Ksiuty w oleandry
Przybytek "cioci" Bitnerowej, zlokalizowany przy ul. Widok 11, uchodził za jeden z najpopularniejszych domów publicznych w Warszawie. Prasa informowała, że zatrudnione tam damy zwabiają klientów, a później ich okradają. Opisywano m.in. akcję funkcjonariuszy policji, którzy nie zostali wpuszczeni do lokalu. "Poradzono sobie w ten sposób, że przez otwarty lufcik wtargnięto do środka i stwierdzono, że "gość" zamknięty jest w wygódce, "dama" zaś poszukiwana przez policję - szafie. Ponieważ Bitnerowa wszczęła awanturę z przedstawicielami, policji, aresztowano ją i wraz z przyjaciółką osadzono w areszcie" - ujawniała jedna z gazet.
Do walki z nielegalną prostytucją utworzono specjalne oddziały Policji Kobiecej, które działały w Warszawie, Wilnie, Krakowie, Lwowie i Łodzi. Wspierał je utworzony w 1923 r. Polski Komitet Walki z Handlem Kobietami i Dziećmi.
Jednak likwidacja domów schadzek szła opornie. Sprzeciwiali się im m.in. właściciele kamienic, ponieważ burdelmamy płaciły zazwyczaj wyższy czynsz i na tego typu wynajmie można było nieźle zarobić. Także policjanci często czerpali korzyści ze współpracy z osobami prowadzącymi domy schadzek. Jeden z nich przez wiele lat mieścił się w bezpośrednim sąsiedztwie XI komisariatu policji przy ul. Poznańskiej 11.
Czasem cztery ściany okazywały się niepotrzebne. Marian Sękowski, autor "Pamiętnika warszawskiego taksówkarza" wspomina: "Była Stasia nadzwyczajnie urodziwa i pociągająca. Dałem się wiec skusić na przejażdżkę z nią na tak zwane popularne "ksiuty w oleandry". W pobliżu Klubu Wodnego "Sokół" zastałem wiele samochodów taksówek i dorożek konnych, oczekujących na towarzystwa zabawiające się na dansingu i na parki, które łódkami i pieszo udały się w zarośla pokrywające mielizny wiślane tzw. "łachy". Za skrycie się w tej wiklinie płaciło się pięć złotych od parki. Cwaniacy, którzy wykorzystali to dyskretne miejsce na bajzel pod gołym niebem, mieli również do wynajęcia koce do rozpościerania na ziemi. Zostawiłem więc samochód pod opieką tych organizatorów i udaliśmy się w "oleandry", biorąc ze sobą jeszcze pokrowce z siedzeń".
Rafał Natorski
Korzystałem z książek: Moniki Piątkowskiej "Życie przestępcze w przedwojennej Polsce" i Pawła Rzewuskiego "Warszawa - miasto grzechu: Prostytucja w II RP"