Angola i jej powojenny obraz
Wojna to zło, które pozostawia po sobie ruiny i zgliszcza. Wojna to także to, co po niej pozostaje, choć pozornie pozostaje niewiele, prócz ruin i zgliszczy.
16.05.2007 | aktual.: 12.09.2012 12:11
Od kilku miesięcy żyję w kraju, w którym wojna skończyła się 5 lat temu. Angola - kraj położony w środkowo zachodniej części Afryki. Kraj z przepięknymi plażami i obfitymi łowiskami. To państwo obdarzone ogromnymi bogactwami naturalnymi, takimi jak diamenty i ropa naftowa. Okrutna, podszyta minami, wojna domowa trwała tu 26 lat. Zniszczyła kraj politycznie i społecznie. Miliony ludzi zostało zmuszonych do opuszczenia własnych domów, a życie ok. 4 milionów uznano za dotknięte działaniami wojennymi. Aktualne życie na terenie całej Angoli, jak i w stolicy Luandzie, odzwierciedla rozmiar zniszczeń, tak w administracji publicznej, jak i w wielu społecznych instytucjach.
Ale Angola to nadzieja. Jako jedyne państwo w tej części Afryki, które bez pomocy z zewnątrz zaprowadziło pokój. Ma więc szanse na rychłe, samodzielne podniesienie się ze zniszczeń. Od 5 lat Angolczycy cieszą się pokojem i spokojem. Zmęczeni wojną, odbudowują swoja gospodarkę, a także leczą rany na duszy. Angola stabilizuje się i zmierza ku stabilności. Życie zwyczajnych ludzi próbuje wracać do normy. Jednakże statystyki wciąż nie są najlepsze. Wskaźnik śmiertelności dzieci jest tu jeden z najwyższych na świecie. Ponad połowa dzieci nie uczęszcza do szkoły, 45% cierpi na chroniczne niedożywienie, a co czwarte dziecko umiera przed piątymi urodzinami. W samej Luandzie żyje około 4 i pół miliona ludzi. Ok. 40% populacji wciąż żyje bez dostępu do prądu i wody.
Ale każdego ranka stolica z optymizmem budzi się do życia. Miasto tętni, miasto żyje. Tysiące mężczyzn i kobiet na różne sposoby próbuje dostać się do pracy, próbuje zarobić pieniądze. W tak wielkim mieście wciąż najpopularniejszym środkiem przemieszczania się są własne nogi. Wszystko, co jest konieczne do przetransportowania, nosi się na głowie lub wozi na taczce. Funkcjonują też taksówki, niebieskie - rozklekotane autobusiki, którymi każdego dnia setki mieszkańców ”podróżuje” po zatłoczonych i dziurawych ulicach stolicy. Ogromny korek uliczny powodują samochody, które prowadzą tylko zamożniejsi tego miasta. Wśród nich, niewielka grupa białych, która przyjechała tu do pracy.
Godny podziwu jest schludny wygląd mieszkańców stolicy, pomimo, że są pozbawieni wody i prądu to potrafią zadbać o siebie. A mimo to każdego dnia tysiące porządnie wyglądających mężczyzn wychodzi przed swój dom, na ulice, gotowych do pracy ( dom to zazwyczaj betonowy bungalow wielkości przeciętnego garażu na jeden samochód, w którym mieszka do kilkunastu osób z rodziny.) Ulica to często jednocześnie podwórko, na którym pierze się, gotuje, myje, czesze włosy, na którymi toczy się cale życie rodziny.
Każdego dnia tysiące wystrojonych kobiet z wyczesanymi włosami, z tysiącem warkoczyków na głowie, upiętych kolorowymi koralikami - wychodzi na ulicę. Większość z nich to młode matki. Mają więc przy sobie maleńkie dzieci przywiązane chustą do pleców. To wygodny, najpopularniejszy w Angoli sposób noszenia dzieci, a przy tym dający komfort bliskości. Widok karmiących matek wszędzie, w każdym miejscu jest czymś bardzo naturalnym i pełnym uroku.
Mężczyźni idą do pracy pieszo, a kto ma więcej szczęścia wskakują na otwartą ciężarówkę i w wielkim gwarze porannych rozmów, czasem śpiewów, jedzie do celu. Pracują najczęściej przy budowach dróg, nowych osiedli dla wielkich firm naftowych. Wielu pracuje w nowo wybudowanych centrach handlowych, inni jako strażnicy, jeszcze inni utrzymują się z połowu ryb. Reszta z drobnego handlu ulicznego, albo trudni się transportem towarów za pomocą bardzo powszechnego środka transportu, jakim jest taczka.
Tu dzień zaczyna się wraz ze wschodem słońca, a kończy dużo później niż po zachodzie. Jeszcze o zmroku widać handlujących na ulicy mężczyzn. Jeszcze o zmroku setki kobiet z dziećmi na plecach sprzedaje towar oświetlając się butelkami wypełnionymi benzyną.
Na zatłoczonych ulicach Luandy rzadko można spotkać zakochane pary lub rodziny na spacerze. Życie tu jest bardziej praktyczne. Mężczyźni wolny czas spędzają w gronie męskim, zazwyczaj przy dość specyficznych ulicznych barach. Popijają piwo, rozmawiają. Palenie papierosów nie jest tu popularne.
Wojna zrobiła swoje, odcisnęła piętno na dwóch pokoleniach dzieci. Wielu ze współczesnych młodych ludzi, to dzieci wojny. Nie trudno więc o porywczość... Czasem ma się wrażenie, że oni wciąż myślą, że muszą walczyć. Karabiny zamienili na motyki, narzędzia... Odbudowują to co zniszczyła bezsensowna wojna. Uprawiają żyzną, jeszcze niedawno pełną ukrytych min ziemię.
Kobiety najwyraźniej wolnego czasu nie mają, albo mają go znacznie mniej. Zajęte codziennymi czynnościami w gospodarstwie domowym, takimi jak przynoszenie wody, pranie, gotowanie posiłku dla licznego potomstwa, niewiele czasu poświęcają rozrywce. Lubią natomiast przez długie godziny pleść sobie nawzajem warkoczyki i prowadzić długie rozmowy.
W przeciętnej rodzinie jest nawet do 10 dzieci, czasem dużo więcej. Jest dla kogo pracować i kogo wyżywić. Po zatłoczonych ulicach Luandy biegają bose gromady maluchów, zazwyczaj bez opieki dorosłych. Popychają kółko na patyku, ulubioną zabawkę, albo bawią się w kupach śmieci, których jest na ulicy tak dużo niestety, że czasem trudno przejść miedzy butelkami i puszkami. Ogromna powojenna aglomeracja, jest przykładem ludzkiej bezradności wobec ogromnej ilości odpadów, jaką produkuje współczesny człowiek.
Dobrodziejstwem dla ubogich mieszkańców stolicy jest wszechogarniające ciepło ( temperatury oscylują wokół 30 stopni Celsjusza, w zależności od pory roku), gdyż dzięki niemu nie potrzebują oni cieplej odzieży i solidnych domów.
Niestety brak wody, kanalizacji, ogromne ilości śmieci i upał sprzyjają wielu chorobom. Wielką udręką dla mieszkańców jest przenoszona przez komary malaria. Niestety jak dotąd nie wynaleziono na nią szczepionki i wciąż najlepszym zabezpieczeniem jest moskitiera.
ANGOLA I JEJ MIESZKAŃCY >>
Każdego ranka, wraz ze wschodem słońca mieszkańcy Angoli budzą się i z optymizmem patrzą w przyszłość. Jaśniejszą, lepszą. "Mia Patria, mia Terra" śpiewają, " Moja Ojczyzna, moja Ziemia... " Pracują, bawią się, cieszą się życiem, cieszą się przede wszystkim pokojem. Poznali bowiem co oznacza wojna i jej skutki, co to ból i upokorzenie. Wojna to zło, pokój to dobro. Zawsze wybierajmy dobro.
Dorota Łajło. 15 maja Afryka. Angola.
mojaafryka.republika.pl
Zobacz również
*Seks i Religia: BuddyzmSeks i Religia: Buddyzm*
*Seks i Religia: IslamSeks i Religia: Islam*
*Seks i Religia: EskimosiSeks i Religia: Eskimosi*