Gdy organizm się zużywa…
Oczywiście nie wszyscy 40-latkowie zawodzą swoje partnerki. Bożena ma 44 lata, podobnie jak jej mąż Paweł. „Nigdy nie mieliśmy tak udanego seksu, jak w ostatnim czasie” – twierdzi mężczyzna. „Zaczęliśmy się razem kosztować niczym wykwintną potrawę. Nic i nikt nas nie popędza, więc możemy sycić się sobą aż do końca. Z czego to wynika? Z doświadczenia, stażu w związku, ale również innowacji, które wprowadziliśmy w życie seksualne, by nie wiało nudą. Lubimy przebieranki, a także zabawy w różnych miejscach, zwłaszcza w plenerze” – opisuje Paweł.
Jego zdaniem seks po 40. roku życia smakuje wspaniale. Specjaliści nie widzą w tym nic dziwnego, ponieważ życie intymne w dojrzałym wieku może być dużo ciekawsze i bardziej satysfakcjonujące niż w młodości. Ta prawidłowość dotyczy jednak zwłaszcza kobiet, które około czterdziestki osiągają szczyt seksualności. Stają się bardziej odważne, pewne siebie, doświadczone i świadome swojego ciała, dzięki czemu mogą i chcą w pełni korzystać z przyjemności.
– Z kolei ich rówieśnicy często mają już za sobą czasy seksualnej świetności, opartej na niezawodnej erekcji i wysokim libido. Młody zdrowy mężczyzna łatwo pobudza się i osiąga gotowość seksualną na skutek działania na mózg bodźców wzrokowych, zapachowych czy fantazji. Ten rodzaj erekcji nazywa się erekcjami psychogennymi i występuje niezależnie od fizycznego pobudzenia członka mężczyzny. Wystarczą podniecające myśli, widoki, zapachy – wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską Elżbieta Stefańczyk, specjalista-seksuolog z Centrum Medycznego Enel-med. – Z wiekiem wszystkie układy fizjologiczne organizmu zaczynają pracować słabiej, a seks nie jest tu wyjątkiem. Po czterdziestce mężczyzna zauważa, że rzadziej miewa ochotę na zbliżenia, erekcje nie są tak spontaniczne i do ich osiągnięcia potrzebuje więcej czasu, wytryski nie są tak obfite, a orgazmy nie tak intensywne jak wcześniej. Przyczyniają się do tego naturalne procesy starzenia, ale także używki, choroby oraz czynniki natury psychicznej, jak lęk czy stres – dodaje.
Jeśli mężczyzna nie zdaje sobie sprawy z zachodzących w jego ciele naturalnych procesów starzenia, gdy nie akceptuje ich i uparcie porównuje się do młodzieńca, jakim był dwadzieścia lat wcześniej, nieuchronnie popada w kłopoty. Poza tym nierealistyczne przeświadczenie, że „prawdziwy facet” może się kochać na zawołanie, bez względu na okoliczności, jest trudne do spełnienia w każdym wieku, a tym bardziej po 40. roku życia.