zaznać prawdziwej (i przyjemnej) izolacji, bycia "poza zasięgiem": - Mimo że oczywiście komunikujesz się z Ziemią, np. e-mailem, przestają cię zajmować codzienne troski: zapłaciłem rachunki? nakarmiłem pasa? Wszystkie codzienne sprawy znikają na granicy atmosfery - wspomina Ivins. W jej opowieści znajdziemy wiele nieco melancholijnych refleksji i wrażeń z pogranicza metafizyki. Jednym z nich był niesamowity poranek: astronautka przymocowała swój śpiwór tuż przed oknem, a przypadek sprawił, że obudziła się dokładnie w momencie, gdy widać było przez nie Ziemię. Całą. - Kiedy otworzyłam oczy, przed mną był cały świat - w tej jednej chwili i tylko dla mnie - wspomina astronautka.

d3oeo4v
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3oeo4v