Artyści kupieni przez dyktatorów
Gwiazdy na paskach dyktatorów
Wygadują brednie za pieniądze tyranów
Nie tylko nie wstydzą się tych znajomości, ale publicznie się nimi obnoszą. Śpiewają dla najbardziej krwawych przywódców i obściskują się z tyranami mordującymi przeciwników politycznych, czy gwałcąc prawo międzynarodowe, atakującymi suwerenne państwa.
Gwiazdy bez skrupułów przyjmują zaproszenia na imprezy organizowane przez dyktatorów, którzy obsypują celebrytów milionami dolarów, choć obywatele ich państw głodują. Kto dał się kupić?
Niegrzeczny przyjaciel Kima
Kariera Dennisa Rodmana jest naznaczona skandalami i kontrowersjami. Kilka tygodni temu nieco zapomniana była gwiazda NBA znów "zabłysnęła". Koszykarz po raz kolejny odwiedził najbardziej totalitarne państwo świata, czyli Koreę Północną. U boku jego przywódcy - Kim Dzong Una pozował przed kamerami. Podczas poprzedniej wizyty wraz z koreańskim przywódcą obejrzał mecz z udziałem amerykańskiej drużyny Harlem Globetrotters.
Dyktator obściskiwał się z gwiazdorem, który nazwał go "przyjacielem na całe życie". Później ugościł sportowca wystawnym obiadem z 10 dań - niezwykłym zjawiskiem w kraju, w którym większość mieszkańców znajduje się na skraju śmierci głodowej.
Rodman był zachwycony dyktatorem. "Tak jak jego dziadek (Kim Ir Sen) i ojciec (Kim Dzong Il), którzy byli wielkimi przywódcami, jest wspaniałym dzieciakiem. Jego kraj i jego obywatele bardzo go kochają" - stwierdził w jednym z wywiadów.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że Rodman nie do końca zdawał sobie sprawę z realiów kraju, który odwiedził. Być może nie wiedział nawet, gdzie trafił, co potwierdzałby jego wpis na Twitterze: "Skoro tu jestem, to może trafię na tego gościa od Gangnam Style" - mówił rok temu podczas, swojej pierwszej wizyty w kraju nazywanym "największym łagrem świata". Autor przeboju mieszka w Korei... Południowej.