Darwiny 2008
18.07.2008 | aktual.: 11.04.2017 09:38
None
Nagrody Darwina przyznawane są od 1994 roku. Są to nagrody czysto honorowe i nie powiązane z żadnymi profitami, ale też powód, dla którego są przyznawane utrudniałby wręczanie jakichkolwiek nagród rzeczowych czy choćby nawet dyplomów. Przyznają je, w drodze głosowania, internauci na stronie darwinawards.com. Tam też można zgłaszać nominacje do tej mało chwalebnej nagrody.
Nagrody Darwina przyznawane są za najbardziej idiotyczny sposób rozstania się z tym światem. Wydawać się może, że nabijanie się ze spraw ostatecznych jest co najmniej niestosowne, ale laureatami zostają jedynie ci, którzy schodzą z tego świata wskutek własnej głupoty. I to głupoty wyjątkowej.
Nazwano je na cześć Karola Darwina, twórcy ewolucji, bowiem szacowni laureaci, eliminując z tego świata swoją wyjątkową głupotę, przyczynili się ulepszenia zasobu genetycznego ludzkości.
Zobacz również:
* Blado, chudo i wesoło Blado, chudo i wesoło*
* Szkolenie "wojowników śmierci" Szkolenie "wojowników śmierci"*
Głupia historia
Bezkonkurencyjny jak dotąd jest samobójca Jacques LeFevier. Decydując się na samobójstwo, postanowił się zabezpieczyć na wszelkie możliwe sposoby: stanął na urwistym klifie, do szyi przywiązał sobie kamień, wypił truciznę i polał się benzyną i podpalił, a następnie skoczył.
Lecąc w powietrzu próbował się jeszcze zastrzelić, ale chybił i kula odcięła linę z kamieniem. Woda, do której wpadł zgasiła płonące ubranie, a on nałykawszy się słonej wody zwymiotował połkniętą truciznę. Wyłowiony przez rybaków, zmarł w szpitalu wskutek hipotermii. I jak tu nie przyznać mu nagrody za wyjątkowo idiotyczny sposób zejścia z tego świata – przecież wystarczyłby z pewnością którykolwiek ze sposobów targnięcia się na życie, które zastosował.
Ci, którym się udaje się przeżyć mimo swojej głupoty, zostają wyróżnieni.
W tym roku zgłoszono do tej pory piętnaście nominacji, spośród których na wyróżnienie zdecydowanie zasługuje przynajmniej kilka z nich.
Zobacz również:
* Blado, chudo i wesoło Blado, chudo i wesoło*
* Szkolenie "wojowników śmierci" Szkolenie "wojowników śmierci"*
1. Dawcy organów z Kalifornii
Czterech kumpli postanowiło zrobić sobie nocny motocross na prywatnym terenie. Mieli tylko dwa motocykle, więc na każdy wsiadł kierowca i pasażer, co już samo w sobie było wyjątkowo idiotyczne, biorąc pod uwagę sposób, w jaki jeździ się na motocrossie. Żeby jeszcze bardziej napompować adrenalinę jeździli bez świateł i kasków. Księżyc był akurat na nowiu. Efekt wiadomy: po zderzeniu nikt nie przeżył. Policyjny patrol, który wezwał pogotowie, określił ich mianem "dawców organów".
Jak więc widać to mało zaszczytne miano – "dawcy organów" w odniesieniu do szalejących motocyklistów – jest popularne na całym świecie. A tak swoją ścieżką – u wśród rodzimych bikerów znalazłoby się co najmniej kilkunastu rocznie, którzy zasługiwaliby na nominowanie do nagrody Darwina.
Zobacz również:
* Blado, chudo i wesoło Blado, chudo i wesoło*
* Szkolenie "wojowników śmierci" Szkolenie "wojowników śmierci"*
2. Podwójny Darwin
Podwójny, bo nominowany nie tylko rozstał się z tym światem, ale i zrobił to niejako na własną prośbę, nie mając jednak wcale takiego zamiaru. Brazylijski ksiądz Adelir Antonio de Carli chcąc jednocześnie złożyć hołd jednemu z wyróżnionych Nagrody Darwina i swój wyczyn poświęcić zbawieniu kierowców ciężarówek, postanowił pobić rekord świata w lataniu za pomocą balonów meteorologicznych. Co już przecież samo w sobie jest mocno idiotyczne.
Jego poprzednik, Lawn Chair Larry, przymocował do ogrodowego fotela 45 balonów meteorologicznych, napełnionych helem i przeciął linę. Spodziewał się, że swobodnie poszybuje nad Los Angeles, ale w miejsce tego wystrzelił jak rakieta na wysokość 4,5 kilometra – w sam środek dróg powietrznych LAX – Międzynarodowego Portu Lotniczego LA. Zdezorganizował swoim dziewiętnastogodzinnym lataniem cały ruch powietrzny nad Los Angeles.
Ksiądz de Carli, pamiętając o tym, co spotkało jego poprzednika, postanowił zabezpieczyć się na wszelkie możliwe sposoby. Ubrał się więc w kombinezon ratunkowy, siadł na dmuchanym fotelu, wyposażony w spadochron, telefon satelitarny oraz GPS. Wszystko byłoby w porządku, gdyby jeszcze umiał uruchomić ten ostatni. Tak wyposażony, spokojnie siadł w fotelu i odciął linę. Poszybował w górę, ale wiatr – jak to wiatr – się zmienił i księdza zniosło nad otwarte morze.
Mógł co prawda skoczyć ze spadochronem, kiedy jeszcze był nad stałym lądem, ale wolał powierzyć swoje życie Bogu niż zdać się na łaskę spadochronu. Kiedy już odleciał daleko od lądu, zadzwonił o pomoc. Tyle, że ratownicy nie mogli go zlokalizować, a ksiądz niestety nie potrafił uruchomić GPS-a. Bezsprzecznie więc zasłużył na podwójnego Darwina – nie dość, że w idiotyczny sposób przeniósł się na łono Abrahama, to jeszcze zrobił to niejako na własną prośbę.
Zobacz również:
* Blado, chudo i wesoło Blado, chudo i wesoło*
* Szkolenie "wojowników śmierci" Szkolenie "wojowników śmierci"*
3. Przejażdżka na wózku do zakupów
Osiemnastoletnia Cameron postanowiła urządzić sobie przejażdżkę na wózku do zakupów po parkingu centrum handlowego. Trzymała się miejskiej terenówki w rodzaju Subaru Forestera. Jazda była świetna, póki wózek nie uderzył o auto. Według świadków Cameron wystrzeliła z wózka jak z procy. Zginęła na miejscu po uderzeniu o ziemię.
I jak tu urządzać sobie wyścigi na wózkach w Auchan czy innym Carefourze?
Zobacz również:
* Blado, chudo i wesoło Blado, chudo i wesoło*
* Szkolenie "wojowników śmierci" Szkolenie "wojowników śmierci"*
4. Bezmiar głupoty
Pewien pomysłowy drwal ściąwszy wielkie drzewo, chciał je wciągnąć po błocie na wzgórze. Wpadł na pomysł, żeby ściągnąć oponę z jednego z kół swego pick-upa i jeden koniec liny przywiązać do niego, a drugi do ściętego drzewa. Jak pomyślał, tak i zrobił. W efekcie wielokrotnie cięższe od pick-upa drzewo zadziałało jak kotwica i kiedy drwal nacisnął na gaz, jedną nogą stojąc na ziemi, auto poleciało do tyłu.
Drwal zdołał uskoczyć, ale z pewnością zasłużył na wyróżnienie. Czego to ludzie nie wymyślą, żeby ułatwić sobie drogę na tamten świat...
Zobacz również:
* Blado, chudo i wesoło Blado, chudo i wesoło*
* Szkolenie "wojowników śmierci" Szkolenie "wojowników śmierci"*
5. "Prawie złoty strzał"
Darren był zaawansowanym narkomanem, nie grzeszył przy tym inteligencją. Kiedy w supermarkecie w oko wpadło mu pudełko z pokarmem dla ptaków, na którym było napisane "100% maku", pomyślał sobie, że to jakby stuprocentowe opium. Kupił więc pudełko maku, ugotował na gęstą pastę i dał sobie w żyłę. Nie miał odlotu, powtórzył więc ten zabieg.
Po godzinie trafił do szpitala, prześwietlenie wykazało, że płuca ma literalnie zatkane przez tysiące ziarenek maku. Utrzymano go przy życiu, wyciągnięto z sepsy, do której w takiej sytuacji musiało dojść. Uratowano go, ale w niedługo czas później i tak przedawkował.
Różnymi wynalazkami się ludzie narkotyzują, ale żeby po prostu makiem?
Zobacz również:
* Blado, chudo i wesoło Blado, chudo i wesoło*
* Szkolenie "wojowników śmierci" Szkolenie "wojowników śmierci"*
6. Polowanie na królika
Jazda każdym pojazdem na podwójnym gazie jest mało bezpieczna. Także na skuterze śnieżnym. A kiedy się jeszcze napatoczy królik... Po całym dniu imprezowania i jeżdżenia na skuterach śnieżnych grupka kumpli od kieliszka i szybkiej jazdy zobaczyła królika. Niewiele myśląc wskoczyli na skutery i zaczęło się polowanie. Królik jak to królik – uciakając kluczył, zmieniał kierunek ucieczki i zawracał, więc "myśliwi" szybko się wykruszyli. Został tylko jeden.
Królik uciekał w stronę drogi, na której prawie nie było śniegu, więc zaciekły myśliwy postanowił upolować go jeszcze przed nią i docisnął gaz do oporu. Królik miał jednak zamiar uciec przepustem pod drogą. I zrobił to, a skuter wbił się w przepust i wybuchnął. Ciało "myśliwego" odrzuciło na 6 metrów do tyłu, losy królika są nieznane. Czego to ludzie nie wymyślą, żeby się tylko zabawić...
Może nieporozumieniem jest nabijanie się z czyjejś śmierci, ale przecież Nagrody Darwina daje się za sposób, w jaki do niej doszło. I jeśli się dobrze rozejrzeć, to i u nas nie brakuje takich, którzy pożegnali się z tym światem w wyniku swojej wyjątkowej głupoty – jak choćby rodak, który parę lat temu założył się, że wypije pół litra wódki duszkiem. Wypił, ale padł na miejscu. Bezsprzecznie zasłużył jeśli nie na Nagrodę Darwina, to przynajmniej na nominację do niej. A podobnych mu długo by szukać nie trzeba.
Zobacz również:
* Blado, chudo i wesoło Blado, chudo i wesoło*
* Szkolenie "wojowników śmierci" Szkolenie "wojowników śmierci"*