"Wielcy zawsze obrywają"
Ostapczuk długo nie chciała rozstać się ze złotym krążkiem. Początkowo odmawiała oddania go rywalce. Zdecydowała się na to dopiero po długich rozmowach i perswazjach. Cały czas mogła liczyć na mocne wsparcie prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki, który tak skomentował informację komisji antydopingowej: "Nadziu, życie się na tym nie kończy. Ty jeszcze niejeden raz będziesz miała możliwość utrzeć im nosa. Wielcy ludzie zawsze obrywają".
Białoruska federacja lekkoatletyczna uznała, że niedozwolona substancja wspomagająca dostała się do organizmu miotaczki bez jej wiedzy, podstępnie podana przez trenera Aleksandra Jefimowa podczas posiłku. Dlatego Ostapczuk potraktowano bardzo łagodnie - roczną dyskwalifikacją.
Na Białorusi nikomu nie przeszkadza, że zawodniczka jest dopingową recydywistką. Niedawno Międzynarodowa Federacja Lekkiej Atletyki ujawniła wyniki ponownej ekspertyzy próbek z mistrzostw świata w Helsinkach w 2005 r. Nadieżda Ostapczuk, która wówczas również zdobyła złoty medal była oczywiście na "koksie".