A może być jeszcze gorzej
Prawdziwa "jazda bez trzymanki" zaczyna się jednak dopiero wtedy, gdy zaczynają się mrozy. A tych na Syberii oczywiście nie brakuje. Na moście robi się wtedy naprawdę ślisko. Przejazd po oblodzonych i pokrytych śniegiem, zniszczonych deskach przypomina wówczas balansowanie na linie. Wystarczy jeden błąd bądź niedopatrzenie, by spaść z wysokości kilkunastu metrów do pokrytej lodem rzeki. Sytuacji nie ułatwiają też wiejące z dużą siłą wiatry. Nawet najbardziej doświadczeni kierowcy opuszczają zwykle na moście szyby, by ograniczyć powierzchnię nacisku wiatru.
Ale emocji nie brakuje też wiosną i latem. Gdy nie ma lodu, i tak trzeba się co chwilę zatrzymywać. Wielu śmiałków regularnie zmuszanych jest do wysiadania z pojazdów na wąskim moście - bywa, że trzeba sięgnąć po narzędzia, jakie ma się przy sobie, i chałupniczymi sposobami likwidować uszkodzenia, wstawiać deski oraz łatać dziury w konstrukcji obiektu.