Trwa ładowanie...
20-11-2007 17:08

Ratują i chronią życie

Ratują i chronią życieŹródło: AP
d4lt7mj
d4lt7mj

Dopiero co na Morzu Czarnym wskutek najsilniejszego od ponad stu lat sztormu doszło do zderzenia kilku statków, jeden zatonął, trzech marynarzy utonęło a dwudziestu uznano za zaginionych. Narodzić się może w związku z tym pytanie jakie szanse na przeżycie ma ktoś, kto nagle na pełnym morzu znajdzie się za burtą podczas szalejącego sztormu.

Zaznaczyć przy tym należy, że w wodzie o temperaturze 5-8 °C czas przetrwania rozbitka wynosi około 15 minut. Czym więc dysponuje marynarz, by się uchronić przed hipotermią? Przede wszystkim kombinezonem ratunkowym, który bezsprzecznie można uznać za najdoskonalszy obecnie indywidualny środek ratowniczy. Jego podstawową zaletą jest ochrona przed utratą ciepłoty ciała i zapewnienie pływalności – nawet uszkodzony: przedarty lub przebity kombinezon potrafi utrzymać rozbitka na wodzie i zabezpieczyć go przed wychłodzeniem organizmu – ciało ubranego w niego rozbitka nie może stracić więcej niż 2°C w wodzie o temperaturze 0-2°C.

Jest zaprojektowany tak, by bez większych problemów można go było rozpakować i ubrać w czasie nie dłuższym niż 2 minuty. Kombinezon całkowicie zakrywa całe ciało, z wyjątkiem tylko twarzy i zapewnia utrzymanie jej nad wodą. Zapewnia bezpieczny skok do wody z wysokości co najmniej 4,5 metra i na tyle przy tym nie krępuje ruchów, że można w nim wchodzić i schodzić po sztormtrapie o długości co najmniej 5 metrów. Można w nim też wykonywać wszystkie czynności przewidziane przy opuszczaniu statku, a także pokonanie niewielkiego dystansu do tratwy lub łodzi ratunkowej.

Ma on wiele wspólnego z pianką do nurkowania, z podobnego zresztą tworzywa zrobiona jest jedna z jego warstw. Taki kombinezon bowiem składa się z kilku warstw, których zadaniem jest utrzymanie ciepła i zapewnienie pływalności. Jest on też praktycznie nieprzemakalny – o ile tylko jest prawidłowo założony i nieuszkodzony; zresztą niewielkie uszkodzenie powoduje jedynie miejscowe przesiąkanie wilgoci.

d4lt7mj

Obecnie stosuje się na statkach kombinezony tzw. suche i mokre – spore uszkodzenie tych pierwszych może spowodować nie tylko ich duże zawilgocenie a w efekcie utratę pływalności, ale także i utratę ciepłoty ciała. Te drugie – mokre – są tak skonstruowane, aby warstwa wody, która dostała się pomiędzy ciało a warstwy izolacyjne kombinezonu i po ogrzaniu się od ciała rozbitka stanowiła dodatkową warstwę izolacyjną. Kombinezon jest także wyposażony w podstawowe środki sygnalizacyjne: można więc rozlać wokół siebie jaskrawo kolorową ciecz i odpalić racę sygnalizacyjną; najbardziej zaawansowane technologicznie są także wyposażone w GPS.

d4lt7mj

W takim kombinezonie dotrzeć można do pneumatycznych tratw ratunkowych, w które od lat obowiązkowo wyposażone są statki. Tratwy te są tak skonstruowane, że zajmują niewiele miejsca (w porównaniu z łodziami ratunkowymi), łatwo i szybko się je woduje – może to zrobić bez trudu nawet „cywilny” rozbitek, mogą wypływać nawet z zatopionego statku, lepsza ochrona ludzi w porównaniu z odkrytymi łodziami.

Produkuje się je ze specjalnej wielowarstwowej tkaniny zespolonej obróbką na gorąco w praktycznie jednolite tworzywo, umożliwiającej utrzymywanie się tratwy na powierzchni wody przez co najmniej 30 dni. Nie traci ono przy tym swoich właściwości w zakresie temperatur od -30ºC do +60ºC. Dwie niezależne komory powietrzne muszą się całkowicie napełnić w czasie nie dłuższym niż 1minuta. To właśnie te komory zapewniają jej pływalność; kiedy jedna z nich ulegnie uszkodzeniu, to druga jest w stanie utrzymać na wodzie rozbitków i wyposażenie. Na szczycie tratwy zamontowana jest lampa sygnalizacyjna, która może nieprzerwanie przez 12 godzin świecić światłem ciągłym, widocznym z odległości minimum 2 mil morskich.

Tratwa jest bogato wyposażona, bowiem w jego skład wchodzą środki ochrony cieplnej (koce, maty itp.), zestaw naprawszy, komplet wioseł (z 2 zapasowymi), hermetycznie zapakowane racje żywnościowe, po 3 litry wody na każdą osobę przebywająca w tratwie (przy założeniu, że jest ich tyle, na ile tratwa jest zaprojektowana), apteczkę, sprzęt sygnalizujący (4 czerwone rakiety spadochronowe, 2 pławki dymne, gwizdek, ilustrowane tablice sygnałów ratunkowych), zestaw do łowienia ryb. Tratwa jest zespolona z namiotem, wejście do którego stanowi specjalny fartuch, zapobiegający wlewaniu się do środka wody i to nawet podczas sporej fali.

d4lt7mj

Oczywiście warunkiem koniecznym przeżycia rozbitków jest to, że na statku znajduje się odpowiednia liczba kombinezonów i traw ratunkowych – reguluje to Międzynarodowa konwencja o bezpieczeństwie życia na morzu (SOLAS - International Convention for the Safety of Life at Sea). Praktyka jednak uczy, że przepisy SOLAS nie są przestrzegane i np. w Azji pływają statki nie posiadające w ogóle żadnych środków ratunkowych, poza tradycyjnymi szalupami oczywiście.

d4lt7mj

Życie ludzkie jest więc jakoś chronione w sytuacjach ekstremalnych na morzu – a co z lądem? Czy na przykład policjant pełniący służbę w wyjątkowo bandyckiej dzielnicy ma jakąś ochronę przed np. postrzeleniem przez bandytę? Bo ci, którzy idą na akcje mają przecież doskonale znane z filmów kevlarowe kamizelki.

Lata prac doświadczalnych doprowadziły do stworzenia tkanin o różnym splocie, które połączone razem tworzą materiał na lekką kamizelkę kuloodporną. Ich funkcje są różne: mają rozprowadzić siłę uderzenia pocisku po jak największej powierzchni, spowodować, że wytraci on energię kinetyczną, osłabić siłę uderzenia. Pierwsza, zewnętrzna warstwa aramidu zachowuje się przy uderzeniu pocisku jak woda, to znaczy siła uderzenia rozchodzi się jak fala po wodzie. Druga – z artexu – rozkłada energię kinetyczną pocisku, wstrzymuje jego pęd. Trzecia, polietylenowa, osłabia siłę uderzenie, a czwarta działa jak elastyczny amortyzator. Oczywiście taka kamizelka nie zapewnia, że postrzelonych policjantów w żaden sposób na postrzale nie ucierpi; tego nie zapewniają przecież nawet kamizelki kevlarowe. Czy to wystarczy? Ponad 3 000 amerykańskim policjantom uratowały one życie – to stu rocznie z tych, którzy pracują w szczególnie niebezpiecznych dzielnicach.

Na koniec może jedna ciekawostka – wynalazcami kamizelek kuloodpornych są... Japończycy, którzy zetknąwszy się z ogniem muszkietów zaczęli stosować coś na kształt kamizeli zrobionej z wielu warstw jedwabiu. Splot każdej z warstw był ułożony pod kątem do poprzedniego. Czy to skutkowało? Źródła przekazują, że tak – to znaczy postrzelony nie padał trupem, miał tylko rany, po wyleczeniu których mógł dojść do zdrowia.

Chrabja

d4lt7mj
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4lt7mj