Dziecko umarło z wycieńczenia bo...
Każdy normalny facet uwielbia spędzać czas przed komputerem lub konsolą. Jeżeli jednak absorbuje Cię to do tego stopnia, że Twoje zwiotczałe mięśnie w niczym nie przypominają bicepsów Twojego ulubionego bohatera gier akcji, a w wirtualnym ogródku roślinki rosną niemal tak dobrze jak grzyb w Twojej lodówce, może powinieneś zastanowić się, czy aby nie za bardzo przeniosłeś się z rzeczywistości do wirtualnego świata.
Jeśli zauważasz u siebie tego typu symptomy, zobacz, czym może się to skończyć w najbardziej skrajnej formie!
08.03.2010 | aktual.: 08.03.2010 14:45
I bynajmniej nie będzie mowy o, nomen omen, postrzelonych nastolatkach, które wierzą, że mają ileś tam żyć, a skok z kilku pięter zabiera najwyżej kilkanaście PŻ.
Zarzuty o spowodowanie śmierci swojego kilkumiesięcznego dziecka postawiono pewnemu małżeństwu z Korei Południowej. Wszystko przez to, że zamiast zaopiekować się niemowlęciem, spędzili razem ponad 12-godzinną sesję w kawiarence internetowej, karmiąc swoje wirtualne dziecko-avatar, co miało zwiększyć ich prestiż w grze opierającej się na formule Second Life. W tym samym czasie ich rzeczywiste dziecko umierało z braku pożywienia i odwodnienia w ich mieszkaniu, pozostawione samo sobie.
ZOBACZ TAKŻE:
Kiedy 41-letni Kim Yoo-Chul i 25-letnia Choi-Mi-Sun wrócili po 12 godzinach gry w środku nocy do domu, okazało się, że dziecko jest martwe. Kiedy powiadamiali policję byli do tego stopnia odrealnieni, że fakt, że dziewczynka mogła umrzeć z odwodnienia nie przyszedł im do głowy.
Po przybyciu na miejsce policja stwierdziła, że zmarłe dziecko było od dłuższego czasu zaniedbywane i postawiła małżeństwu zarzuty spowodowania jego śmierci. "Rodzice" przyznali się, że swoje niemowlę karmili zepsutym mlekiem w proszku i często dawali klapsy, bo niemowlę przeszkadzało im w wychowywaniu wirtualnego dziecka, absorbując ich uwagę i wymagając czasu.
Wcześniej, przez kilka miesięcy dzieckiem opiekowali się dziadkowie, jednak później wróciło ono rodziców. Wystarczyły zaledwie dwa tygodnie pod ich "staranną opieką", by zmarło z wycieńczenia.
ZOBACZ TAKŻE:
Korea Południowa bije rekordy pod względem ilości osób uzależnionych od Internetu i komputerów, a najlepsi gracze gier online osiągają tam status celebrities. Kompletny brak kontaktu z rzeczywistością i brak dystansu do wirtualnego świata nie po raz pierwszy okazał się tam tragiczny w skutkach. Kilka miesięcy temu, głośna była sprawa pewnego 28-letniego Koreańczyka, który zmarł po tym, jak urządził sobie 50-godzinny maraton gry w swoją ulubioną strzelankę. Gra zaabsorbowała go do tego stopnia, że podczas tego czasu niczego nie pił i nie jadł.
Innym alarmującym przypadkiem było zabójstwo dokonane przez mężczyznę, który pojechał na drugi koniec miasta i zabił gracza, który w wirtualnym świecie zabił postać, której stworzeniu mężczyzna poświęcił mnóstwo czasu i sił twórczych.
Ten ostatni przypadek nasuwa nam na myśl skojarzenie z pewnym naszym rodakiem, zapalonym graczem Quake'a, którego nagranie z jednej z sesji krążyło swego czasu w Internecie. Na szczęście jedyną ofiarą "sportowej złości" maniaka był jego komputer.