Kłótliwa jędza
- Nie da się żyć. No, jak żyć, jak ktoś codziennie robi awanturę? - pyta się Mirek, 40-latek, zajmujący się remontami mieszkań. - Chcę coś zrobić, źle. Ustąpię, też źle. Czy zawsze tak było? Tak ostro jak teraz to nie. Jadzia była milsza i mniej, że tak powiem, upierdliwa. Ale ziółko z niej było już kiedyś. Tylko człowiek był młody i głupi. Zresztą wszyscy się śmiali, że taka pyskata. I babie i chłopu dogada.
Mirek macha ręką i z uśmiechem dopowiada, że kocha swoją żonę i "po prostu już tak będzie".
- Najgorzej jest, kiedy wracam bardzo zmęczony, a jej się coś przypomni. Nie daje mi wtedy spokoju. Gada i gada. Ma takie koło zamachowe - jak się nakręci, to nie może przestać. A to często bzdury. To że zapomnę kupić czegoś do domu, to przecież nie znaczy, że jestem egoistą. Potrafi mi wyłączyć mecz w trakcie, bo sobie ubzdura, że z nią nie rozmawiam. Mówię jej, że taki mecz jest raz w roku, to mi zasłoni ciałem telewizor. Ale kocham ją, no, co zrobić. Tylko ledwo już idzie to wytrzymać.