Brat Roger z Taizé – apostoł miłości zamordowany przez szaloną kobietę
W założonej przez niego wspólnocie w Taizé modlili się, żyli i pracowali obok siebie protestanci, katolicy i prawosławni. Nie odtrącał nikogo. Każdemu zawsze podawał pomocną dłoń. Był przy tym człowiekiem o wyraźnych przekonaniach i mocnej chrześcijańskiej wierze. Stworzył instytucję, w której idee ekumeniczne realizował z powodzeniem na wiele lat przed Soborem Watykańskim II.
On sam był protestantem, który jednak nie krył swoich głębokich związków z katolicyzmem. W 1980 roku, w trakcie Światowych Dni Młodzieży w Rzymie, powiedział w obecności Jana Pawła II: „Znalazłem moją chrześcijańską tożsamość, jednając w sobie samym wiarę mego pochodzenia z tajemnicą wiary katolickiej, nie zrywając z nikim komunii”.
Zginął tragicznie, zamordowany podczas nabożeństwa na oczach dwóch tysięcy wiernych. Do dziś wielu z nich opłakuje śmierć duchownego, do którego tak bardzo lgnęli młodzi ludzie z całego świata.
ZOBACZ TEŻ:
Pomagał ofiarom wojny
Roger Louis Schütz-Marsauche, bo tak brzmiało nazwisko Brata Rogera, urodził się 15 maja 1915 roku w szwajcarskiej wsi Provence (kanton Vaud). Był dziewiątym dzieckiem Charlesa Schütz-Marsauche, kalwińskiego pastora, i jego żony Amelii.
Młody Roger wybrał drogę swojego ojca. W 1940 roku skończył studia teologiczne i wyjechał do Francji, by nieść pomoc ofiarom wojny. Zamieszkał w Taizé, małej burgundzkiej wiosce, w której później założył swoją wspólnotę.
W domu, który kupił, znajdowali schronienie wszyscy potrzebujący – przede wszystkim uchodźcy polityczni i prześladowani przez Niemców Żydzi.
Ucieczka i powrót do Taizé
Działalność Rogera wzbudziła czujność władz niemieckich. Zagrożony aresztowaniem mężczyzna wyjechał do Genewy, gdzie pozostał do 1944 roku.
To w tym szwajcarskim mieście, historycznym ośrodku helweckiej reformacji (to tu nauczał w XVI wieku jej twórca Jan Kalwin), powstał zaczątek przyszłej wspólnoty z Taizé.
Zafascynowani naukami młodego teologa (był już wówczas autorem pracy o wspólnocie benedyktyńskiej w Cluny) przyłączyli się do niego trzej studenci, z którymi stworzył pierwszą modlitewną wspólnotę o zakonnym charakterze.
W 1944 roku przybył z nimi do Taizé. Zamieszkali w domu zakupionym przed laty przez Schütza, w którym znalazła także schronienie grupa sierot wojennych.
Ekumeniczna wspólnota chrześcijan
W 1948 roku wspólnota przejęła opuszczoną romańską świątynię katolicką w Taizé. Rok później, w Niedzielę Wielkanocną, Brat Roger i jego towarzysze – a byli to, co warto podkreślić, wyłącznie protestanci – złożyli wieczyste śluby celibatu, ubóstwa i posłuszeństwa wobec władzy przeora. Został nim Brat Roger.
Wspólnota z Taizé, choć protestancka, nawiązywała wyraźnie do katolickich tradycji monatystycznych. Nie były to zresztą tylko nawiązania historyczne. Już od drugiej połowy lat 50. XX wieku wspólnota utrzymywała, dzięki Bratu Rogerowi, kontakty z hierarchią katolicką. Byli to między innymi arcybiskup Lyonu kardynał Gerlier, a później także Jan XXIII.
To właśnie dzięki „dobremu papieżowi Janowi”, jak go nazywano, Brat Roger trafił, jako obserwator, na Sobór Watykański II. W tym czasie we wspólnocie obok protestantów żyli już także katolicy i prawosławni. Warto dodać, że członkowie wspólnoty nie przyjmują żadnych darowizn czy ofiar, zrzekają się należnych im spadków, sami zarabiają na swoje utrzymanie.
Jego przyjacielem był Jan Paweł II
Nie można pominąć związków Brata Rogera z Polską. Twórca wspólnoty z Taizé odwiedził nasz kraj po raz pierwszy w 1973 roku. Na zaproszenie biskupa Herberta Bednorza uczestniczył także kilkakrotnie w pielgrzymkach ludzi pracy do Piekar Śląskich. W 1986 roku otrzymał doktorat honoris causa Akademii Teologii Katolickiej (dzisiejszy Uniwersytet Stefana Kardynała Wyszyńskiego) w Warszawie.
Związki z Polską umocniła przyjaźń jaką darzył Brata Rogera Jan Paweł II. Papież cenił go bardzo, czego dowodem była propozycja, by napisał on medytację Drogi Krzyżowej, którą Jan Paweł II prowadził w Wielki Piątek w rzymskim Koloseum.
Brat Roger brał także udział w uroczystościach pogrzebowych naszego papieża. Choć miał wówczas już 90 lat i fizycznie był słaby, promieniował jednak cały czas siłą ducha.
Zamordowany w czasie Światowych Dni Młodzieży
Twórca wspólnoty z Taizé przeżył swego przyjaciela zaledwie o cztery miesiące. Podczas Światowych Dni Młodzieży odbywających się w Kolonii, 16 sierpnia 2005 roku rzuciła się na niego chora psychicznie Rumunka. Stało się to w trakcie wieczornego nabożeństwa w Taizé, w którym uczestniczyło dwa tysiące ludzi. Zanim zareagowali, kobieta zdążyła zadać dwa ciosy nożem – w plecy i szyję. Ten drugi był, jak się okazało, śmiertelny.
Brat Roger zmarł jeszcze tego samego dnia.