4z7
Rod Stewart
- W latach 70. łyżeczkę cukru rozpuszczało się w łyżce wody i wcierało to we włosy, a potem suszyło. Minus był taki, że rano na głowie człowiek miał watę cukrową. Później pewna francuska fryzjerka nauczyła mnie, że włosy najlepiej stoją, kiedy suszy się je ze spuszczoną w dół głową. Wszystko zabiera dziesięć minut. Wstaję rano i stercząca rockowa fryzura gotowa. Jest ona dla mnie jak barometr. Kiedy włosy nie chcą stać, prawdopodobnie jestem chory i muszę iść do łóżka - przyznaje. - Dla rockmana fryzura jest bardzo ważna. Moja jest jak logo, znak rozpoznawczy. Bez niej nie byłbym Rodem Stewartem - mówi.