To jeszcze medycyna, czy już cuda?
Panowie chirurgicznie modyfikują szczęki, a panie powiększają oczy i wybielają okolice intymne. Wszystko po to, żeby wyglądać "mniej azjatycko".
Chirurgia plastyczna w Korei Południowej jest tak wysoce zaawansowana, że tamtejsze kliniki medycyny estetycznej muszą po zabiegu wydawać specjalne certyfikaty, że kobieta, która wychodzi z gabinetu, jest tą samą osobą, która do niego weszła. Wszystko przez panie, które uskarżały się na kontrolerów na lotniskach i strażników granicznych, którzy podważali ważność ich paszportów. Często nawet ich rodziny nie mogły ich poznać
"W Korei jedna na pięć kobiet była operowana. Z kolei Seul staje się powoli kosmetyczną Mekką Azjatów. Podobnie jest w Chinach, tam od kiedy został cofnięty zakaz operacji plastycznych (2001), obserwuje się prawdziwy boom w tej branży" - informuje "Huffington Post".
Koreańscy chirurdzy plastyczni są uważani, za najlepszych na świecie. Często zostają zapraszani przez bogatych mieszkańców USA i Europy.
W internecie aż roi się od zdjęć, na których młodzi Azjaci pozują do zdjęć typu "przed" i "po".
Widać na nich azjatyckich Justinów Bieberów i dziewczyny, które utraciły swoją tożsamość na rzecz fascynacji gwiazdkami amerykańskich seriali. Najpopularniejsze operacje to: powiększanie oczu, ust, odchudzanie i modelowanie nosa oraz rzeźbienie żuchwy. Ale to nie wszystko...
Jak podaje portal gurl.com, w wielu azjatyckich państwach oznaką statusu jest kolor skóry - im bardziej jasny, "zachodni", tym lepiej. Dlatego Azjaci starają się unikać słońca i stosują pigmenty.
Zobacz: Fotografia obnażona. Mistrzowskie sesje aktuFotografia obnażona. Mistrzowskie sesje aktu