Jest zawodowym fotografem, zajmuje się wspinaczką. Jest też niewidomy
Dla niego nie ma rzeczy niemożliwych!
Wielu z nas potrafi jednym tchem wymienić całe mnóstwo rzeczy, które stoją nam na przeszkodzie, by zrealizować marzenia. Dla Justina Salasa takie ograniczenia nie istnieją, choć akurat on, gdyby chciał, bez trudu mógłby wymienić przynajmniej kilka czynników, które zmuszają go do siedzenia w domu i „nic nierobienia”. Młody mieszkaniec amerykańskiej Tulsy wychodzi jednak z założenia, że w życiu trzeba poszukiwać recept pozwalających na pokonywanie barier, a nie słów usprawiedliwienia dla swojej bierności.
Justin już od najmłodszych lat miał problemy z widzeniem. Jako pięciolatek zmuszony był do noszenia mocnych szkieł. Im był starszy, tym jego sytuacja stawała się bardziej dramatyczna. Co gorsza, lekarze nie potrafili odpowiedzieć na pytanie, skąd wzięły się jego kłopoty. Nie pomogły w tym również dziesiątki badań, które przeprowadzono w najlepszych klinikach. Ostatecznie okuliści stwierdzili, że u chłopca dochodzi do obumierania nerwów wzrokowych, co prowadzi do ciągłego pogarszania się stanu widzenia. Ostateczna diagnoza brzmiała jak wyrok – neuropatia wzrokowa nieznanego pochodzenia. To oznaczało, że jego stan będzie się dalej pogarszał, aż w końcu chłopiec stanie się niewidomy.