HistoriaHistoria jednego zdjęcia: fotograficzna manipulacja

Historia jednego zdjęcia: fotograficzna manipulacja

Wydaje ci się, że wiesz, co przedstawia to zdjęcie? Jest inaczej niż myślisz.

Historia jednego zdjęcia: fotograficzna manipulacja
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons - Uznanie Autorstwa CC BY

11.11.2016 10:29

To zdjęcie stało się symbolem wojny w Wietnamie i okrucieństw, jakie miały tam miejsce. Nagrodzone Pulitzerem w 1969 roku, szybko zaczęło być wykorzystywane na antywojennych demonstracjach jako ikona bezsensownej przemocy. Sęk w tym, że zdjęcie przedstawia zgoła co innego, niż mogłoby się wydawać.

Wojna wietnamska zakończyła się 11 listopada 1975 roku, na długo po tym, jak w lutym 1968 roku Eddie Adams zrobił zdjęcie, które na stałe zapisało się w historii nie tylko fotografii. Na pierwszy rzut oka sytuacja wydaje się jasna: to mord na zapewne niewinnym cywilu, a osoba, która strzela, to zimnokrwisty morderca. W rzeczywistości sytuacja uchwycona na fotografii przedstawiała się zupełnie inaczej. Straceńcem był żołnierz Wietkongu i morderca cywili (w tym dzieci) zidentyfikowany jako Bay Lop, członek grupy Nguyen Van Lem. Mężczyzna dopuścił się licznych zbrodni – m.in. zabił wieloosobową rodzinę, w tym szóstkę dzieci oraz osoby w podeszłym wieku, podrzynając im gardła. Został schwytany przez siły południowowietnamskie w pobliżu zbiorowej mogiły, w której znaleziono ciała ponad 30 cywilów.

Zero tolerancji dla mordów na cywilach

Osobą, która pociągnęła za spust, był natomiast generał policji Wietnamu Południowego Nguyen Ngoc Loan. Nominację na stanowisko uzyskał w 1965 roku. Był zajadłym antykomunistą i przeciwnikiem „zgniłych kompromisów” z Wietkongiem. Wśród zachodnich reporterów wojennych, którzy dokumentowali konflikt w Wietnamie, znany był ze sporego temperamentu oraz wściekłości, jaką wywoływały w nim ataki komunistycznych bojówkarzy na cywili.

Kiedy reporter Eddie Adams towarzyszył wraz ze swoim kamerzystą generałowi Loanowi i pociągnął za spust migawki, nie zdawał sobie sprawy, że uda mu się uwiecznić drastyczny moment egzekucji. Był przekonany, że generał policji zamierza przesłuchiwać jeńca, wygrażając mu pistoletem (podobne sytuacje nie należały do rzadkości). Najsłynniejsze zdjęcie z Wietnamu powstało zatem nieco z przypadku. Szczegółowa analiza fotografii pozwoliła ustalić, że w momencie uwiecznionym na zdjęciu żołnierz Wietkongu ma już przestrzeloną na wylot głowę i widać, jak kula z pistoletu wychodzi z drugiej strony czaszki.

Pokazowa egzekucja?

Niektóre osoby, które blisko znały generała Loana, twierdziły, że do błyskawicznej egzekucji zapewne by nie doszło, gdyby obok nie znaleźli się reporterzy. Trzeba jednak przyznać, że powodów do wymierzenia sprawiedliwości Loan miał aż nadto: na własne oczy widział, jak Lem zamordował jednego z jego żołnierzy wraz z żoną i trójką dzieci. Gdy dostarczono mu jeńca, generał krótko go przesłuchał, po czym wyciągnął pistolet i pociągnął za spust. Zaraz po egzekucji podszedł do reporterów i powiedział: „Ci kolesie zamordowali mnóstwo ludzi, myślę, że Budda mi wybaczy”.

Mimo że decyzja generała przez wielu uważana była za słuszną, zdjęcie sprawiło, że jego życie – w dużej mierze wskutek błędnych interpretacji – zamieniło się w piekło. Gdy kilka miesięcy później Loan został poważnie ranny, nie każdy szpital chciał go przyjąć. Opinia publiczna zwykła była postrzegać mordercę cywili jako niewinną ofiarę, a wymierzającego sprawiedliwość generała – jako kata.

Reporter się kaja

Nad nieprawidłowym odbiorem zdjęcia ubolewał sam jego autor. „Na tym zdjęciu giną dwie osoby: ta, która dostaje kulkę, oraz generał Nguyen Ngoc Loan. Generał zabił żołnierza Wietkongu, a ja zabiłem generała – swoim aparatem” – stwierdzał Adams w jednym z wywiadów. „Fotografia to wciąż najpotężniejsza broń świata. Ludzie jej wierzą, chociaż zdjęcia potrafią kłamać, nie trzeba uciekać nawet do manipulacji. Prezentują półprawdy”.

Obraz
© Eddie Adams / Getty Images

Adams osobiście przeprosił Loana oraz jego rodzinę, ale reputacja generała była zrujnowana. W latach siedemdziesiątych, po wojnie wietnamskiej, wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie założył pizzerię. W 1991 roku jego tożsamość stała się publicznie znana, a sam Loan przestał być anonimowym przedsiębiorcą. W związku z pogróżkami musiał zwinąć interes. Zmarł na raka w 1998 roku. „Ten facet był bohaterem. Ameryka powinna tonąć we łzach. Ubolewam, że odszedł w ten sposób – ludzie nie poznali o nim prawdy” – ze smutkiem i skruchą przyznał po śmierci generała autor zdjęcia, które wywróciło życie Loana do góry nogami i stało się jednym z ważniejszych symboli wojny w Wietnamie.

ZOBACZ TEŻ:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (83)