Cichociemni w akcji
"Czemuż to moi Czesi mieliby do mnie strzelać?" - stwierdził podobno Heydrich w rozmowie z Albertem Speerem, który był zdziwiony, że niemiecki namiestnik jeździ po Pradze bez ochrony.
Jednak Czesi mieli wiele powodów, by zastrzelić Heydricha. "Zasłużył się" nie tylko brutalnymi rządami, ale również rozpowszechnianiem poglądu, że Praga z własnej woli poddała się "opiece" III Rzeszy. Emigracyjny rząd kierowany przez byłego prezydenta Edvarda Benesza bardzo potrzebował spektakularnej akcji, która udowodniłaby, że Czesi też należą do antyhitlerowskiej koalicji. Alianci, przede wszystkim Związek Radziecki naciskali na Benesza, by zorganizował jakąś akcję w zbyt spokojnej Pradze. Na śmierci protektora zależało również Brytyjczykom, ponieważ śledczy Heydricha wpadli na trop antyhitlerowskiej organizacji "Czarna Orkiestra" i odkryli zaangażowanie w jej działalność Wilhelma Canarisa, szefa niemieckiego wywiadu wojskowego, który utrzymywał kontakty z Anglikami.
Dlatego czeski rząd zdecydował o przeprowadzeniu zamachu na Heydricha, choć doskonale zdawał sobie sprawę z konsekwencji? Zabójstwo tak wysokiego dygnitarza musiało skutkować masowymi represjami na ludności cywilnej. Pod koniec grudnia 1941 r. w Czechach wylądowali dwaj wyszkoleni w Anglii cichociemni - Jozef Gabczik oraz Jan Kubisz. Na miejscu sformowali konspiracyjny zespół i przez kilka miesięcy obserwowali Heydricha i przygotowywali plan zamachu. 27 maja 1942 r. Gabczik pojawił się przed mercedesem namiestnika z karabinem maszynowym, a Kubisz rzucił granatem, który śmiertelnie ranił nazistę.