Obozy pracy - polski Archipelag Gułag
Czym był sowiecki Archipelag Gułag i jakie żniwo zebrał, wie chyba każdy; mało kto jednak wie, że i w naszej historii znalazła się analogiczna do niego, niechlubna karta. Za wczesnych lat PRLu, w latach 1944-1956, funkcjonował bowiem, zarządzany przez tzw. aparat bezpieczeństwa cały system obozów pracy, do których trafiali ci wszyscy, których uznano za przeciwników ówczesnego totalitarnego systemu.
07.09.2007 | aktual.: 11.09.2007 10:17
Początkowo, kiedy na terenie Polski stacjonowały jeszcze wojska sowieckie, zarządzanie nimi leżało w gestii sowieckich służb bezpieczeństwa wewnętrznego – NKWD (Ludowego Komisariatu Spraw Wewnętrznych - Narodnowo Komissariata Wnutriennich Dieł), a po ich reorganizacji, w 1946, w gestii Ministerstwa Spraw Wewnętrznych ZSRR. Kiedy zaś Rosjanie opuścili nasz kraj, zarządzanie obozami przejęły lokalne Urzędy Bezpieczeństwa Publicznego. Obozy te takie organizowano wykorzystując stworzone jeszcze w czasach wojny przez hitlerowskiego okupanta niewielkie obozy pracy.
Największe w nich powstały w Jaworznie, Potulicach i Warszawie (tzw. Gęsiówka), nieco mniejsze w Sikawie (koło Łodzi), Gronowie (pod Lesznem) i Mięlęcinie (w okolicach Włocławka); każdy z nich miał jeszcze na dodatek filie – podobozy. Łącznie było ich 204 i w 1945 roku osadzono w nich prawie 30 tysięcy więźniów; w 1947 więźniów było już ponad 80 tysięcy.
CZYTAJ WIĘCEJ ORAZ ZOBACZ OBOZY PRACY NA ŚWIECIE >>
Oficjalnie wiadomo było, że w obozach tych więzieni są folksdojcze i zdrajcy narodu polskiego, faktycznie zaś osadzano w nich żołnierzy Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych, wszelakiego rodzaju „niepokornych” – którym nie odpowiadał nowy reżim, a także – masowo – Ślązaków, których narodowość polską poddawano w wątpliwość i nazywano „autochtonami” (podobnie rzecz się zresztą miała z Mazurami) oraz Ukraińców, Bojków, Dolinian i Łemków, polsko-ukraińskich rodzin mieszanych, przesiedlanych w ramach tzw. Akcji Wisła z terenów Polski południowo-wschodniej (Rzeszowszczyzna i południowa Lubelszczyzna) na tzw. Ziemie Odzyskane.
Do obozów tych trafiali cywile, przy czym nie miało znaczenia czy są to kobiety, dzieci czy starcy – bowiem często dochodziło do tego, że aresztowano i kierowano do obozów całe rodziny. Śmiertelność więźniów – ze względu na horrendalne warunki, jakie w nich panowały – była bardzo wysoka. Warunki te bowiem niewiele różniły się od tych, jakie panowały w sowieckich łagrach – więźniowie byli niedożywieni, byli zmuszani do wykonywania prac nie na ich siły obliczonych, dziesiątkowały ich też choroby; zasadniczo jedyną różnicą było to, że sowieckich więźniów syberyjskich łagrów wyniszczał jeszcze klimat – siarczyste mrozy.
Zobacz również Śmierć w więzieniu (ostateczne krzesło) Ciężkie więzienia świata: zwyrodnialcy jadą na Ural Diabelska Wyspa - francuska kolonia karna Polacy w Afganistanie - misja śmierci Śmierć w puszce, czy koszmar podwodnych okrętów