Chciał wstrząsnąć społeczeństwem
Według jego znajomych, to właśnie wówczas zaczął myśleć o radykalnym czynie, który zmobilizowałby społeczeństwo czechosłowackie do ostrzejszego oporu. Miał planować między innymi zajęcie budynku Czechosłowackiego Radia i nadawanie wezwania do strajku generalnego.
Ponieważ plan ten nie spotkał się ze zrozumieniem kolegów, student zdecydował się na inną, znacznie bardziej szokującą formę protestu - samospalenie.
16 stycznia rano, po powrocie z pogrzebu stryja, sporządził w akademiku cztery niemal identyczne listy, które podpisał jako "Pochodnia nr 1". W listach napisał, że jest członkiem grupy, która zdecydowała się na samospalenie, by obudzić społeczeństwo z letargu. Przedstawił też dwa żądania - zniesienie cenzury oraz zakaz kolportażu biuletynu wojsk okupacyjnych. Palach wezwał ludzi, by w ramach poparcia tych postulatów rozpoczęli bezterminowy strajk. List kończył się zapowiedzią, że jeśli żądania nie będą spełnione do 21 stycznia, wówczas zapłoną "kolejne pochodnie".
Jan Palach opuścił akademik około godz. 11. Po drodze do centrum miasta wrzucił do skrzynki trzy z czterech listów (ostatni miał ze sobą w teczce). Potem kupił dwa plastikowe pojemniki, które napełnił benzyną.