Beata Tadla
WP.PL: Robi to Pani świetnie, a dzisiaj dowiedziałem się nawet, że potrafi Pani śpiewać.
Beata Tadla: Bez przesady! Podśpiewuję tylko. Ale rzeczywiście, bardzo to lubię. Skończyłam Szkołę Muzyczną w klasie fortepianu, ale nigdy nie lubiłam grać. Słyszałam o sobie: zdolna, ale leniwa. Ja leniwa nie jestem, po prostu fortepian mnie nudził. Wiem natomiast, że szkoła muzyczna wymuszała na mnie dyscyplinę. Może dlatego dzisiaj jestem bardziej obowiązkowa - nie wiem.
WP.PL: Mimo to miłość do muzyki pozostała?
Beata Tadla: Do słuchania i śpiewania tak! Uwielbiam muzykę i dużo jej słucham, szczególnie w samochodzie. Ostatnio kupiłam sobie głośnik do iPada i dzięki temu mogę słuchać też muzyki z internetu. Jest świetna rozgłośnia. Nazywa się Polska Stacja. Uzależniłam się. W samochodzie królują przeboje z lat 80, uważam, że w muzyce popularnej nie wydarzyło się później nic interesującego. Prince, George Michael, Kate Bush, dawne U2... W czasie jazdy śpiewam razem z nimi. Na całe gardło! Z nowszych to jeszcze Seal i Pink. Odpoczywam zaś słuchając arii. Uwielbiam operę. Mam kilka płyt z najlepszymi ariami, których notorycznie słucham w samochodzie. Gdyby można było jechać i jednocześnie mieć zamknięte oczy - to by było najpiękniejsze, ponieważ jazda autem i słuchanie muzyki należą do moich największych przyjemności. Niewiele mi trzeba, co? W tym zabieganym życiu cieszą nawet takie drobiazgi...
WP.PL: Kolejne pytanie sama Pani wywołała... Dobrze wyczułem, że motoryzacja nie jest dla Pani czymś obcym. Szybkie pytanie motoryzacyjne: duży elegancki samochód czy małe i sportowe autko?
Beata Tadla: Duży, bo ja sama jestem mała (śmiech) Cenię wygodę i bezpieczeństwo, ponieważ mam dziecko i chcę, żeby ono też jeździło wygodnie. Nie musi to być auto z najwyższej półki, mam takie, na jakie mnie stać, ale bardzo je lubię i dobrze się w nim czuję.
Sesja zrealizowana przez: