Phyllis Sues - 92‑latka szaleje na parkiecie
Za niecałą dekadę dobije setki, ale z powodzeniem tańczy tango, skacze ze spadochronem i robi szpagat. 92-letnia Phyllis Sues to kolejny przykład osoby, której metryka mija się z rzeczywistością. Czyżby Kazim Gürbüz miał rację, że życie zaczyna się po 65. roku życia?
08.09.2015 | aktual.: 11.09.2015 12:15
Phyllis Sues urodziła się 4 kwietnia 1923 roku. Jako czternastolatka trafiła na zajęcia baletu i była pewna, że swoje życie musi związać z tańcem. Długie lata pracowała jako tancerka na Broadwayu, występowała razem z zespołem baletowym Ballet Russe de Monte Carlo. W 1941 roku podziwiać ją mieli okazję żołnierze Sił Powietrznych USA - Sues tańczyła w ramach występów organizowanych przez United Service Organization, która dbała o rozrywkę żołnierzy na frontach II wojny światowej (przed amerykańskimi żołnierzami występowali m. in. Marlene Dietrich, John Wayne czy Bob Hope). Na szklanym ekranie można było zobaczyć ją do roku 1968.
W latach 70. (czyli już jako osoba po pięćdziesiątce) Sues skoncentrowała się na kobiecej modzie sportowej i zaczęła prowadzić firmę. Największą jej pasją pozostała jednak muzyka, którą kobieta zaczęła rozwijać w wieku... 80 lat. To właśnie wtedy zaczęła komponować oraz pisać piosenki, nie poprzestając ilustrować muzyki tańcem.
Dziś mimo swoich 92 lat Sues pozostaje w doskonałej formie i zachwyca figurą oraz wyglądem, które nijak nie przystają do jej metryki. Staruszka nadal aktywnie tańczy - m. in. wymagające bardzo dobrej formy tango. Ponadto codziennie uprawia jogę, gra w tenisa, a od czasu do czasu oddaje się aktywnościom ekstremalnym - i nie jest to w jej przypadku szpagat, który robi z równą łatwością jak przed laty. Sues ma na swoim koncie skok ze spadochronem i stara się codziennie skakać na linie - uważa, że to doskonała kuracja dla mięśni i stawów, które, jak zapewnia, są w lepszej kondycji niż 6 lat temu.
Choć ciało 92-latki jest w doskonałej formie, jej kondycja umysłowa nie przedstawia się już tak wyśmienicie - Sues przyznaje, że ma pewne kłopoty z pamięcią: - To naprawdę krępujące, ale to jednocześnie powód do refleksji. Zapominanie kroków, których nauczyłam się dzień wcześniej, może być dołujące. No, ale trudno - zwierza się tańcząca staruszka - Każdego dnia budzę się z niewyczerpanym ładunkiem energii i oczekuję nowych wyzwań. Ale moja pamięć nie jest już tak dobra jak niegdyś.
Sues zdaje sobie jednak sprawę, że umysł potrzebuje treningu nie mniej niż ciało. Dlatego każdego dnia przed snem robi proste ćwiczenie polegające na dziesięciokrotnym powtórzeniu sekwencji złożonej z 10 słów, na przemian od przodu i od tyłu. Po obudzeniu zabieg należy powtórzyć.
Pani Sues życzymy długich lat aktywności. Jej osoba to żywy dowód na to, że metryka może nie mieć nic wspólnego z rzeczywistą formą. O ile oczywiście o nią odpowiednio zadbamy.