W grupie siła
– Byliśmy mocno zmartwieni. Jeśli wycinasz drzewa, jest mniej wody. Wielu naszych mężów to hodowcy bydła. Gdzie mieliby je poić, gdyby źródła zniknęły? – wyjaśnia w rozmowie z BBC jedna z mieszkanek, Margarita Elvira Romero.
W końcu miarka się przebrała. W kwietniu 2011 r. grupa mieszkańców zatrzymała część ciężarówek z drewnem przejeżdżających przez Cherán. Wkrótce pojawiły się posiłki – w całą akcję zaangażowały się tysiące osób. W kościołach rozbrzmiały dzwony informujące o niebezpieczeństwie, w jakim znalazło się miasto. Z odsieczą zaczęli przybywać kolejni ludzie zaopatrzeni w kije, maczety, kamienie i inne przedmioty, które tylko mieli pod ręką. – To wszystko wyglądało jak w jakimś horrorze, ale była to najlepsza rzecz, jaką mogliśmy wtedy zrobić – opowiada Romero.