„Świetny był na pewno”
Pacjentom dawał poczucie bezpieczeństwa i wiarę, że zrobi wszystko, żeby ich uratować. W książce Dariusza Kortki i Judyty Watoły „Religa. Biografia najsłynniejszego polskiego kardiochirurga” opowiadają o tym jego współpracownicy: Andrzej Bochenek: - Operuję mężczyznę, chory mi odpływa, wołam na pomoc Religę. - Andrzej, to serce jest słabe, nic z tego nie będzie - mówi profesor. - Co robimy? Religa nie odpowiada. Wychodzi z sali operacyjnej, wraca, wychodzi, pali papierosa, wraca. W końcu mówi: - Dzwonię zaraz do profesora Pasyka, pojedziemy po sztuczne serce do Moskwy. Bochenek: - Panie profesorze, mam na stole pacjenta z otwartą klatką piersiową, a pan mówi, że leci do Moskwy? - Tak - odpowiada Religa. - U Walerija Szumakowa pracują nad sztucznym sercem. Na lotnisku w Mierzęcicach czeka już na nas samolot, a ty pilnuj pacjenta, żeby nie umarł, bo jak umrze, to ci nogi z dupy powyrywam.
Niewierzący, ale przylgnęło do niego słowo "święty". Dla wielu osób święta jest pamięć o nim. "To był święty człowiek" - mówią pacjenci. Lekarze dopowiedzą, że miał do chorych świętą cierpliwość. Pielęgniarki, że zawsze je szanował. I może święty to zbyt wiele, ale świetny był na pewno.