CiekawostkiOn nienawidził "smrodu trupów"

On nienawidził "smrodu trupów"

Anatolij Onoprienko w licznych wywiadach mówił, że jeśli nie zostanie na nim wykonana kara śmierci ucieknie z więzienia i dalej będzie zabijał

On nienawidził "smrodu trupów"
Źródło zdjęć: © AKPA

28.09.2007 | aktual.: 29.09.2007 10:23

12 lutego 1999 roku, w Żytomierzu rozpoczął się proces Anatolija Onoprienki. Oskarżony na sali sądowej przebywał w stalowej klatce. Seryjny morderca Anatolij Onoprienko przyznał się do zamordowania 52 osób. Bestia została zatrzymana w kwietniu 1996. Udowodniono jej zabójstwo 42 dorosłych i 10 dzieci. W momencie zatrzymania Onoprienko miał 39 lat i był ojcem malutkiego dziecka. Większość morderstw Onoprienko popełnił pomiędzy październikiem 1995 roku a marcem 1996 roku na Wołyniu, w pobliżu Równego, niedaleko granicy z Polską w pobliżu Lwowa oraz w okolicach Kijowa, Odessy i Dniepropietrowska.

Lekarze nie stwierdzili u niego choroby psychicznej, a morderca powtarzał swoją mantrę, że służy szatanowi i wypełnia misję, że jeśli go nie stracą, ucieknie z więzienia i będzie dalej zabijał. Nie uciekł. Onoprienko przesiaduje w celi śmierci. Nie zeznaje, nie rozmawia z nikim, nie przyznaje się do kolejnych zbrodni, chociaż śledczy badają wiele morderstw popełnionych w latach 1989 – 1996, które noszą znamiona krwawej ręki Onoprienki.

Krwawe początki
Mały Anatolij dzieciństwo spędził w sierocińcu, gdzie oddał go ojciec po śmierci matki. Zew krwi poczuł w lesie, gdy miał 20 lat. Zabił jelenia. Ponoć śmierć zwierzęcia na jego oczach bardzo wstrząsnęła młodym Anatolijem.

Niedługo później zamordował człowieka. Więcej kilka osób. Wraz ze szkolnym kolegą postanowił obrabować dom na obrzeżach miasta. Był rok 1989. Złodzieje mieli przy sobie broń, jednak nie wiedzieli, że będą jej używać. Podczas napadu rabunkowego zostali przyłapani przez rodzinę właścicieli. Onoprijenko po raz pierwszy w życiu z zimną krwią zabił gospodarzy i ich dzieci. Dzieci było ośmioro, nie wszystkie zabił, kilkoro uciekło. Od tego czasu Onoprienko zaczął działać w pojedynkę, a schemat postępowania zawsze był podobny. Wybierał domostwa na obrzeżach miast, wchodził bez rozeznania, rabował co się dało, a jak spotykał ludzi, to zabijał ich z zimną krwią. Nie ważne – gospodarzy, czy sąsiadów. Do dorosłych strzelał, dzieci zabijał młotkiem lub siekierą.

**Zobacz również

* Diabelska Wyspa - francuska kolonia karna
*
Morderstwa na drodze
Pewnego chłodnego wieczoru Onoprienko chciał okraść stojący na poboczu samochód. Nie wiedział, ze śpi w nim pięcioosobowa rodzina, w tym 11 letni chłopiec. Zabił wszystkich, by ukraść trochę biżuterii i niewielką ilość pieniędzy. Onoprienko nie wahał się i obcinał palce, gdy pierścionki nie dawały się ściągać. Po dokonanej zbrodni często palił zwłoki, całe samochody, domy. Jak zeznał w czasie przesłuchań - nienawidził „smrodu trupów”. W styczniu 1996 roku grasował na szosie z Berdjańska. Ponoć z nudów – jak przyznał w procesie sadowym. Nie miał co robić, więc zatrzymywał samochody i mordował kierowców i ich rodziny. Fascynowało go to, że nie wiedział kto się zatrzyma i kto będzie siedział w aucie. Onoprienko miał powiedzieć śledczemu : „To było jak polowanie. Polowanie na ludzi. Nudziłem się, nic nie robiłem. I nagle ten pomysł wpadał mi do głowy”.

Onoprienko mordował coraz częściej. Na przykład w Olewsku. Ojca i syna zabił na miejscu, matkę i córkę dobijał młotkiem. Gdy schowała się przed nim mała dziewczynka i zaczęła się modlić, roztrzaskał jej głowę, ale wcześniej kazał pokazać sobie, gdzie rodzice ukryli pieniądze i biżuterię. Nie pokazała.

Kilka dni później włamał się do kolejnego domu, gdzie najpierw postrzelił dwie dziewczynki a potem zabił je siekierą. Zastrzelił rodziców i zrabował niewielką kwotę pieniędzy. Gdy odpoczywał po dokonanej zbrodni do mieszkania wszedł sąsiad, którego Onoprienko także zabił i porąbał. 22 marca 1996 roku Onoprienko zabił po raz ostatni. Tym razem rodzinę Nowosadów – rodziców i dwójkę dzieci. Podpalił dom i uciekł.

Wpadka i koniec
Morderca wpadł, gdy kuzyn, u którego mieszkał, zgłosił na milicję, że znalazł w swoim domu broń. Milicja w Żytomierzu sprawdziła, ze broń była skradziona. Postanowiła także przeszukać poprzednie mieszkanie Anatolija Onoprienki we Lwowie. Znaleziono w nim setki przedmiotów należących do ofiar kata z Żytomierza. Onoprienko lwowskie mieszkanie dzielił z kobietą, która była matką dwójki dzieci. Tylko cud chciał, że ci ludzie także nie stracili życia z rąk najokrutniejszego oprawcy naszych czasów.

_ mba_

**Zobacz również

Źródło artykułu:WP Facet
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)