Odpowiadał za torturowanie i mordowanie żołnierzy podziemia
Moczar - bezwzględny komunista czy "prawdziwy patriota"?
Niektórzy uważają go za patriotę!
Jeden z najbardziej kontrowersyjnych PRL-owskich aparatczyków. Jako szef Urzędu Bezpieczeństwa w Łodzi odpowiadał za torturowanie i mordowanie żołnierzy podziemia. Gdy kilka lat później zasiadł na fotelu ministra spraw wewnętrznych, walczył o uznanie bojowników AK i NSZ za kombatantów. Niewątpliwie Mieczysława Moczara trudno zaszufladkować.
W znakomitym filmie Kazimierza Kutza "Pułkownik Kwiatkowski", główny bohater - wojskowy lekarz, który podaje się za ważnego funkcjonariusza bezpieki, trafia do Łodzi. Podejmuje się niezwykle trudnego zadania, czyli przekonania demonicznego szefa tamtejszego UB do złagodzenia stanowiska wobec opozycji.
Mieczysław Moczar (w tej roli świetny Krzysztof Globisz) przyjmuje Kwiatkowskiego w swoim gabinecie i skarży się: "Więzienie i obóz są już pełne wszelkiego paskudztwa: akowców, leśnych, przedwojennych dwójkarzy, reakcjonistów wszelkiej maści, a już mi się szykują nowi lokatorzy - trzeba się zająć PSL-em". Kwiatkowski sugeruje aparatczykowi, że najlepszym rozwiązaniem jest... wypuszczenie połowy więźniów.
Gdy Moczar dopytuje się, czy nie powinien poprosić o radę towarzyszy radzieckich, pułkownik konspiracyjnym szeptem tłumaczy: "przecież my powinniśmy załatwiać nasze sprawy samodzielnie". "Też tak myślę" - dodaje z błyskiem w oku Moczar.
Ta scena znakomicie oddaje jego skomplikowaną naturę - brutalnego komunisty, który jednocześnie z dystansem podchodził do "przyjaciół sowieckich". Członków jego partyjnej frakcji nazywano "partyzantami", a niekiedy także "patriotami".