Nowa moda. Ci ludzie na pewno wiedzą, kogo sobie wytatuowali?
Ed Gein
Portrety seryjnych morderców w formie wzorów tatuaży stają się coraz popularniejsze...
O nietypowych pomysłach na wzory tatuaży pisaliśmy niejednokrotnie. Najwyraźniej jednak wielu ludzi wciąż zapomina, że zaaplikowany pod skórę tusz nie zmyje się wodą z mydłem i że obrazek ten będzie nam towarzyszył w zasadzie do końca życia. Kolejnym dowodem, że w tej materii wyobraźnia ludzka nie zna granic, jest moda na tatuowanie sobie portretów seryjnych morderców. Czy ci ludzie wiedzieli, czyimi wizerunkami "ozdabiają" swoje ciało? Może warto przypomnieć, kim są lub byli owi zbrodniarze...
Na przykład Ed Gein, o którym dzisiaj - z zupełnie niezrozumiałych powodów - internauci na forach piszą, że był czadowy. Czy był? No cóż...
Kiedy w 1957 roku policjanci odwiedzili jego dom, podejrzewając, że może mieć coś wspólnego z napadem na miejscowy sklep i zniknięciem pracującej w nim kobiety, zastali makabryczny widok: w kuchni pod sufitem wisiało wypatroszone ciało zaginionej. Podczas dalszych przeszukań znaleziono m.in. ubrania i obicia mebli wykonane z ludzkiej skóry, miski z czaszek, maski ze skóry twarzy wiszące na ścianach, a także ludzkie organy przygotowane do konsumpcji.
Stwierdzono, że część z tych "trofeów" została przez Geina wykopana z grobów, dlatego ostatecznie śledczym udało się udowodnić zwyrodnialcowi zaledwie dwa morderstwa. Nigdy jednak nie trafił do więzienia. Został uznany za niepoczytalnego i do końca życia przebywał w szpitalu psychiatrycznym.