CiekawostkiZabawa w doping

Zabawa w doping

Od wielu już lat przy okazji wszystkich wielkich międzynarodowych imprez sportowych wypływa wstydliwa sprawa dopingu. Tak jest i przy okazji Olimpiady w Pekinie. Kogoś na dopingu przyłapano, padają jakieś niejasne oskarżenia, komisja, a raczej policja antydopingowa szaleje a specjaliści zastanawiają się gdzie i czy są jakieś granice dopingu.

Prawdopodobnie granic takich nie ma i nie będzie – tak zwany wielki sport już dawno przestał być tak zwaną szlachetną rywalizacją i przekształcił się w wielki show, na którym można zrobić wielkie pieniądze.

Zabawa w doping
Źródło zdjęć: © AFP

Warto więc, właśnie przy okazji Olimpiady, o obalenie paru obiegowych mitów o dopingu. W powszechnym rozumieniu doping to coś na kształt cudownej pigułki, po zażyciu której każdy staje się superherosem. Tymczasem doping to sztuczne podnoszenie wydolności psychofizycznej zawodnika przy zastosowaniu metod, które wykraczają poza tak zwany naturalny trening. Jednakże współcześnie trudno jest postawić ścisłą granicę pomiędzy treningiem a dopingiem, ponieważ niektóre ze stosowanych praktyk treningowych zdecydowanie nie są naturalne. Trudno bowiem na przykład uznać za naturalną metodę treningu biegi w obciążeniu na dużych wysokościach, które wprowadził Hubert Wagner trener siatkarzy, który doprowadził ich do srebra na mistrzostwach w Meksyku w 1974 roku i złota na Olimpiadzie w Montrealu w 1976.

Ogólnie za doping uważa się oficjalnie zabronionych metody medyczne, które są lub mogą być potencjalnie szkodliwe dla zdrowia; w połączeniu z konwencjonalnym dla danej dyscypliny treningiem. Doping – i nie ma co tego żadnych wątpliwości – jest szkodliwy dla zdrowia, szczególnie wtedy, kiedy stosowany jest nieostrożnie, na własną rękę i bez należytej opieki medycznej. Niektóre ze stosowanych współcześnie metod i środków dopingowych, stosowanych pod ścisłą kontrolą medyczną są praktycznie niewykrywalne i teoretycznie nie niosą za sobą konsekwencji zdrowotnych – przynajmniej w okresie aktywności sportowej. Jednak skutki ich działania mogą się ujawnić dopiero po zakończeniu kariery sportowej i przynosić efekty w postaci trzydziestopięcioletnich rencistów niezdolnych już do uprawiania jakiegokolwiek, poza szachami i brydżem, sportu czytaj więcej...

Zobacz również:

Logicznym więc jest, że stosowanie dopingu jest absolutnie zabronione i ścigane przez Światową Agencję Antydopingową WADA (World Anti-Doping Agency), działającej na mocy międzynarodowej konwencji. Przyłapanego na dopingu oczywiście się dyskwalifikuje, odbiera mu medal i tytuł, a uzyskany wynik – o ile jest rekordowy – zostaje unieważniony. Spotkało to na przykład kanadyjskiego sprintera Bena Johnsona, którego dyskwalifikacja na Olimpiadzie w Seulu w 1988 r. była jednym z większych skandali w świecie sportu. Johnsona przyłapano na dopingu jeszcze raz, po odbyciu nałożonej na niego kary, w 1993 roku – tym razem został nie tylko dożywotnio zdyskwalifikowany, ale i odebrano mu wszystkie tytuły i medale, a wyniki unieważniono. Jednak nawet najsurowsze kary nie odstraszają następców Johnsona i co rusz przy okazji jakichś zawodów wybuchają afery antydopingowe.

Są jednak dyscypliny sportu (o ile to jeszcze jest sport), w których doping jest nie tylko "legalnie" stosowany, ale powszechnie w środowisku aprobowany. Sportami takimi są na przykład zawodowy boks amerykański i zawodowa kulturystyka. Nie jest też w żaden sposób ścigane stosowanie dopingu na własną rękę, ale karany jest za to handel medykamentami z określonych grup chemicznych.

Doping to jednak nie tylko chemia, choć ona jest na szczycie stosowanych metod. Oprócz niej bowiem stosuje się także doping fizjologiczny, polegający przede wszystkim na przetaczaniu krwi, a także na przeszczepach mięśni i ścięgien. W grę mogą tu wchodzić też szkodliwe dla zdrowia lub nieuzasadnione zabiegi w postaci na przykład zbijania masy ciała poprzez operacyjne usuwanie tkanki tłuszczowej. W ostatnich latach pojawiły się też metody genetyczne, polegające na modyfikacji kodu genetycznego – jednak nie na poziomie komórkowym (aż tak daleko genetyka jeszcze nie zaszła), ale poprzez stosowanie określonych wirusów, które wpływają na mutację DNA zawodnika. Są to metody praktycznie niewykrywalne, ale najprawdopodobniej bardzo rzadko stosowane ze względu na bardzo wysokie koszty i wysoki stopień ryzyka czytaj więcej...

Zobacz również:

Niemniej wyniki niektórych, często bardzo młodych zawodników, którzy z łatwością osiągają poziom dorosłych sportowców, zdają się wskazywać na to, że w przynajmniej niektórych krajach praktyki takie mogą być stosowane. Przebąkuje się także tu i ówdzie o swoistej "hodowli" sportowców na drodze dobierania najkorzystniejszych cech genetycznych ich protoplastów – byłaby to jednak praktyka długofalowa i będąca zarazem realizacją wszystkich możliwych rasistowskich teorii. Choć – kto wie? Ostatecznie ludzka głupota od zawsze nie miała granic. Z dużą jednak pewnością w komunistycznej Rumunii, której przywódcy chcieli być na szczycie przynajmniej w sporcie, szczególnie uzdolnione dzieci praktycznie odbierano rodzicom i dosłownie tresowano na przyszłych medalistów i rekordzistów świata. Nie jest to operacja genetyczna, ale się o nią ociera, bo najprawdopodobniej po zakończeniu kariery byliby oni kojarzeni z podobnie uzdolnionymi partnerami. Chore? A jeszcze jak, ale – patrz wyżej.

Doping ma zasadniczo na celu zwiększenia masy mięśniowej zawodnika – a zatem jego wzmocnienie siłowe; trwałe zwiększenie zdolności do długotrwałego wysiłku fizycznego – czyli wytrzymałości oraz czasowe lub trwałe zwiększenie odporności na ból wysiłek – taką stymulację organizmu, że będzie on praktycznie odporny na zwiększony wysiłek i zmęczenie. Co prawda ten ostatni można osiągnąć i naturalnymi metodami, jak o tym świadczy przykład Roberta Korzeniowskiego, który w ramach treningu chodził (chodem sportowym) od kilkunastu do kilkudziesięciu kilometrów, ale zawodnikom i trenerom chodzi przede wszystkim o wynik i to osiągnięty jak najszybciej i najskuteczniej.

Należy tu dodać, że doping siłowy i wytrzymałościowy wzajem się wykluczają – szybki przyrost masy mięśniowej praktycznie wyklucza długotrwały wysiłek, a wzrost wytrzymałości można osiągnąć jedynie na drodze zmniejszenia masy mięśniowej zawodnika. Doping stymulujący daje efekty tylko na krótką metę, bowiem w szybkim tempie powoduje wycieńczenie organizmu – stąd może więc nagłe załamania formy, omdlenia po zawodach czy konieczność interwencji lekarskiej po zawodach czytaj więcej...

Zobacz również:

W dopingu chemicznym stosuje się środki działające najszybciej, ale dające się najłatwiej wykryć. Są to przede wszystkim sterydy anaboliczne powszechnie zwane anabolikami, które wpływają na gwałtowne zwiększenie masy mięśniowej, czyli przede wszystkim testosteron lub środki powodujące jego zwiększoną produkcję przez organizm. Anaboliki mają szereg skutków ubocznych, wśród których przede wszystkim należałoby wymienić zwiększenie agresji. Zwiększenie wzrost czerwonych krwinek, co daje efekt w postaci zwiększonego natlenienia organizmu, a zatem i jego zdolności do zwiększonego wysiłku powodują z kolei środki hormonalne z grupy EPO (erytropoetyna).

Stosuje się je legalnie, ale tylko u chorych na niewydolność nerek. Trzecią grupę stanowią środki czasowo zwiększające wydolność organizmu lud zwiększające odporność na ból, czyli takie środki, jak amfetamina, ecstasy, modafinil, THC i pochodne. W dawniejszych latach sportowcy stosowali również kokainę.

Za doping farmakologiczny uważa się również stosowanie wszelkiego rodzaju tzw. suplementów diety, końskich dawek witamin – szczególnie z grupy B oraz stosowanie płynów, które zawierają duże stężenie soli fizjologicznych. Taka forma dopingu nie jest jednak zabroniona i stosowana była jeszcze w czasach starożytnych. Czescy hokeiści przez długi czas stosowali sproszkowany korzeń maki – południowoamerykańskiej liany, dostarczającą organizmowi naturalnych aminokwasów, fitohormonów, witamin i minerałów.

Nie wszystkie jednak "legalne" medykamenty" są dopuszczalne i ich używanie nie jest ścigane. W grę mogą tu wchodzić np. środki na kaszel zawierające efedrynę czy środki używane przy leczeniu astmy. Pierwsze działają pobudzająco, drugie zwiększają natlenienie krwi. Może stąd wśród sportowców tak wielu astmatyków?

Pomysłowość ludzka nie ma granic i szukanie środków zwiększających możliwości organizmu nie ustaje. Stosujący doping są zawsze o parę kroków przed komisjami antydopingowymi i zdaje się, że wyścig ten nigdy się nie zakończy. Biorąc pod uwagę współczesne rekordy to bardzo ponura perspektywa, bo za jakiś czas na stadionach zaczną się pojawiać w miejsce ludzi nafaszerowane chemią mutanty. Cóż – sport i tak już dawno przestał być sportem, a stał się potężnym, samonakręcającym się biznesem.

Zobacz również:

Źródło artykułu:WP Facet
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)