Był wrakiem człowieka
W ostatnich dniach życia Hitler miał tylko jeden dylemat: czy zginąć w boju, czy też samemu pozbawić się życia.
Ostatecznie wybrał to drugie wyjście, choć wcześniej przez wiele lat potępiał samobójstwo, uważając, że jest ono "drogą tchórzy", a nie prawdziwych mężczyzn. Argumentem, który przeważył, była obawa, że stając do walki w kondycji, w jakiej się znajdował, może dostać się do niewoli.
Mimo że miał niespełna 56 lat, Adolf Hitler był już bowiem wrakiem człowieka. Słabo widział, powłóczył nogami, a jego lewa ręka drżała bardzo silnie, tak jak u osoby dotkniętej chorobą Parkinsona. Wątłe życie podtrzymywała tylko fanatyczna wiara w "ostateczne zwycięstwo" i nienawiść do Żydów. W końcu jednak i te "baterie" się wyczerpały.
Pod sam koniec życia Führer doszedł do wniosku, że Niemcy nie zasługują na takiego jak on przywódcę i że naród, którego wielkość do tej pory głosił, okazał się słaby.
Zgorzkniały dyktator zawiedziony przez społeczeństwo, zdradzony przez wojskowych, których obarczał za klęskę, a nawet przez najbliższych współpracowników - w tym przez Goeringa i Himmlera - postanowił odejść.