Enver Hodża – dla niego nawet Breżniew był "kapitalistycznym sługusem"
16.10.2016 | aktual.: 16.10.2016 13:09
Z wyglądu w niczym nie przypominał komunistycznego tyrana. Nie dla niego były bluzy Mao, Castro czy wojskowe trencze Stalina. Wysoki, postawny, o szczupłej inteligentnej twarzy, ubrany zawsze w świetnie skrojone garnitury i doskonale dobrany do koszuli krawat. Ot, wygląd typowego zachodniego polityka, biznesmena lub intelektualisty.
Złudzenia te pryskały, gdy zaczynało się go słuchać. Spod maski europejskiego sznytu wyzierało wówczas oblicze dogmatycznego komunisty i stalinisty, dla którego nawet Leonid Breżniew, przywódca ZSRR, był „psem łańcuchowym amerykańskiego imperializmu”.
16 października 1908 roku urodził się Enver Hodża, polityk, który stalową ręką przez wiele dziesięcioleci – do 1985 roku – rządził Albanią. Hodża uczynił z tego małego bałkańskiego kraju wzorcowe państwo komunistyczne, które śmiało można porównać do Korei Północnej czy rządzonej przez Czerwonych Khmerów Kambodży.
ZOBACZ TEŻ:
Bez wojny władzy by nie zdobył
Podobnie jak później Ieng Sary, przywódca komunistów kambodżańskich, skończył też Hodża studia w Paryżu, gdzie nawiązał współpracę z francuskimi „towarzyszami”.
Było to jeszcze przed II wojną światową. Gdyby do niej nie doszło, przyszły wódz Albanii musiałby prawdopodobnie zadowolić się jedynie posadą nauczyciela w liceum francuskim w Korczy. Na szczęście jednak dla jego kariery, wojna wybuchła.
Dla Albańczyków zaczęła się ona kilka miesięcy wcześniej niż dla nas. W kwietniu 1939 roku niepodległe dotąd królestwo zajęły włoskie wojska.
Choć okupacja nie była specjalnie dotkliwa, a nowy satelicki rząd wprowadził szereg reform unowocześniających archaiczne dotąd struktury półfeudalnego kraju, w Albanii szybko zrodziła się antywłoska partyzantka. Przekształcone w latach 40. w Armię Wyzwolenia Narodowego oddziały, w których dominującą rolę odgrywali komuniści, kontrolowały w 1944 roku już 75 proc. kraju.
ZOBACZ TEŻ:
Poddał reedukacji cały naród
Hodża był w tym czasie komunistycznym komisarzem AWN, co dawało mu dobrą pozycję do walki o absolutną władzę nad całą Albanią.
Przystąpił do niej 29 listopada 1944, gdy siły partyzanckie ostatecznie pokonały siły okupacyjne. Po kilkunastu miesiącach, w styczniu 1946 roku, Enver Hodża stał się faktycznym przywódcą państwa.
Niedawny nauczyciel z Korczy postanowił poddać komunistycznej reedukacji naród albański. Zaczął, tak jak w innych demoludach, od likwidacji opozycji politycznej, nacjonalizacji przemysłu i „uspołecznienia” rolnictwa (czytaj: wywłaszczenia chłopów). Pozbył się także, najczęściej eliminując ich fizycznie, wszystkich potencjalnych i rzeczywistych konkurentów w partii komunistycznej.
Te „standardowe” rewolucyjne działania nie wystarczały jednak Enverowi Hodży. Postanowił uczynić z Albanii „pierwsze ateistyczne państwo na świecie”.
ZOBACZ TEŻ:
Za wiarę w Boga groziła kara śmierci
Po latach prześladowań duchowieństwa, w których zginęła ponad połowa albańskich księży i zakonników, w 1962 roku Hodża zakazał wiary w Boga. Wszystkie świątynie zostały w tym roku zamknięte, a wyznawanie jakiejkolwiek religii zakazane. Za złamanie tego „prawa” groziły bardzo surowe sankcje – z karą śmierci włącznie. Nie było to tylko teoretyczne zagrożenie.
Choć był komunistą, uczynił Hodża Albanię najbardziej niezależnym państwem na świecie (jeśli nie liczyć Korei Północnej). Skłócony z wszystkimi sąsiadami (Jugosławię oskarżał o chęć zaanektowania Albanii, a Grecję i zamorskie Włochy – o imperializm) trzymał przez kilka lat z ZSRR, ale po śmierci Stalina uznał to państwo za „powracające do kapitalizmu” i przerzucił swoje sympatie na maoistowskie Chiny. Ta przyjaźń także nie trwała jednak długo, gdyż i w ludowych Chinach zwyciężyła, przynajmniej zdaniem towarzysza Envera, „kapitalistyczna kontrrewolucja”.
ZOBACZ TEŻ:
Albania – kraina bunkrów
Paranoja ogarniająca Hodżę nie tylko pozbawiła rządzony przez niego kraj praktycznie wszystkich sojuszników, ale wpędzała także w obłęd cały naród. Zastraszeni przez komunistycznego władcę obywatele, którym przez lata wmawiał, że Albanii grozi w każdej chwili atak atomowy, wybudowali zgodnie z jego wolą 750 tysięcy bunkrów – jeden na czterech obywateli! Dzisiaj stanowią one sporą atrakcję turystyczną w tym bałkańskim państwie.
Dzisiaj mogą stanowić, gdyż przez wiele lat reżim Hodży skutecznie blokował Albanię przed turystami z zewnątrz. Albańczycy z kolei nie mogli opuszczać tego „komunistycznego raju”. Od 1968 roku nawet próba wyjazdu traktowana była jako zbrodnia.
Jedynym kontaktem z Zachodem była dla nich telewizja włoska, którą można było odbierać w większej części kraju. Podobno szczególnie upodobali sobie Albańczycy emitowaną przez nią mydlaną operę telewizyjną „Dynastia”.
ZOBACZ TEŻ:
Carringtonowie uczyli kapitalizmu
Popularność serialu spowodowała zresztą (już po obaleniu komunizmu w Albanii) pewne perturbacje polityczne. Nieznający realiów świata gospodarki wolnorynkowej niedawni poddani Hodży myśleli, że kapitalizm to ustrój, w którym raczej ciężko się nie pracuje, ale mimo tego wszyscy mają pieniądze. Taką wiedzę czerpali, obserwując perypetie rodziny Carringtonów. Dość szybko jednak uświadomili sobie, że na życie na poziomie bohaterów serialu większości z nich nigdy nie będzie stać.
Był rok 1991, Enver Hodża nie żył wówczas od sześciu lat. Ostatnie lata spędził na wózku inwalidzkim, na który skazały go liczne choroby. Gdy zmarł w 1985 roku, nic jeszcze nie wskazywało na szybki upadek reżimu. Władzę objęli współpracownicy dyktatora, którzy gorąco zapewniali, że będą kontynuować jego politykę.
ZOBACZ TEŻ:
Zdradzony dyktator
Ta kontynuacja trwała przez cztery lata. Po upadku komunizmu w państwach Europy środkowej, wiatr zmian zaczął docierać i do Albanii. Hodża musiał przewracać się w grobie, gdy zaczęto naruszać wprowadzony przez niego do konstytucji (w roku 1976) zapis zakazujący „pożyczek i inwestycji zagranicznych”.
Dzisiaj nikt już nie czyta tego zapisu, podobnie jak wydanych w sześciu tomach dzieł zbiorowych komunistycznego przywódcy. Trafiły on tam gdzie i on – na śmietnik historii.