Pierwsze miliony prosto z Rosji
Jeśli się ma pomysł, niekoniecznie trzeba kraść. Niebotyczne zyski przyniosła prywatyzacja Kamaza, rosyjskiego producenta ciężarówek – pierwsze takie przedsięwzięcie w Rosji.
Sandor Demjan wraz ze wspólnikami prowadził firmę inwestycyjno-doradczą zajmującą się m.in. restrukturyzacjami firm. Kamaz praktycznie był bankrutem, rząd chciał zmienić formę prawną i ratować produkcję.
Do przedsięwzięcia zaproszono największe międzynarodowe firmy doradcze. – Żądały horrendalnych pieniędzy, oczekiwały 3-letnich kontraktów nie gwarantując sukcesu. Zaproponowałem, że przeprowadzę zmiany w sześć miesięcy za 10 proc. tej kwoty, a w razie porażki zapłacę 3 mln dolarów (wziął pożyczkę pod weksel) – wspomina węgierski biznesmen.
W tym czasie ciężarówki sprzedawano oficjalnie po 25 tys. rubli na przydział. Szczęśliwcy sprzedawali je za 125 tys. rubli. Idea Sandora Demjana była genialnie prosta: zaoferował udziały po 150 tys. rubli i możliwość kupna ciężarówki właśnie po 25 tys. rubli. Cała pula rozeszła się w tydzień i to po wyższych cenach, a po kilku miesiącach fabryka stała się rentowna.
– Zarobiłem wtedy znacznie więcej niż milion dolarów, spłaciłem wspólników i się usamodzielniłem. Zachodnie firmy nie rozumiały specyfiki gospodarki niedoborów, a to był klucz do sukcesu – komentuje.
Po drodze wyszedł z niego ideowy socjalista – część zysków przeznaczył na budowę mieszkań, szpitali i sierocińców. Ufundował też kilka świątyń – od meczetu po cerkiew.