CiekawostkiGenerał WP po powrocie z misji

Generał WP po powrocie z misji

Czerpię radość ze sportu

Rozmowa z Generałem Mieczysławem Bieńkiem, byłym dowódcą wojskowej misji pokojowej w Iraku oraz w Afganistanie

Generał WP po powrocie z misji
Źródło zdjęć: © AKPA

05.12.2007 | aktual.: 05.03.2008 13:07

Panie Generale, czy wyżsi rangą oficerowie mają tyle czasu, aby zająć się ulubioną dyscypliną sportową?
Oczywiście! Uważam nawet, że sprawność fizyczna, obok sprawności umysłowej, jest nieodłącznym wyznacznikiem skutecznego działania w pracy zawodowej żołnierza. Dlatego tak układam swój harmonogram zajęć, aby zawsze mieć czas na ćwiczenia fizyczne. Gdy ktoś mi mówi, że nie znajduje czasu choćby na odrobinę sportu, to radzę mu, aby codziennie wstawał pół godziny wcześniej, a tym sposobem zaoszczędzi w skali roku 8 dni życia.

To faktycznie doskonały sposób na mobilizację uśpionej energii. W jakich okolicznościach obudziła się ona u Pana?
To stało się jeszcze we wczesnej młodości. W technikum mechanicznym, w którym się uczyłem, panowała niezwykła atmosfera sportowa. Uprawialiśmy wiele dyscyplin, a w pierwszym rzędzie lekką atletykę, podnoszenie ciężarów i tenis stołowy. Gdy dostałem się później do Wyższej Oficerskiej Szkoły Wojsk Zmechanizowanych, poznałem smak spadochroniarstwa, które stało się moją pasją uprawianą do dzisiaj. Oczywiście, nie poprzestałem tylko na tym – z czasem doszły inne pasje, a mianowicie tenis ziemny, narty, windsurfing, snowboard i pływanie.

Skąd bierze Pan siły na tak wszechstronne zainteresowania sportowe?
Ba, to jeszcze nie wszystko! Uprawiam również sporty siłowe, wzmacniam dzięki nim układ kostny i mięśniowy, a także poprawiam wydolność fizyczną. Uważam, że treningi siłowe są doskonałym wprowadzeniem do innych dyscyplin sportu.

A czy kiedykolwiek brał Pan udział w zawodach sportowych?
Wielokrotnie startowałem w zawodach spadochronowych rangi krajowej i zagranicznej, podczas których zarówno drużynowo, jak i indywidualnie zajmowałem wysokie miejsca. Brałem też udział w mistrzostwach Wojska Polskiego w tenisie ziemnym i stołowym. Nieskromnie dodam, że tu również znalazłem się w strefie medalowej.

Obraz

Czy w Pańskim wypadku uprawianie sportu przyczyniło się w jakiś sposób do podniesienia statusu życiowego?
Niewątpliwie, bo dzięki intensywnym treningom wzmocniłem psychikę i znacznie poprawiłem ogólne samopoczucie, a wszystko to rzutuje na inne sprawy. Trudno mi powiedzieć, czy sport bezpośrednio pomógł mi w karierze zawodowej, lecz sądzę, że taki tryb życia stał się dobrym przykładem dla moich podwładnych oraz dla rówieśników. Zdrowy tryb życia nie od dziś jest magnesem przyciągającym wielu ludzi.

Jak na tle innych dyscyplin ocenia Pan treningi siłowe?
Dostrzegam ogromne zalety takich treningów. One skutkują nie tylko przyrostem siły fizycznej i ogólną poprawą sylwetki, ale również zabezpieczają organizm przed dość powszechnymi dzisiaj urazami kręgosłupa. Ćwiczenie mięśni grzbietu i brzucha jest przy tym bardzo pomocne.

A czy próbuje Pan od czasu do czasu zmierzyć swoje postępy w tej dziedzinie?
Nieraz po dłuższym cyklu treningów siłowych próbuję sprawdzić swoje możliwości w wyciskaniu sztangi leżąc lub w podciąganiu się na drążku. Na pewno nie są to wyniki, które mogłyby zaimponować doświadczonym kulturystom, ale jednak na ławce wyciskam 110 kg, a na drążku podciągam się siłowo 20 razy, co uważam za znak niezłej formy.

To akurat mogę potwierdzić, bo nie każdy kulturysta podciągnie się 20 razy, jako że większą siłę – nomen omen – przyciągania ma tam duża masa mięśniowa, co dla odmiany nie jest przez wszystkich akceptowane. A jak Pan ocenia taką mniej lub bardziej umięśnioną sylwetkę u (zawsze) młodych ludzi?
Chyba nie różnię się w swoich osądach od wielu innych osób. Myślę, że każdy człowiek bardzo ceni sobie wysportowaną sylwetkę i zdrowy wygląd, bo dzięki temu może mieć dobre samopoczucie. Kwestia wielkości muskulatury jest sprawą indywidualną, natomiast wiadomo, że sondaże opinii publicznej wskazują, iż dzięki sportowemu wyglądowi ludzie są szybciej akceptowani przez innych i odnoszą wiele sukcesów w życiu zawodowym.

Często korzysta Pan z sali ćwiczeń siłowych?
Staram się tak ułożyć swój harmonogram zajęć, aby w sezonie zimowym trening siłowy robić co najmniej 2 – 3 razy w tygodniu, natomiast latem nie częściej niż 2 razy w tygodniu. Staram się nie przeciążać zbytnio poszczególnych grup mięśniowych i pamiętać o diecie. Pomaga mi w tym nie tylko wiedza zdobyta na krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego, ale również dochodzą świetne porady zawarte w „KiF”.

Obraz

Ciekawy jestem, czy dzięki treningom siłowym czuje się Pan lżejszy podczas lotu ze spadochronem?
Niekoniecznie lżejszy, ale na pewno sprawniejszy, a to akurat ma kolosalne znaczenie. Sezon spadochronowy otwieramy wczesną wiosną, a kończymy w październiku, zima to czas na narty, snowboard, tenis na hali i basen, a w trakcie lata dochodzi jeszcze windsurfing. Naprawdę jest sporo okazji do tego, aby poczuć się lżejszym.

Czy przynajmniej jest jeszcze czas na tak zwane życie towarzyskie?
Muszę przyznać, że z natury jestem osobą towarzyską i otwartą na innych ludzi, więc bardzo cenię sobie każde spotkanie, zarówno ze znajomymi, jak i nieznajomymi.

Jak znam życie, wielu ludzi woli na przykład kufel piwa niż sport. Czy to Panu nie przeszkadza?
Absolutnie nie, bo jest rzeczą zrozumiałą, że ludzie mają różne zainteresowania, dlatego też nie przeszkadza mi to, że ktoś woli kufel zimnego piwa od ćwiczeń fizycznych. Zresztą ja również cenię sobie dobre piwko czy szklaneczkę whisky w rozsądnej ilości i w dobrym towarzystwie.

Czy wobec swoich podwładnych jest Pan bardzo surowy?
Proszę mi wierzyć, że naprawdę nie ma potrzeby okazywać jakiejkolwiek surowości wobec kogokolwiek. Mam w ręku wystarczająco dużo przekonywujących argumentów wychowawczych, spośród których bardzo liczy się przykład osobisty.

Wysportowany generał na pewno jest w stanie zaimponować młodym osobom pod każdym względem, ale w tym chyba mieszczą się jakieś wymagania?
Jest wiele cech, które bardzo cenię u żołnierzy. Wśród nich niewątpliwie na moje najwyższe uznanie zasługuje odwaga, szlachetność, zdrowy rozsądek, szybkość reakcji, sprawność fizyczna i psychiczna oraz zdolność do pracy zespołowej i umiejętność poddania się wyczerpującym treningom. Dodam, że od tych cech wielokrotnie zależy życie ich samych oraz ich kolegów, z którymi wykonują wspólnie niebezpieczne zadania, na przykład w rejonach ogarniętych konfliktami zbrojnymi.

Obraz

Czy w Pańskim życiu istniały lub nadal istnieją jakieś wzory godne naśladowania? Chodzi przede wszystkim o „wzory sportowe”.
Jest wielu wspaniałych sportowców godnych naśladowania, trudno byłoby ich wszystkich wymienić, ale niektóre nazwiska głębiej utkwiły mi w pamięci. Najpierw był to wspaniały lekkoatleta okresu przedwojennego, Jesse Owens, potem tacy tenisiści, jak Bjoern Borg i Peter Sampras, a wreszcie tytani sportów siłowych – najpierw Waldemar Baszanowski i Zygmunt Smalcerz, a teraz – Mariusz Pudzianowski. Do tej listy dopisałbym, oczywiście, lekkoatletkę Irenę Szewińską, tytana pracy i mistrza bieżni w jednej osobie, Roberta Korzeniowskiego, a także wschodzące gwiazdy naszego tenisa, czyli siostry Radwańskie, z którymi wielokrotnie grywałem i nadal grywam w tenisa, a którym wróżę wspaniałą karierę sportową. Jest długa lista sportowców, którzy z różnych względów zasługują na wymienienie, ale z uwagi na ograniczoną objętość wywiadu trudno byłoby wszystkich wskazać.

Jaki rodzaj sprawności odkrył Pan w sobie (wcześniej lub później), a której – z różnych względów – nie udało się Panu w pełni rozwinąć?
Sądzę, że była to sprawność gimnastyczna, która wynikała z mojej motoryki i szybkości. Chyba mógłbym ją rozwinąć znacznie lepiej, gdyby nie ta moja wszechstronność zainteresowań w obrębie różnych dyscyplin sportu. Niemniej jednak uważam, że w pewnym stopniu wykorzystuję ją po trochu przy uprawianiu innych dyscyplin, z których czerpię ogromną radość.

A czy lubi Pan ryzyko? W jakim stopniu czuje się zagrożenie na misjach i na czym to zagrożenie zwykle polega?
Ryzyko jest niezmiennie związane z zawodem, jaki wykonuję i to zarówno w okresie pokoju, gdy przygotowujemy się do wykonywania zadań, jak i w czasie konkretnych misji poza granicami kraju, w miejscach ogarniętych konfliktami zbrojnymi. Zagrożenie w tych sytuacjach jest dość „urozmaicone” – od ostrzału z lekkiej broni strzeleckiej, poprzez granatniki przeciwpancerne, do tych najczęściej spotykanych i trudnych do zwalczenia, czyli min-pułapek.

Obraz

Jakie znaczenie w sytuacjach zagrożenia ma autorytet dowódcy?
Autorytet to nie jest coś, co automatycznie wiąże się ze stopniem, stanowiskiem czy funkcją, którą się sprawuje. Wiedza, profesjonalizm w działaniu, sprawiedliwe traktowanie podwładnych i współpracowników oraz przykład osobisty w działaniu, poparty sprawnością fizyczną – to cechy, które budują autorytet. Najlepszym przykładem będzie sytuacja ze szkolenia spadochronowego dla instruktorów. Wykonujemy tam skoki na akrobację zespołową albo celność lądowania, poprzedzając wszystko instruktażem i praktycznym pokazem. I właśnie coś takiego stanowi dla żołnierzy dodatkową motywację, aby dorównać przełożonemu.

Jakie znaczenie w tym wszystkim, co Pan robi, ma stres?
Muszę powiedzieć, że odporność na stres oraz napięcia związane z troską o życie swoje i swoich podwładnych też nie jest bezgraniczna. Wszystko tkwi w psychice ludzkiej, można zaprogramować się na jakiś czas i znaleźć sobie takie metody rozładowywania sytuacji kryzysowych, aby ten okres wytrzymać w dobrej kondycji. Lecz po upływie określonego etapu zdarza się, że pełna regeneracja wymaga 6-8 miesięcy i czas ten należy wykorzystać na odpoczynek i spędzanie go z osobami bliskimi. W moim wypadku trzeba było na przykład zaraz po powrocie z Afganistanu wykonać 25 skoków spadochronowych z dużej wysokości. Dopiero po tych próbach odreagowania mogłem spędzać rodzinne wakacje windsurfingowe.

W jaki sposób odpoczywa Pan na co dzień?
Dużo czytam i to zarówno książek, jak i interesujących mnie artykułów w prasie specjalistycznej z zakresu obronności i bezpieczeństwa, gdyż jest to sfera mojego zainteresowania zawodowego.

Kim by Pan został, gdyby urodził się Pan raz jeszcze?
Chyba robiłbym to samo co teraz, gdyż spełniłem się zawodowo, odpowiada mi tego rodzaju działanie i czuję, że moja praca oraz to, co czynię na co dzień, służy również innym ludziom.

A co głównie dostarcza Panu napędu do życia?
To jest bardzo dobre pytanie, gdyż każdy z nas często się nad tym zastanawia. Myślę, że ważne jest, aby człowiek czuł się potrzebny. Trzeba też brać z życia jak najwięcej, bo przecież trwa ono krótko, ale jednocześnie trzeba wiele dawać z siebie innym, gdyż tylko wówczas to krótkie życie ma sens. Po prostu trzeba żyć i postępować tak, aby życia nie zmarnować.

Dziękuję za rozmowę.
Mirosław Gołąb

Obraz
Źródło artykułu:WP Facet
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)