Iracka strategia walki
Iracka strategia przynosi efekty
29.11.2007 | aktual.: 29.11.2007 14:02
Wygląda na to, że amerykańska strategia stosowana w Iraku od lutego 2007 roku zaczęła przynosić efekty. Najświeższe statystyki stwierdzają, że akty terroryzmu, ataki na wojska koalicji, czyli jak określają to ogólnie Amerykanie - przemoc, zmniejszyła się o 55 procent, a w Bagdadzie nawet o 70.
Amerykanie zwiększyli ilość swoich wojsk o 30 tysięcy ludzi, rozpoczęli wielką akcje policyjną mającą przywrócić spokój w stolicy Iraku. Kilka operacji takich jak np.: „Tomahawk” miało zmusić Al-Kaidę i Szyickich bojówkarzy do odwrotu i załamania ich siły. Nie były to spektakularne akcje, a powolne przeszukiwanie kolejnych kwartałów, ulic i domów. Odkryto dziesiątki składów broni i ładunków wybuchowych, fabryk, min pułapek.
Co nie jest bez znaczenia, amerykańska armia i iracka policja przechwyciły wielką ilość broni pochodzącej z Iranu. Iran okazał się być „sponsorem” wszystkich grup walczących nie tylko z Amerykanami, ale również między sobą. Taka atmosfera chaosu jest na rękę władzom w Teheranie. Starały się one (i starają nadal) podtrzymywać go jak najdłużej.
Zlikwidowano kilka szlaków przemytu broni dla milicji Muktady Al-Sadra. Dwóch irańskich dyplomatów zostało aresztowanych pod zarzutami organizowania przemytu. Sam szyicki duchowny Al–Sadr uciekł za granicę, po tym jak siły bezpieczeństwa rozbiły grupy jego zwolenników. Sukcesy wojsk amerykańskich w samym Bagdadzie i jego okolicach, zmusiły setki bojowników do przejścia do polskiej strefy stabilizacyjnej. W kwietniu Amerykanie i Polacy rozpoczęli akcje „Czarny Orzeł”, którą miał ukrócić działania grup zbrojnych w Diwanji. Generał Petreus - głównodowodzący siłami USA w Iraku, wraz ze swoim zespołem wnioskował o zwiększenie ilości wojsk o dwie pełne dywizje.
Cele były dwa. Pierwszy, to uspokojenie sytuacji w Bagdadzie, gdzie bomby wybuchały niemal codziennie, a porwania były czymś normalnym. Oczyszczenie stolicy przyniosłoby spokój w okolicznych prowincjach, a w rezultacie w całej strefie amerykańskiej. Drugim zadaniem było ciągłe atakowanie nieprzyjaciela. W dzień czy w nocy, terroryści mieli być niepokojeni, ścigani, okrążani, łapani i zabijani. Dziś wydaje się, że obydwa cele zostały osiągnięte. Szyickie bojówki czy też Al-Kaida od czasu przybycia nowych, zmuszone były przejść do defensywy.
Jednak największym sukcesem tego roku jest przejście powstańców sunnickich na stronę Amerykanów. Sunnici do czerwca 2007 roku wspierali Al-Kaide, lub samodzielnie zwalczali wojska koalicji oraz Szyitów. Prowincja Anbar granicząca z Iranem stała się głównym przyczółkiem dla zagranicznych terrorystów i wspierających ich doradców z Iranu i Syrii. Jednak latem bieżącego roku sunnicka starszyzna w tym regionie zdecydowała o stawieniu oporu zagranicznym bojownikom.
Jak się wydaje kalkulacja strat spowodowanych obecnością ludzi Bin Ladena sprawiła, że propozycje współpracy z Amerykanami okazały się bardzo interesujące. Szybkie zwycięstwo i wypędzenie Amerykanów zapowiadane przez terrorystów nie nadchodziło, a przewagi wojska i policji nie można było już przełamać.
I tak w ciągu miesiąca do policji i jednostek Gwardii Narodowej zapisywać się zaczęło trzy tysiące Sunnitów. Opór przeciwko wojskom USA wzrósł obecnie na północy Iraku, gdzie dochodzi do ok. tysiąca dwustu ataków przy użyciu min pułapek- miesięcznie. Jest jednak pewne to, że iracka armia oraz amerykańska oczyszczą i ten rejon. Specjalnie wymieniłem iracką armię jako pierwszą. Amerykanie nauczyli się stosować strategie stosowaną przez Brytyjczyków, a nawet Polaków.
Do niedawna w prowincjach, w których stacjonowała US ARMY i US MARINES sprawy bezpieczeństwa, policji i wojska pozostawały w gestii rządu w Bagdadzie. Lokalne władze nie miały wpływu na obsady stanowisk w strukturach bezpieczeństwa, komisariatach policji czy w jednostkach Gwardii Narodowej.
Rodziło, to bardzo dużo konfliktów i nieporozumień. Rząd w Bagdadzie zdominowany przez Szyitów, wysyłał swoich ludzi na tereny mu przychylne, a ci do tego nie potrafili odnaleźć się w sytuacji. Obecnie lokalna policja otrzymała pewną autonomię od władz centralnych. Zarówno funkcjonariusze jak i ich komendanci pochodzą z lokalnych społeczności, sami wiedzą kto na ich terenie stanowi zagrożenie i jak można zapewnić bezpieczeństwo. Poprawiła się współpraca z wojskiem, a co za tym idzie wyszkolenie sił bezpieczeństwa.
Mieszkańcy Iraku, którzy do tej pory wspierali w wielu regionach Al-Kaidę zaczęła dostrzegać rezultaty pomocy koalicjantów i brak jakichkolwiek korzyści z działalności terrorystów. Policja i wojsko Iraku jest wyposażana w najnowocześniejszy i najlepszy sprzęt, od broni i środków łączności po samochody. Nowa strategia przynosi widoczne rezultaty. Podobno poziom bezpieczeństwa jest najlepszy od 2004 roku.
W amerykańskich mediach dało się słyszeć opinie że Al-Kaida została pokonana w Iraku. Oczywiście do pełnego sukcesu jest daleko, jednak terroryści z tej organizacji są w odwrocie i tracą poparcie swoich dotychczasowych sojuszników.
Piotr Langenfeld