Nie taki Neron straszny, jak go malują?
13.10.2016 | aktual.: 11.04.2017 09:36
W Polsce to jeden z najbardziej znanych władców starożytnego Rzymu. Dzięki Henrykowi Sienkiewiczowi i jego „Quo Vadis” słyszał o nim chyba każdy. Nasz noblista uczynił z niego człowieka okrutnego, tchórzliwego, a także bufona i grafomana, który sławy artystycznej pożądał bodaj bardziej od władzy. Czy taki obraz Nerona, który 13 października 54 roku został cesarzem Rzymu, jest prawdziwy?
Z pewnością był okrutny, ale okrutny był także choćby szerzący terror Tyberiusz, pochodzący z tej samej co Neron dynastii julijsko-klaudyjskiej. Okrucieństwo wpisane było zresztą w świat starożytny i nikogo wówczas nie szokowało tak jak dziś. Owszem, Neron był także obłąkany, ale daleko mu było w tym względzie do Kaliguli.
ZOBACZ TEŻ:
Miłośnik kultury greckiej
On sam chciał być raczej podobny do swojego poprzednika na tronie – cesarza Klaudiusza, intelektualisty i człowieka rozmiłowanego w historii. Ponieważ jednak pociągu do nauki nie miał, postanowił rozwijać, jak sądził – wrodzony talent poetycki.
To zamiłowanie bardzo sugestywnie choć tendencyjnie przedstawił Sienkiewicz, czyniąc z Nerona nieudacznika, którego utwory budziły aplauz słuchaczy wyłącznie ze strachu. W rzeczywistości, choć trudno stawiać go obok Homera czy Wergiliusza, zachowane fragmenty twórczości cesarza dla niektórych świadczą o tym, że miał duży talent literacki i znał bardzo dobrze kulturę grecką.
Zdaniem Jerzego Ciechanowicza, zmarłego już znawcy świata antycznego, „Neron był osobą niezwykle wrażliwą, wielkim mecenasem sztuki, człowiekiem, którego życie potoczyłoby się zupełnie inaczej, gdyby mógł zrealizować swoje prawdziwe marzenie”. Marzenie zostania uznanym artystą.
Tak się jednak nie stało.
ZOBACZ TEŻ:
Zabił matkę, żonę i przyrodniego brata
Jego matką była Agrypina, żona Klaudiusza. Otruła jednak męża potrawką z grzybów i przekazała władzę swojemu synowi. Szybko jednak ich stosunki się pogorszyły, przez co Neron pozbawił ją wszelkich wpływów, a potem zlecił jej zamordowanie.
Matkobójstwo było początkiem czarnej legendy tego władcy. Popularności nie przysporzyło mu także otrucie 14-letniego Brytanika, syna Klaudiusza (on sam był jedynie synem przybranym) i konkurenta do tronu, a także późniejsze doprowadzenie do śmierci żony, którą kopnął w brzuch, gdy była w zaawansowanej ciąży.
Nic więc dziwnego, że arystokracja rzymska zaczęła uważać cesarza za tyrana. W przekonaniu tym umocniło ją także wywyższenie prefekta gwardii przybocznej Nerona – Tygellina. Osobnik ten umocnił władzę cesarza, ale stał się złym duchem władcy, nakłaniającym go do brutalnej walki z opozycją.
ZOBACZ TEŻ:
Pożar Rzymu początkiem końca cezara
To właśnie Tygellin miał podsunąć Neronowi pomysł obarczenia chrześcijan winą za wielki pożar Rzymu, do którego doszło w roku 64. Rozpoczęły się wówczas brutalne i okrutne prześladowania zwolenników nowej wiary, w których między innymi zginął apostoł Piotr.
Tygellin szalał. Chciał pokazać, że jest niezbędny cesarzowi. W roku 65 wszechwładny prefekt wytropił i zlikwidował spisek arystokratów wymierzony we władcę.
Władza Nerona zbliżała się jednak do końca. Niepopularnemu w coraz szerszych kręgach (za wyjątkiem ubogiego ludu, któremu podobało się gnębienie warstw wyższych) władcy nie pomogły nawet ambitne plany odbudowy Rzymu i skuteczna polityka militarna, która ugruntowała mocarstwową pozycję imperium.
ZOBACZ TEŻ:
„Jakiż artysta ginie!”
W marcu 68 roku wybuchło szereg powstań w prowincjach rzymskich – Galii, Hiszpanii i Judei, a w miesiąc później wojska stacjonujące na Półwyspie Iberyjskim obrały za cesarza swego wodza Galbę.
Był to koniec Nerona. Wkrótce opuścił go nawet Tygellin, który ofiarował swoje usługi uzurpatorowi z Hiszpanii.
Cesarz Neron popełnił samobójstwo 9 czerwca 68 roku. Nie miał wówczas nawet 31 lat. Jego ostatnie słowa brzmiały: „Jakiż artysta ginie [wraz ze mną]” („Qualis artifex pereo”). Cóż, na kartach historii zapisał się jednak zupełnie inaczej, niż jako wielki artysta.