Novotna spanikowała
Spójrzmy też na sportowców. Ileż razy w różnych dziedzinach mieliśmy sytuację, kiedy to "czarny koń" upadał na kolana i nie potrafił się podnieść. Najpierw tracił przewagę, potem punkty, determinacja wypalała się z każdą kolejną minutą, wreszcie stawał twarzą w twarz z przegraną.
Jana Novotna (na zdjęciu) w finale Wimbledonu spotkała się ze Steffi Graf. Wszystko wskazywało na to, że to Czeszka zwycięży. Kibice wpatrzeni byli tylko w nią. Tak samo obiektywy kamer i księżna Kentu, siedząca na trybunach. I wtedy nadszedł ten moment, kiedy wszystko zaczęło się psuć. Błąd za błędem. Doświadczona Graf, mimo wiszącej nad nią wizji porażki, przejęła inicjatywę. Mecz ten przeszedł do historii tenisa, a zdjęcia zapłakanej Jany w objęciach księżnej Kentu obiegły cały świat. Mimo tego, że Novotna była wyjątkowo dobrą zawodniczką, miała też bardzo słabą psychikę, przez którą potrafiła stracić panowanie nawet w komfortowych sytuacjach.