Mariusz Max Kolonko i jego przygoda
WyjechaĆ z Polski w 1988 roku majÄ c w kieszeni 200 poĆŒyczonych dolarĂłw i gĆowÄ peĆnÄ marzeĆ. W Polsce, jako student, prowadziĆ program w radiowej TrĂłjce. W Ameryce zaczÄ Ć â jak niemal kaĆŒdy imigrant â od budowy. Szybko obliczyĆ, ĆŒe w tej pracy, ktĂłra tylko na warunki polskie czyniĆa z niego bogacza, zarobienie miliona dolarĂłw zajÄĆoby mu 70 lat. OsiÄ gnÄ Ć to dwanaĆcie razy szybciej. A kiedy juĆŒ osiÄ gnÄ Ć, poĆwiÄciĆ siÄ temu, po co przyjechaĆ â dziennikarstwu. Jego korespondencje ze StanĂłw znajÄ w Polsce wszyscy. Teraz Max pokazuje nam, jak odkrywaĆ AmerykÄ na Ćamach swojej ksiÄ ĆŒki i w serii popularnych programĂłw telewizyjnych. Ameryka, ta najlepsza z jego kochanek, hojnie odwdziÄcza siÄ za ciÄĆŒkÄ pracÄ i pasjÄ.
PojechaĆ pan do StanĂłw Zjednoczonych jako mĆody chĆopak i zaczynaĆ, jak niemal kaĆŒdy Polak, na najniĆŒszych szczeblach w branĆŒy budowlanej. Zamiast wrĂłciÄ z peĆnym portfelem do kraju, zostaĆ pan w Ameryce i realizujÄ c swojÄ dziennikarskÄ pasjÄ, odnosi sukcesy, o ktĂłrych marzÄ nie tylko mĆodzi reporterzy. Dlaczego pan wyjechaĆ? Nie byĆo dla pana miejsca w Polsce? Nie chce pan wracaÄ?
Jestem jak statek, ktĂłry wypĆynÄ Ć z portu, ktĂłrego juĆŒ nie ma. Teraz w Polsce jest inaczej â nie znam tej nowej rzeczywistoĆci i nie kusi mnie powrĂłt do kraju. BÄdÄ c w Polsce czujÄ siÄ trochÄ jak przybysz z innej bajki. Nawet codziennoĆci trzeba siÄ nauczyÄ. ZdarzyĆo mi siÄ np. zniszczyÄ samochĂłd, bo zatankowaĆem niewĆaĆciwe paliwo. Nigdy nie jechaĆem metrem w Warszawie i nie bÄdÄ sobie robiĆ obciachu, pytajÄ c co i gdzie siÄ wrzuca, ĆŒeby wejĆÄ na peron. WolÄ samochĂłd, chociaĆŒ rÄczna skrzynia biegĂłw to teĆŒ dla mnie wyzwanie...
Chce pan lecieÄ w kosmos, a obawia siÄ pan jazdy warszawskim metrem?
W kosmosie bÄdÄ miaĆ wsparcie caĆej administracji i technologii NASA. W metrze nie.
PomoĆŒemy â obiecujÄ. WrĂłÄmy do pana wyjazdu...
Kiedy wyjeĆŒdĆŒaĆem w 1988 roku, stare trzymaĆo siÄ jeszcze mocno. Nie naleĆŒaĆem do fali emigracji finansowo-ekonomicznej, tylko raczej intelektualnej. CzuĆem, ĆŒe w Polsce osiÄ
gnÄ
Ćem juĆŒ wszystko, na co pozwoliĆby mi Ăłwczesny establishment. ByĆem po studiach dziennikarskich, prowadziĆem audycjÄ Zapraszamy do TrĂłjki, co byĆo marzeniem kaĆŒdego dziennikarza...
Nie szkoda byĆo tego zostawiaÄ?
Kiedy otrzymaĆem do podpisania kartkÄ z oĆwiadczeniem, ĆŒe odchodzÄ na wĆasnÄ
proĆbÄ, patrzyĆem na niÄ
myĆlÄ
c: âMax, czy ty dobrze robisz?â. Ale to byĆ bilet na nowe ĆŒycie, a ja byĆem mĆodym czĆowiekiem z wyobraĆșniÄ
. PodpisaĆem dokument i wyjechaĆem. WiedziaĆem, ĆŒe juĆŒ tu nie wrĂłcÄ.
MarzyĆ pan o Ameryce wczeĆniej?
Kiedy nauczycielka w szkole podstawowej pytaĆa dzieci, kim chcÄ
byÄ, odpowiedziaĆem, ĆŒe pilotem. Kiedy dopytaĆa dlaczego, wypaliĆem, ĆŒe po to, aby uciec na Migu 21 do Ameryki. Moich rodzicĂłw wezwano wtedy do szkoĆy. Dyrekcja byĆa ciekawa, skÄ
d u dziecka takie wywrotowe myĆli. ObyĆo siÄ jednak bez konsekwencji.
RzeczywistoĆÄ dorĂłwnaĆa marzeniom? Co pan sobie pomyĆlaĆ, kiedy wysiadĆ pan na lotnisku w Nowym Jorku?
PomyĆlaĆem: swojsko tu. Jak w jakiejĆ wÄdrĂłwce dusz, poczuĆem, jakbym tam juĆŒ byĆ i ĆŒyĆ bardzo, bardzo dawno temu. WiedziaĆem, ĆŒe Ameryka jest moim miejscem, mimo ĆŒe miaĆem w kieszeni 200 poĆŒyczonych dolarĂłw i chodziĆem po Manhattanie pytajÄ
c, gdzie jest Greenpoint.
MiaĆ pan znajomych w Nowym Jorku?
Nie. PojechaĆem z przyjaciĂłĆkÄ
, ktĂłra pĂłĆșniej ânie wytrzymaĆa tempaâ.
SkÄ
d pomysĆ na zaĆoĆŒenie firmy budowlanej?
ChciaĆem pracowaÄ jako dziennikarz w Stanach. Ameryka jest miejscem, gdzie speĆnia siÄ przecieĆŒ âamerican dreamâ, a ja miaĆem zamiar go urzeczywistniÄ â kupiÄ sobie kamerÄ i zostaÄ korespondentem. SÄk w tym, ĆŒe w tym czasie staĆem na drabinie za 6 dolarĂłw na godzinÄ, a kamera telewizyjna kosztowaĆa 70 tysiÄcy dolarĂłw. Wtedy powiedziaĆem sobie: âMax musisz przestaÄ marzyÄ. Trzeba wziÄ
Ä siÄ do pracy i robiÄ biznesâ.
Zobacz rĂłwnieĆŒ
To byĆo takie proste?
Nie, ale udaĆo siÄ, chociaĆŒ teraz sam siÄ temu dziwiÄ. To tak, jakby imigrant z Albanii dostaĆ kontrakt na budowÄ ZĆotych TarasĂłw. Moja firma przez piÄÄ lat wyremontowaĆa 54 wieĆŒowce na Manhattanie. SzĆo Ćwietnie, ale potem i tak skoĆczyliĆmy w sÄ
dach.
Dlaczego?
Biznes rozĆoĆŒyĆ siÄ przez przecinek. PomyliĆem siÄ w kontrakcie i zamiast wpisaÄ przed trzema zerami przecinek, jak to robiÄ
Amerykanie, napisaĆem polskÄ
kropkÄ. To oznaczaĆo, ĆŒe wygraĆem kontrakt, ale musiaĆbym go zrealizowaÄ za... 460 dolarĂłw, zamiast za pĂłĆ miliona. Sprawa skoĆczyĆa siÄ w sÄ
dzie, ale nie przejÄ
Ćem siÄ tym szczegĂłlnie â miaĆem juĆŒ kamery.
A gdyby ta nieszczÄsna kropka byĆa przecinkiem i tak by pan zrezygnowaĆ?
PieniÄ
dze juĆŒ nie byĆy dla mnie zachÄtÄ
. Tym bardziej, ĆŒe w biznesie telewizyjnym rĂłwnieĆŒ sÄ
ogromne. W Ameryce branĆŒa telewizyjna czy filmowa â ktĂłra mnie teraz interesuje â naleĆŒÄ
do tych najbardziej intratnych.
*PowrĂłÄmy do pana powrotu do Polski. Nie ma tu Maxa Kolonko, bo nie miaĆby co robiÄ? * W Polsce dziennikarstwo to zupeĆnie inna bajka. Dziwi mnie, ĆŒe tak mĆodzi ludzie prowadzÄ
tak powaĆŒne programy. Kiedy siÄ ma dwadzieĆcia kilka lat, Ćwiat postrzega siÄ na innej pĆaszczyĆșnie, nie ma siÄ pewnych doĆwiadczeĆ i nie potrafi siÄ pewnych rzeczy oceniÄ, a polska rzeczywistoĆÄ jest szczegĂłlnie skomplikowana. DenerwujÄ
mnie komentarze po materiale, w ktĂłrych mĆody chĆopak czy dziewczyna zawiera swoje zĆote myĆli czy przepisy na to, jak danÄ
sytuacjÄ rozwiÄ
zaÄ. SkÄ
d ten czĆowiek to wie? W USA do powaĆŒnych programĂłw dopuszczani sÄ
dziennikarze z 30-letnim staĆŒem, ktĂłrzy juĆŒ wiele wiedzÄ
i wiele przeĆŒyli. W Polsce nie ma takiej moĆŒliwoĆci, bo ukĆady polityczne zmieniajÄ
siÄ jak w kalejdoskopie, a wraz z nimi wymienia siÄ kadrÄ w mediach. StÄ
d nie ma w Polsce osobowoĆci medialnych, niewielu jest profesjonalistĂłw. Zamiast zatrudniaÄ zawodowcĂłw, organizuje siÄ konkursy na reportera, prezentera czy wyĆŒszÄ
kadrÄ
zarzÄ
dzajÄ
cÄ
.
*Czy wyobraĆŒa sobie pani konkurs na chirurga? Wymagany nĂłĆŒ i biaĆy fartuch, bo moĆŒna siÄ zachlapaÄ! * JeĆli miaĆbym wybieraÄ, to wolaĆbym, aby operowaĆ mnie lekarz po medycynie, a informacje przekazywaĆ wyksztaĆcony dziennikarz z doĆwiadczeniem. Ostatnia sprawa â polscy dziennikarze czÄĆciej koncentrujÄ siÄ na przetrwaniu w branĆŒy zamiast na robieniu dobrych programĂłw.
Czyli powodami, dla ktĂłrych nie chce pan wracaÄ, sÄ
niemoĆŒnoĆÄ speĆniania w Polsce swoich dziennikarskich marzeĆ i niestabilne ukĆady?
W ĆŒyciu gra siÄ atutami. Jednym z moich jest to, ĆŒe jestem jednym z nielicznych dziennikarzy, ktĂłrzy majÄ
ustalonÄ
renomÄ za granicÄ
. Stacje mogÄ
to wykorzystaÄ, kiedy potrzebujÄ
specjalisty np. od spraw amerykaĆskich. RobiÄ telewizjÄ w Ameryce. Tutaj nauczyĆem siÄ wszystkiego â zawodu, a takĆŒe ĆŒycia. Kiedy patrzÄ na swoje pierwsze korespondencje (mam je na taĆmach), to trochÄ... mnie one bawiÄ
. StaĆem np. przed BiaĆym Domem ubrany w marynarkÄ (to byĆo widaÄ) oraz... w dĆŒinsy i budowlane buciory (czego nie byĆo widaÄ, bo kamera pokazywaĆa mnie od poĆowy). Na dodatek miaĆem wÄ
sy. Tutaj dziennikarze telewizyjni majÄ
zakaz zapuszczania wÄ
sĂłw. WyjÄ
tkiem sÄ
uznane osobowoĆci (np. Geraldo Rivera), ktĂłrym taki image pozostaĆ z poczÄ
tkĂłw ich kariery, kiedy panowaĆa moda na wÄ
sy.
Ale teraz w Polsce jest przecieĆŒ trochÄ inaczej.
Prowadzenie interesĂłw w Polsce jest wciÄ
ĆŒ trudne. Podam przykĆad. MĂłj program nazywa siÄ: Mariusz Max Kolonko â Odkrywanie Ameryki, a w gazetach czy Internecie czÄsto podaje siÄ jedynie Odkrywanie Ameryki. UwaĆŒam nieskromnie, ĆŒe moje nazwisko ma znaczenie. Po co wiÄc je wycinaÄ? Kiedy zaczynaĆem karierÄ w radiu, z jednego z moich pierwszych reportaĆŒy wydawca wyciÄ
Ć nazwisko bo, jak mi powiedziaĆ, uznaĆ, ĆŒe jest za dĆugie... Polacy wciÄ
ĆŒ majÄ
problem z docenieniem innych i obawiajÄ
siÄ, ĆŒeby ktoĆ przypadkiem siÄ nie wylansowaĆ i nie zarobiĆ wiÄcej. JeĆli sÄ
siad ma Ćadniejszy dom, marzÄ
nie o tym, aby mieÄ taki sam, ale o tym, ĆŒeby sÄ
siadowi siÄ ta chaĆupa spaliĆa. Polonia w USA jest taka sama.
Zobacz rĂłwnieĆŒ
Porozmawiajmy o pana ksiÄ
ĆŒce. Przyczynkiem do jej powstania byĆy zapiski, ktĂłre robiĆ pan podczas swoich podrĂłĆŒy po Ameryce. Sporo w niej osobistych wyznaĆ. Czy nie sÄ
one w jakiĆ sposĂłb wykreowane?
Jestem przeciwnikiem kreacji. Moje wyznania muszÄ
byÄ szczere aĆŒ do bĂłlu â tylko pod tym warunkiem trafiÄ
do odbiorcy. Poza tym mam to wszystko na taĆmie i wĆaĆnie te zbierane latami materiaĆy zĆoĆŒyĆy siÄ na cykl Odkrywanie Ameryki.
Trudno oprzeÄ siÄ wraĆŒeniu, ĆŒe przedstawia pan siebie jako czĆowieka samotnego.
KaĆŒdy imigrant jest czĆowiekiem samotnym, niezaleĆŒnie od tego czy ma wielu przyjaciĂłĆ i rodzinÄ, czy nie. JesteĆmy skazani na samotnoĆÄ przez decyzjÄ o wyjeĆșdzie. Nasz Ćwiat, nasze przeĆŒycia pozostaĆy gdzieĆ indziej, w Polsce. JednoczeĆnie myĆlÄ, ĆŒe samotnoĆÄ jest w tym przypadku siĆÄ
twĂłrczÄ
, sprawia, ĆŒe stajemy siÄ lepszymi ludĆșmi.
Nie trzeba jednak wyjeĆŒdĆŒaÄ, aby wiedzieÄ, ĆŒe Ćwiat naszego dzieciĆstwa czy mĆodoĆci juĆŒ nie istnieje. BÄdÄ
c wciÄ
ĆŒ w tym samym miejscu, teĆŒ siÄ to obserwuje.
No i o to wĆaĆnie chodzi. UczuÄ, o ktĂłrych piszÄ w ksiÄ
ĆŒce czy pokazujÄ w programie, doĆwiadczajÄ
i inni. Odkrywanie Ameryki ma zwrĂłciÄ uwagÄ wĆaĆnie na te emocje, zmusiÄ do wspominania, do odkrywania samego siebie.
Czy zamierza Pan wydaÄ Odkrywanie Ameryki w Stanach?
Nie ma sensu. To jest ksiÄ
ĆŒka, ktĂłrej Amerykanie po prostu nie zrozumiejÄ
. Oni nie majÄ
tego rodzaju refleksji i nostalgia Polaka czy imigranta jest im obca. Tutaj ĆŒycie pĆynie inaczej, a ludzie nie majÄ
tej gĆÄbi. PytaĆa mnie pani o ĆŒycie osobiste. MogÄ powiedzieÄ tyle, ĆŒe podczas caĆej mojej dwudziestoletniej âkarieryâ tutaj miaĆem tylko dwie bliskie przyjaciĂłĆki Amerykanki. To o czymĆ Ćwiadczy. PiszÄ o tym w rozdziale, w ktĂłrym leĆŒÄ
c na ĆÄ
ce opowiadam jednej z nich o moim polskim ĆŒyciu, planach ucieczki za granicÄ, bojach o niemoĆŒliwe, staraniach o przeĆŒycie do koĆca tygodnia, o speĆnienie swoich ambicji. WspominaĆem ludzi, ktĂłrzy chcieli wyjechaÄ na koniec Ćwiata, a nie mogli nawet wybraÄ siÄ na narty do Zwardonia. W poĆowie tej opowieĆci Amerykanka zasnÄĆa. Wtedy â na tej ĆÄ
ce â zrozumiaĆem, ĆŒe nasze Ćwiaty sÄ
rĂłĆŒne i nigdy nie bÄdÄ w stanie jej tego przekazaÄ. Amerykanie zasnÄliby przy mojej ksiÄ
ĆŒce tak samo, jak ta kobieta. Oni nie majÄ
tego typu refleksji intelektualnej i jej nie zĆapiÄ
. MĂłwiÄ to z
peĆnÄ
ĆwiadomoĆciÄ
i peĆnym szacunkiem do AmerykanĂłw. Moja ksiÄ
ĆŒka nie jest przewodnikiem po USA, nie jest komercyjna. PiszÄ jÄ
dla ludzi, ktĂłrzy sÄ
wraĆŒliwi i majÄ
szacunek do Ćwiata, ktĂłrego nie znajÄ
.
Niebawem bÄdzie pan zdobywaĆ Hollywood.
Nie bÄdÄ zdobywaĆ. Ćmieszy mnie takie podejĆcie. To tradycyjna polska wizja: z szablami do boju, rodacyâŠTrzeba realizowaÄ swoje marzenia i plany, robiÄ biznes, a nie walczyÄ o zdobycie jakiegoĆ miasteczka z napisem na wzgĂłrzu. UwaĆŒam, ĆŒe Hollywood jest do wziÄcia â jak sfrustrowana panienka, znudzona towarzystwem, w jakim przebywa i ktĂłra chÄtnie pozna kogoĆ nowego.
BÄdzie pan producentem, reĆŒyserem, operatorem czy scenarzystÄ
?
WyjeĆŒdĆŒajÄ
c z Polski marzyĆem, ĆŒeby zostaÄ reĆŒyserem w Hollywood. ZaczÄ
Ćem od pisania scenariuszy. NapisaĆem ich z tuzin. Teraz bym siÄ pewnie pod nimi nie podpisaĆ, wiÄc sĆusznie mi je odrzucili. Natomiast dwa ostatnie sÄ
dobre. Pierwszy jest na razie zbyt drogi w realizacji, ale na podstawie drugiego powstanie film.
Jest pan doĆÄ pewny siebie.
UznajÄ autorytety, ale zdajÄ sobie sprawÄ, ĆŒe to tacy sami ludzie, jak ja czy pani. Nie chodzi o to, ĆŒe wszystko wiem najlepiej, bo tak nie jest, ale z drugiej strony ci wielcy ludzie nie sÄ
tak ĆwiÄci, tak mÄ
drzy i tak idealni, jakimi siÄ wydajÄ
. PodchodzÄ krytycznie zarĂłwno do tego, co mi podajÄ
, jak i do swojej pracy.
A nie chciaĆby pan robiÄ filmu w Polsce?
To wymagaĆoby wejĆcia w nasz hermetyczny, filmowy Ćwiatek. W Ameryce rĂłwnieĆŒ taki istnieje, ale jest wiÄkszy i nie tak szczelny. Poza tym w Stanach ocenia siÄ, czy film przyniesie pieniÄ
dze i czy zainteresujÄ
siÄ nim dystrybutorzy, a nie komu podaje siÄ rÄkÄ. Biznes to biznes. Obawiam siÄ, ĆŒe polskie towarzystwo stwierdziĆoby: âJak to? JakiĆ dziennikarz ma czelnoĆÄ robiÄ film?â
Zobacz rĂłwnieĆŒ
To dlatego rzadko bywa pan w Polsce?
Nie. Nie jadÄ, jak nie muszÄ. To dĆuga i mÄczÄ
ca podrĂłĆŒ wycinajÄ
ca 2-3 dni z ĆŒyciorysu. Poza tym, proszÄ mi wierzyÄ, wcale nie szpanujÄ, ale rozpoznawalnoĆÄ mnie mÄczy. Nie jestem do tego przyzwyczajony i Ćșle siÄ z tym czujÄ. W Stanach mieszkam w maĆym miasteczku, gdzie mam prywatnoĆÄ. Moim sÄ
siadem jest znany dziennikarz ABC, kilka domĂłw dalej mieszka modelka Brooke Shields. Tutaj mogÄ sobie byÄ, jaki chcÄ i np. wyjĆÄ z domu w laczkach, jeĆli mam na to ochotÄ. Nikt mnie tu nie Ćapie i nie robi mi zdjÄÄ. Ć»ycie z piÄtnem czĆowieka, ktĂłry ciÄ
gle musi wyglÄ
daÄ dobrze i ciÄ
gle jest pod kontrolÄ
, jest trudne. KrÄpuje mnie, kiedy np. nawet taksĂłwkarz mnie rozpoznaje.
A rozpoznajÄ
?
Tak. Znajomi kiedyĆ mi podpowiedzieli, ĆŒebym zamawiaĆ taksĂłwkÄ podajÄ
c pseudonim. WymyĆliĆem wiÄc Julio Iglesiasa. Wsiadam do taksĂłwki, a kierowca odwraca siÄ i mĂłwi: âPanie Maxie, miaĆ byÄ Iglesias!â ZresztÄ
akurat taksĂłwkarzy lubiÄ. Oni najwiÄcej wiedzÄ
, co siÄ dzieje w Warszawie i jaka jest sytuacja w Polsce.
To moĆŒe pan zacznie odkrywaÄ PolskÄ zamiast gawÄdziÄ z taksĂłwkarzami?
Kto wie? W Polsce odkrywaĆbym zwykĆych ludzi. Na Ć»oliborzu, gdzie mieszkam, zaczÄ
Ćem gaworzyÄ z pewnÄ
miĆÄ
starszÄ
paniÄ
o jej ĆŒyciu, psie, polityce, droĆŒyĆșnie, zdziczeniu obyczajĂłw... FascynujÄ
ce. KtoĆ siÄ zdziwiĆ, ĆŒe z niÄ
rozmawiaĆem, bo to podobno straszna jÄdza. Dla mnie taka straszna nie byĆa. MoĆŒe czasami warto otworzyÄ siÄ na drugiego czĆowieka, poĆwiÄciÄ mu chwilÄ. JesteĆmy katolikami i zasuwamy co niedzielÄ do koĆcioĆa, a potem na ulicy mijamy siÄ obojÄtnie i mamy gotowe etykietki, z reguĆy negatywne, na wszystko i wszystkich. Martwi mnie to.
Jakie rejony poza AmerykÄ
sÄ
na pana liĆcie?
Kosmos. I moĆŒe Australia lub Rosja, ale nie wiem czy starczy mi czasu. Astronauta musi mieÄ dobrÄ
kondycjÄ.
Trenuje pan?
Trzy razy w tygodniu âpakujÄâ ciÄĆŒary.
Psychiczne i fizyczne?
Psychiczne to juĆŒ moja specjalnoĆÄ. Telewizja wymaga bycia w dobrej formie, to ciÄĆŒka praca. CzĆowiek jeĆșdzi, niedosypia, ĆŒywi siÄ byle czym. Na to trzeba siĆy. PamiÄtam taki obrazek â podczas tegorocznych OskarĂłw gĆĂłwny korespondent z CNN, usiadĆ na rolce czerwonego dywanu i zasuwaĆ kanapkÄ. I tak to jest â robimy relacje z niesamowitych miejsc czy wydarzeĆ, rozmawiamy z wielkimi tego Ćwiata, a potem jemy taniÄ
pizzÄ i Ćpimy w Motelu 6 â np. jak ja po rozmowie z prezydentem w BiaĆym Domu.
A teraz coĆ z zupeĆnie innej beczki. W wywiadzie do poczytnego pisma dla mĆodych dziewczyn, udzielaĆ pan rad, jak wyrwaÄ faceta. PowiedziaĆ pan (racja), ĆŒe kobieta powinna przyjĆÄ do klubu pĂłĆșno. A jak siÄ podrywa kobiety? Skoro panna ma przychodziÄ pĂłĆșno, to kiedy powinien przyjĆÄ facet?
Facet w ogĂłle nie powinien chodziÄ po knajpach. Gdzie ma ĆowiÄ? W bibliotekach? Ma zajÄ
Ä siÄ biznesem i robiÄ pieniÄ
dze, a wtedy kobiety same go bÄdÄ
ĆowiĆy. Na ogĂłĆ ci, ktĂłrzy siedzÄ
w knajpach to luzerzy. OpowiadajÄ
, kim to oni nie sÄ
czy nie bÄdÄ
w niedalekiej przyszĆoĆci. Jak widzÄ takie zatopione w rozmowach pary, myĆlÄ sobie: âBierz dziewczyno torebkÄ i uciekaj, bo nic z tego nie bÄdzieâ. MĆode aktorki marzÄ
o tym, ĆŒe w knajpie spotkajÄ
jakiegoĆ waĆŒnego producenta czy reĆŒysera. MylÄ
siÄ. Dlaczego? Bo oni pracujÄ
i nie majÄ
czasu na siedzenie po knajpach i Ćciemnianie bzdur. Sam to widzÄ po sobie. Nie wĆĂłczÄ siÄ po klubach. JeĆli juĆŒ w jakimĆ jestem, to zwykle z ekipÄ
, po zdjÄciach.
A pan daĆ siÄ zĆowiÄ? BÄdzie z tego jakaĆ Ćawica?
ZaĆoĆŒenie rodziny jest chyba marzeniem kaĆŒdego. PĂłki co pracujÄ i to duĆŒo.
PomĂłwmy wiÄc znowu o pracy, tym razem dla telewizji. Pana program Odkrywanie Ameryki cieszy siÄ duĆŒÄ
popularnoĆciÄ
. Czy chce pan przekazaÄ Polakom, ĆŒe tam jest tak fantastycznie? Czy moĆŒe wrÄcz przeciwnie?
W ogĂłle nie myĆlÄ w tych kategoriach, chociaĆŒ czÄsto sĆyszÄ to pytanie. ChcÄ po prostu zabraÄ widza w miejsca, gdzie byĆem, przekazaÄ mu za pomocÄ
obrazu klimat, emocje â takĆŒe moje wĆasne, co czyni program bardzo osobistym. Nie robiÄ serii przygodowej, nie chcÄ porĂłwnywaÄ Ameryki do Polski i patrzÄ z dystansem na to, w czym uczestniczÄ. Moim celem jest przemycenie wartoĆci, ktĂłre uwaĆŒam za istotne.
Zobacz rĂłwnieĆŒ
Co pan tak naprawdÄ odkrywa?
Podobnie jak w ksiÄ
ĆŒce â AmerykÄ, swoje wnÄtrze, duszÄ widza. ChociaĆŒ to bardzo gĂłrnolotnie brzmi, chciaĆbym, aby odbiorca poprzez mĂłj program docieraĆ takĆŒe do samego siebie, zadawaĆ sobie pytania i szukaĆ na nie odpowiedzi. PokazujÄ
c specyficzny festiwal w amerykaĆskim miasteczku, gdzie kobiety za paciorki pokazujÄ
biust...
Czy mÄĆŒczyĆșni teĆŒ pokazujÄ
paciorki?
Tak, ale na tym siÄ nie koncentrowaĆem. Jest taki dzieĆ, kiedy Amerykanie w tym konkretnym miejscu tak siÄ bawiÄ
. Rozpasanie wieczorem i nocÄ
siÄga zenitu. RobiÄ
c ten program nie mam na myĆli pokazania golizny, ale bardziej postawienie pytania, do czego takie zachowanie nas prowadzi.
JeĆșdzi pan czÄsto sam w miejsca, ktĂłre mogÄ
byÄ maĆo przyjemne. Nie boi siÄ pan?
Nie jestem szaleĆcem, ktĂłry szuka niebezpiecznych miejsc. Ale faktycznie najbardziej lubiÄ jeĆșdziÄ sam. Kiedy w podrĂłĆŒy uczestniczÄ
moja kamera, notes i ja, wyprawa nabiera zupeĆnie innego wymiaru, staje siÄ prawdziwie reporterska i osobista. W grupie zawsze ktoĆ ma coĆ do powiedzenia, komuĆ siÄ coĆ nie podoba, inny jest gĆodny, a kolejny chce koniecznie do toalety. Samemu jest siÄ bardziej skoncentrowanym i nastawionym na odczuwanie tego, co siÄ widzi. LubiÄ rĂłwnieĆŒ sam krÄciÄ zdjÄcia i kamerzyĆci skarĆŒÄ
siÄ, ze wyrywam im kamerÄ z rÄki. Nic na to nie poradzÄ!
W Ameryce, jak pan mawia â najlepszej swojej kochance, ktĂłra nigdy nie daĆa panu w twarz â odkryĆ pan i samotnoĆÄ, i ciÄĆŒkÄ
pracÄ, ale przede wszystkim osiÄ
gnÄ
Ć sukces. Czy miaĆ pan takie momenty, kiedy chciaĆ pan wracaÄ do Polski czy np. zwiaÄ gdzieĆ?
Nie.
Wydaje siÄ, ĆŒe realizuje pan swĂłj plan metodycznie i w 100%.
Nie jestem robotem...
AĆŒ chce siÄ powiedzieÄ, ĆŒe robotem siÄ nnie jest, robotem siÄ bywa â jak pan podkĆadajÄ
c gĆos do Mixa Kolanko w filmie âRobotyâ.
Takim robotem mĂłgĆbym byÄ â boli mnie gĆowa, podjeĆŒdĆŒa maszyna, zdejmuje mi gĆowÄ i wstawia nowÄ
...
PowrĂłÄmy do pana metodycznego dziaĆania...
PiszÄ scenariusze filmowe. Ten na moje ĆŒycie teĆŒ sam opracowujÄ scena po scenie. Czasami coĆ nie wychodzi i trzeba wyciÄ
Ä scenÄ lub dwie, niekiedy caĆy fragment idzie do kosza, ale czÄĆciej akcja jest wartka i film zwany moim ĆŒyciem zmierza do wyznaczonego celu.
Dlaczego nie kaĆŒdy osiÄ
ga sukces?
WierzÄ, ĆŒe kaĆŒdy ma sukces wpisany w siebie. Trzeba siÄ po prostu skoncentrowaÄ na celu. Ludzie czÄsto ĆapiÄ
100 srok za ogon i koĆczÄ
nie majÄ
c nic lub dajÄ
siÄ uwieĆÄ âfajerwerkomâ, ktĂłre spalajÄ
siÄ szybko i nic po sobie nie zostawiajÄ
. SÄ
dzÄ, ĆŒe najwaĆŒniejsze jest, aby uĆwiadomiÄ sobie, jakie mamy umiejÄtnoĆci, moĆŒliwoĆci, upodobania, co chcemy w ĆŒyciu robiÄi napisaÄ sobie scenariusz. OsiÄ
gniÄcie zamierzeĆ z kolei wymaga systematycznoĆci, pracy i koncentracji w Ameryce nazywanej byciem âfocusedâ.
Potrzebujemy czterech elementĂłw: intuicji, dyscypliny, ciÄĆŒkiej pracy i szczÄĆcia?
Ćadnie powiedziane. Element szczÄĆcia jest nieodzowny w ĆŒyciu. Intuicja podczas dokonywania wyborĂłw rĂłwnieĆŒ. NajwaĆŒniejsza jest jednak koncentracja na celu. Ja nie byĆem superzdolnym dzieckiem, ale wiedziaĆem, co chcÄ robiÄ. Zdarza siÄ, ĆŒe bardzo zdolni ludzie nie osiÄ
gajÄ
sukcesu wĆaĆnie przez to, ĆŒe rozpraszajÄ
siÄ, rozmieniajÄ
na drobne. Istotna jest teĆŒ pasja. BÄdÄ montowaĆ materiaĆ do 4 rano i nie pĂłjdÄ spaÄ, bo lubiÄ mojÄ
pracÄ. âNormalnyâ czĆowiek pewnie poszedĆby do knajpy lub zasnÄ
Ć.
Co siÄ stanie, jak pan juĆŒ odkryje wszystko?
Ameryka jest dla mnie jak kobieta â nieodgadniona... Jej poznawanie jest takĆŒe odkrywaniem ludzkiej duszy, a to zajÄcia, ktĂłre mogÄ
byÄ przedmiotem caĆego ĆŒycia.
ZrobiĆ pan ostatnio coĆ, co zapamiÄta pan na dĆugo?
Niedawno kĆadĆem czerwony dywan przed rozdaniem OskarĂłw. SkĆada siÄ on z kilku czÄĆci, ktĂłre trzeba ze sobÄ
zgrzaÄ. ByĆem âĆŒelazkowymâ i... wypaliĆem dziurÄ w tym jednym z najsĆynniejszych dywanĂłw. ZamaskowaliĆmy jÄ
ogromnÄ
statuetkÄ
Oskara.
A co jest dla pana najwiÄkszym wyzwaniem? Czy jest taka rzecz, o ktĂłrej pan marzy?
Pojawi siÄ za chwilÄ â kolacja. To bÄdzie mĂłj najwiÄkszy wyczyn. Za kaĆŒdym razem jak otwieram lodĂłwkÄ, myĆlÄ: âMax, teraz czeka ciÄ zadanie!â. Nie zatrzymujÄ wiÄc dĆuĆŒej, powodzenia i smacznego! Max
rozmawiaĆa: Hanna Ć»urawska