Oszołomione wielbicielki
Na początku lat 20. Julian Karol Sym stał się Igo Symem. Pseudonim miał ułatwić mu karierę aktorską. Skończył Instytut Filmowy, prywatną szkołę Wiktora Biegańskiego i już w 1925 r. zadebiutował w "Wampirach z Warszawy".
Niedługo później wyjechał do Wiednia, gdzie podpisał kontrakt ze znaną wytwórnią Sascha-Filmstudios AG. Partnerował największym ówczesnym gwiazdom, m.in. Marlenie Dietrich, z którą podobno połączył go ognisty romans. Sym nauczył ponoć aktorkę gry na pile, która z czasem stała się charakterystycznym rekwizytem "Błękitnego anioła".
Wrócił do Warszawy na początku lat 30. Choć jego talent aktorski budził wątpliwości, a poza tym niezbyt sprawnie posługiwał się językiem polskim, szybko zyskał status czołowego amanta. Realizował się nie tylko w kinie, ale przede wszystkim na estradzie, występując w najlepszych stołecznych kabaretach, m.in. słynnym Morskim Oku. Teksty piosenek pisali mu Julian Tuwim i Marian Hemar.
Kobiety biły się o miejsce w pierwszych rzędach na recitalach Igo Syma. "Śpiewając, podchodzi do niej, podaje dłoń i skinieniem głowy zaprasza do wspólnego występu. Oszołomiona wielbicielka nie śmie spojrzeć na gwiazdę rewii. Ale Sym nie daje za wygraną, zbliża się do niej, prawie przytula, odwraca ją w stronę widowni. Sygnałem do końca numeru jest zamaszysty ruch wolnej ręki. Z kieszeni fraka aktor wyjmuje swoją fotografię z dedykacją. Wraz z ostatnimi słowami wręcza ją kobiecie, całuje jej dłoń, kłania się, odprowadza na miejsce. Publiczność nie żałuje braw, a opuszczona wielbicielka jest w siódmym niebie" - opisywał świadek występów Syma.