Zabrał umierającego psa w podróż życia
19.07.2016 | aktual.: 19.07.2016 11:11
Ta historia chwyci za serce każdego, kto wie, jak wiele radości może dać człowiekowi przyjaźń z czworonogiem
Po raz pierwszy spotkali się 9 lat temu. Bella była jeszcze szczeniaczkiem, kiedy trafiła do domu Roberta Kuglera. Przyjaźń między mężczyzną i zaadoptowaną czekoladową labradorką z każdym dniem stawała się silniejsza. Niestety, w zeszłym roku podczas badań okazało się, że psinka choruje na raka kości. Niezbędna okazała się amputacja jednej z przednich łap Belli. Co gorsza, nowotwór nie dawał za wygraną i zaatakował płuca. Ale poddać nie zamierzał się też Robert. Wiedząc, że jego ukochanej suczki nie uda się uratować, postanowił sprawić, by jej ostatnie tygodnie życie okazały się wspaniałą przygodą. Zdjęcia z ich wspólnej wyprawy podbijają internet. I trudno się dziwić, widząc, jak wiele radości dał im ten spędzony razem czas.
Przyjaciele na dobre i złe
„To jedna z najsilniejszych i najpiękniejszych relacji, jaka połączyła mnie z jakąkolwiek istotą. I nie ma znaczenia, że tą istotą jest pies” – powiedział w rozmowie z CNN pochodzący z Nebraski Kugler, który z zawodu sam jest weterynarzem, choć pracuje ze zwierzętami morskimi.
Zdjęcia podbijają internet
Zdjęciową dokumentację z podróży mężczyzna opublikuje w mediach społecznościowych: na Facebooku, Twitterze i Instagramie. Dzięki temu stale powiększające się grono fanów Roberta i Belli może obserwować, jak wspólnie przemierzają Stany, radośnie pozując przed muralami Detroit, na tle zachodu słońca nad jeziorem Erie, turlając się po trawnikach Cleveland, biegając po skałach Adirondack Mountains w stanie Nowy Jork, a nawet podziwiając wodospad Niagara.
Niepełnosprawny nie znaczy gorszy
Obecnie znajdują się na Florydzie, choć tamtejsze słońce nie sprzyja zwierzakowi, więc szybko zamierzają stamtąd uciekać z powrotem do Nebraski, skąd ruszą w stronę San Fracisco, do parków Yellowstone i Yosemite. Choć, jak twierdzi Robert, plan ulega ciągłym zmianom i modyfikacjom. I w tym tkwi cały urok ich pożegnalnej podróży.
Zawsze razem
„Jeżdżenie po kraju jest świetnym pretekstem, żeby spędzić z Bellą tak dużo czasu, jak to tylko możliwe. Jasne, lepiej wiedzieć, gdzie będzie się wieczorem spało, ale z drugiej strony to odbiera szansę na przeżycie wielu mniejszych przygód. Dobrze jest czasem stanąć na rozstaju dróg i wybrać tę, w którą akurat pójdzie twój pies” – mówi Kugler.
I ta radość!
Co ciekawe, kiedy chorego psa diagnozowali lekarze, dawali mu maksymalnie 3 do 6 miesięcy życia. Tymczasem minął już niemal rok, a Bella wciąż dzielnie trwa u boku swojego pana. Choć jednocześnie wiadomo, że jej czas się kończy.
To będzie trudne rozstanie
„Są takie dni, kiedy jestem przygotowany na jej odejście. Wyobrażam sobie, że tam też będzie szczęśliwa, nic już nie będzie jej bolało. Ale innym razem budzę się przerażony myślą, że mogłoby jej zabraknąć” – szczerze zauważa Robert.
Odpowiedzialność za zwierzę
Dodaje jednak, że gdziekolwiek i kiedykolwiek miałoby się to stać, on na pewno będzie wówczas przy swojej najlepszej przyjaciółce. „Biorąc do siebie zwierzę, bierzemy jednocześnie odpowiedzialność tak za jego życie, jak i moment odchodzenia. To bardzo ważne, by nie było wówczas same” – mówi.
Więcej merdania, mniej szczekania!
A na koniec dodaje, że to, czego nauczył się od swojego psa przez ostatnich 9 lat, to „więcej merdania, mniej szczekania” – i tą zasadą ma zamiar kierować się w życiu.