Stan Tymiński – pojawił się znikąd. Omal nie został prezydentem Polski
Od jego pierwszego startu w wyborach prezydenckich minęło już 26 lat. Ponoć po tej porażce przez ponad dekadę nie mógł się otrząsnąć. Gdy w końcu odszedł do siebie, spróbował ponownie zostać głową państwa polskiego. Był rok 2005. Przed ogłoszeniem wyników grzmiał i oskarżał: „W roku 1990 miałem w drugiej turze 53 procent głosów. Wybory były sfałszowane! Wiem o tym, ale nie powiem skąd!”. Ale mało kto chciał go już wówczas słuchać. Zupełnie inaczej niż przed laty, gdy ten przybysz z Peru zawrócił w głowie licznym rzeszom Polaków.
27 stycznia 1948 roku w podwarszawskim Pruszkowie urodził się Stanisław Tymiński, elektronik z wykształcenia i polityk z zamiłowania (choć trzeba przyznać, że była to miłość bez wzajemności). Przyszły kandydat na prezydenta Rzeczypospolitej ukończył Technikum Elektroniczno-Mechaniczne w Warszawie i w 1968 roku został przyjęty na studia wieczorowe na Politechnice Warszawskiej na Wydziale Elektronicznym. Równocześnie pracował w Zakładach Wytwórczych Elektronowych Przyrządów Pomiarowych.
Pracę i studia przerwał już po roku, gdy wyemigrował do Szwecji (pod przykrywką wyjazdu na wakacje).
Biznes - jego pierwsza miłość
W Szwecji na krótko zatrudnił się w szklarni, gdzie też poznał swoją pierwszą żonę, Finkę Pulmu. Wkrótce przeniósł się z nią do Kanady, gdzie założył do dzisiaj funkcjonującą firmę komputerową „Transduction”. Był rok 1975.
Sześć lat później wyjechał do Peru. I tu wykazał się sporymi zdolnościami biznesowymi. Stał się jednym z najbardziej znanych i wpływowych przedsiębiorców w mieście Iquitos. Był właścicielem lokalnej telewizji kablowej i sieci restauracji.
Zmianie miejsca zamieszkania towarzyszyła zmiana żony. Zimną Finkę zastąpiła gorąca Peruwianka (jak twierdził po latach, gdy oskarżano go o antysemityzm: żydowskiego pochodzenia) Myrna Graciela Perez Velasco.
Zaangażował się także w działalność polityczną – wstępując w 1988 roku do Libertariańskiej Partii Kanady, głoszącej skrajny program liberalizmu gospodarczego. Przez dwa lata był nawet przewodniczącym tego ugrupowania.
Chciał zostać pierwszym obywatelem „starego kraju”
Szefowanie egzotycznej i mało wpływowej partii było jednak poniżej jego wielkich ambicji. Skorzystał z nadarzającej się okazji, gdy Wojciech Jaruzelski zrezygnował z prezydentury i w Polsce („starym kraju” – jak mówił) ogłoszono przyspieszone wybory.
Stanisław Tymiński, albo może raczej Stan Tymiński, zgłosił swoją kandydaturę na prezydenta. Mimo groteskowego wyglądu i zachowania (wielu przypominał chodzącego i mówiącego robota, zresztą z amerykańskim akcentem) ten – jak określano go w nieprzychylnych mediach „buszmen” i „przybysz z czwartego wymiaru” – nie tylko łatwo zdobył podpisy potrzebne do rejestracji, ale pokonał w pierwszej turze wyborów Tadeusza Mazowieckiego.
Trafił do zwykłych ludzi
Zdobywając ponad 23 proc. głosów, Tymiński stanął do drugiej tury, w której zmierzył się z Lechem Wałęsą.
Co było przyczyną jego sukcesu? Większość politologów uważa, że stało się tak dzięki „Świętym psom” – książce Tymińskiego, która trafiła wówczas na polski rynek i która osiągnęła gigantyczną sprzedaż ponad 300 tys. egzemplarzy. W tym opus magnum Tymiński w 39 rozdziałach opisał prostym językiem działania, jakie należy podjąć, by przywrócić Polsce wielkość, a Polakom dobrobyt. Argumenty Tymińskiego, choć krytykowane przez elity, trafiły do „prostych ludzi”.
To dzięki nim znalazł się w II turze.
Elity zawyły
Sukces odniesiony przez Tymińskiego skonsolidował obóz solidarnościowy. To był chyba ostatni raz, gdy bracia Kaczyńscy stanęli ramię w ramię z Adamem Michnikiem, by nie dopuścić do zwycięstwa „przybysza z Peru”.
Władza uczyniła wszystko, by tak się nie stało. Wyciągano argumenty o jego powiązaniach z reżimem Kaddafiego w Libii, współpracy z narkotykowymi baronami w Ameryce Południowej, a nawet o nieludzkim traktowaniu żony. Znany (i wówczas jeszcze ceniony jako fachowiec) psycholog Andrzej Samson uznał, że Tymiński jest chory psychicznie.
Choć argument ten, podobnie jak wszystkie pozostałe, okazał się fałszywy, odniósł oczekiwany skutek. W II turze wyborów prezydenckich Stanisław Tymiński przegrał z Lechem Wałęsą. Jak się okazało, do zwycięstwa nad wrogimi mu siłami przedsiębiorcy z Peru nie wystarczyła słynna „czarna teczka”, w której miał mieć materiały kompromitujące Wałęsę.
Wziął rozwód z polityką?
Wyjechał z Polski rozgoryczony. Jak twierdził, wybory zostały sfałszowane. Przed wyjazdem założył jeszcze Partię X, która jednak nie odegrała żadnej liczącej się roli na polskiej scenie politycznej. Ugrupowanie to formalnie przestało istnieć w 1999 roku.
Sześć lat później Tymiński powtórnie postanowił walczyć o prezydenturę. Tym razem poniósł już jednak sromotną klęskę – uzyskując 23 645 głosów (0,16 proc.), co dało mu dziewiąte miejsce w gronie dwunastu kandydatów. W roku 2010 Stanisław Tymiński zrezygnował z działalności politycznej. Pytanie: czy ostatecznie?
Być może tak, gdyż obecnie Stan Tymiński mieszka w Kanadzie, gdzie prowadzi interesy i na polu gospodarczym (jak zawsze) odnosi zdecydowanie większe powodzenie. Jego firma „Transduction” produkuje komputery dla amerykańskich i chińskich odbiorców. Technologia Tymińskiego jest obecna w samolotach AWACS, łodziach podwodnych i elektrowniach atomowych. Poza tym ożenił się po raz trzeci, z o 20 lat młodszą Chinką o imieniu Mulan, którą poznał poprzez agencję matrymonialną. Razem wychowują jej córkę Cindy. Może więc stabilizacja i sukces zawodowy w końcu mu wystarczą.