Wymknął się pogoni sowieckich MiG-ów
Młody, niespełna 22-letni pilot wystartował o godzinie 9:10. Miał to być lot ćwiczebny na trasie Słupsk-Darłowo-Kamień Pomorski-Słupsk. Gdy na wysokości Darłowa Jarecki wykonał zwrot w dół i przerwał łączność z lecącym drugim samolotem Józefem Caputą, ten zawiadomił lotnisko, że "Jarecki zniknął". Rozpoczęła się akcja poszukiwawcza, w której wziął udział sam dowódca pułku. Jedynym efektem poszukiwań było odnalezienie na plaży pustych zbiorników po paliwie.
Znalezisko wykluczyło katastrofę. Sprawa była jasna - Jarecki uciekł. W pogoń za nim wyruszyło osiem sowieckich MIG-ów patrolujących Bałtyk. Polski pilot był już jednak bezpieczny - od lotniska na duńskim Bornholmie dzieliło go zaledwie kilka minut. Choć w niczym nie przypominało ono lotniska wojskowego, a raczej lądowisko aeroklubu, pilot posadził MiG-a bez najmniejszego nawet zadrapania.
Ppor. Franciszek Jarecki stał się bohaterem wolnego świata. Jego wyczyn nie schodził z pierwszych stron gazet. Przyćmił nawet na moment śmierć samego Józefa Stalina.