SeksPrzygody na jedną noc. Czy warto?

Przygody na jedną noc. Czy warto?

Kto po takim „wyskoku” czuje się winny, a komu jest to zupełnie obojętne?

24.01.2017 | aktual.: 05.06.2018 15:58

Według najnowszych badań, podejście do przygód na jedną noc jest zależne od płci. Kiedy aż 35 procent pań czuje się winna z powodu jednorazowego seksu, dyskomfort z tego samego powodu odczuwa zaledwie co piąty mężczyzna. Co ma z tym wspólnego ewolucja? Czy jednonocna przygoda może przerodzić się w dłuższą relację? O tym w studiu #dzieńdobryPolsko rozmawiali Joanna Keszka, autorka książki o seksie pt. „Grzeczna to już byłam, czyli kobiecy przewodnik po seksie”, oraz prof. Zbigniew Lew-Starowicz, seksuolog.

– Seks dla samego seksu dla kobiet też jest ważny – zauważa Joanna Keszka. – Wciąż jednak istnieją podwójne standardy: mężczyzna może się chwalić licznymi podbojami, że w tej nocy miał kogoś nowego i jej imienia już nawet nie pamięta, ale było fajnie, podczas gdy kobieta w tej samej sytuacji musi uważać, bo zaraz ktoś powie, że jest łatwa, niewyżyta, że coś z nią jest nie tak.

Jak z kolei podkreśla prof. Starowicz, najnowszy raport „Seksualność Polaków 2016” pokazuje, że coraz więcej kobiet przyznaje się do tak zwanego skoku w bok. Obecnie jest to już 40 procent pań. Jako powód Polki zazwyczaj podają „sprzyjające okoliczności”, a także nudę i monotonię we własnych związkach oraz chęć eksperymentu z kimś nowym.

Dlaczego jednak kobiety i mężczyźni mają tak różne podejście do przygód na jedną noc?
– Mężczyźni dają sobie przyzwolenie na poligamiczność, stąd mniejsze wyrzuty sumienia – uważa seksuolog. – Poza tym my, faceci mamy potrzebę posiadania wielu kobiet. Mówię całkiem poważnie. Kiedy siedzi u mnie w gabinecie człowiek, który przyznaje, że miał tylko jedną partnerkę, to on się niemal wije ze wstydu – zdradza prof. Lew-Starowicz. – Jednak nie jest też tak, że zdrada spływa po mężczyźnie jak po kaczce. Jeśli żyje on w udanym związku, ma fajną partnerkę i dobrze im się układa, ale przeżył jakąś przygodę np. na wyjeździe służbowym, to wraca jak zbity pies. Szarpie nim poczucie winy, stąd kwiaty bez specjalnej okazji czy inne przejawy czułości – dodaje.

Co ciekawe, mimo że Joanna Keszka w wielu punktach tej dyskusji nie mogła się zgodzić ze zdaniem prof. Lwa-Starowicza, oboje eksperci mają takie samo zdanie w zasadniczej kwestii: czy powinniśmy przyznać się drugiej stronie do tego, że dopuściliśmy się zdrady. Jak sądzicie, co odpowiedzieli?

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (692)