To nie mocz
Na bardziej precyzyjne wyjaśnienie tajemnicy kobiecego wytrysku musieliśmy poczekać do XX wieku. Opisał go niemiecki lekarz Ernst Grafenberg, którego pierwsza litera nazwiska stała się symbolem źródła damskiej rozkoszy, czyli punktu G. "Podczas orgazmu można zaobserwować dużą ilość jasnej, przezroczystej wydzieliny, której strugi wyciekają nie ze sromu, ale z cewki moczowej. Zbadaliśmy płyn wydzielony podczas badania i okazało się, że nie jest to mocz. Jestem przekonany, że dotychczasowe doniesienia o moczu oddanym podczas orgazmu nie dotyczą w rzeczywistości moczu, ale wydzieliny gruczołów wewnątrzcewkowych, oddawanej w wyniku stymulacji strefy erogennej wzdłuż cewki moczowej na przedniej ścianie pochwy" - pisał Grafenberg.