Zielone łąki i lasy... nie dla wszystkich
Znalazł niemało chętnych, bowiem barwnie i entuzjastycznie opowiadał o pięknej i urodzajnej ziemi, którą nazwał Grönland - Zieloną Krainą. Chciał przyciągnąć tam jak najwięcej Islandczyków. Opowiadał zatem, jak płynął wzdłuż wybrzeża bez rafy, aż dotarł do zachwycających fiordów, których zbocza zakrywały świeże, zielone łąki i lasy dorodnych wierzb i brzóz, natomiast ze wzgórz wychodzących z głębi ziemi schodziły lodowcowe jęzory... Taką relację przekazały północne sagi.
Kiedy w następnym roku wypływał z Islandii z powrotem do Grenlandii, wyprawa liczyła 24 statki z ponad 500 osobami na pokładzie. Do celu dotarło jednak jedynie 14 łodzi. Pozostałe albo zatonęły, albo ich pasażerowie zniechęceni trudami podróży zawrócili. Mimo to wikingowie mieli wówczas szczęście - pod koniec X wieku, kiedy Eryk Rudy rozpoczął kolonizację Grenlandii, klimat był dość ciepły i stabilny. Lód, który wcześniej blokował drogi morskie na północy Atlantyku, ustąpił miejsca żeglownej wodzie.