Pamela Anderson apeluje: "Panowie, skończcie z pornografią!"
02.09.2016 | aktual.: 06.11.2016 22:02
Słynąca z eksponowania swoich wdzięków i rozbieranych sesji w magazynach dla panów aktorka wystosowała niedawno apel do mężczyzn, w których przekuje ich o... szkodliwości uzależnienia od pornografii. Nie zrobiła jednak tego bez powodu.
Anderson wraz ze Shmuley'em Boteachem – amerykańskim ortodoksyjnym żydowskim rabinem i pisarzem – napisała list opublikowany na łamach "Wall Street Journal". Opisują w nim pornografię jako "zagrożenie publiczne", które wpływa na męską "zdolność do funkcjonowania jako mąż, a co za tym idzie, jako ojciec". Ich przestrogi są odpowiedzią na niedawną seksaferę związaną z byłym już kongresmenem Anthonym Weinerem.
PAMELA ANDERSON GWIAZDĄ OSTATNIEJ NAGIEJ SESJI W PLAYBOYU
Przyłapany na czacie
Weiner musiał odejść z Kongresu w 2011 roku po tym, jak omyłkowo wysłał zdjęcie swoich nabrzmiałych bokserek nie "koleżance", z którą czatował, tylko wszystkim obserwującym jego konto na Twitterze. Wyraził żal i ubolewanie zaistniałą sytuacją (tym bardziej, że jest mężem Humy Abedin – najbliższej doradczyni Hilary Clinton) oraz obiecał udać się na terapię. "Czysty" wystartował dwa lata później w wyborach na burmistrza Nowego Jorku. Szło mu świetnie, cieszył się poparciem mieszkańców. Ale do czasu. Dziennikarze wytropili, że nie udało mu się zerwać z nałogowym czatowaniem na portalach „dla samotnych”, choć sprytnie ukrywał się pod pseudonimem Niebezpieczny Carlos. Stołek burmistrza przeszedł mu koło nosa, ale na szczęście żona wybaczyła mu i ten wirtualny skok w bok.
PAMELA ANDERSON GWIAZDĄ OSTATNIEJ NAGIEJ SESJI W PLAYBOYU
Teraz rzeczywiście przesadził!
Ostatnio wydawało się, że życie Anthony'ego Weinera w końcu się poukładało. Poświęcił się opiece nad 4-letnim synkiem, wspierał żonę w prowadzeniu kampanii wyborczej Hilary Clinton, sam okazjonalnie pisywał felietony do gazet, udzielał się także jako komentator bieżących wydarzeń politycznych w programach telewizyjnych. Wszystko to zrujnowały zdjęcia, jakie pod koniec sierpnia opublikował jeden z amerykańskich tabloidów. Ponownie widać na nich półnagiego, ubranego jedynie w nabrzmiałe w kroczu bokserki Weinera, obnażającego się przed znajomą z seksczatu. Jednak to, co najbardziej oburzyło opinię publiczną, to fakt, że na tych samych zdjęciach widać w tle śpiącego na łóżku jego małego synka.
Tego było już za wiele. Żona ogłosiła, że mimo wieloletnich starań o ratowanie małżeństwa, nie jest już w stanie dłużej walczyć i odchodzi od niedoszłego kongresmena, zaś współpracujące z nim media pozrywały umowy.
PAMELA ANDERSON GWIAZDĄ OSTATNIEJ NAGIEJ SESJI W PLAYBOYU
Zagrożenie jest ogromne
Historia ta niektórym może wydać się zabawna (bo ileż razy można być przyłapywanym na tym samym?!), ale z pewnością sam problem zabawny już nie jest. Uzależnienie od seksu w sieci jest takim samym nałogiem, jak wszystkie inne, i, jak pokazuje powyższy przykład, może doprowadzić do zniszczenia życia nie tylko sobie, ale i najbliższym. Właśnie dlatego na problem ten postanowiła zwrócić uwagę hollywoodzka gwiazda. Jej głos na pewno będzie lepiej słyszalny niż ostrzeżenia lekarzy czy badaczy zjawiska.
"Zbyt małą wagę przywiązuje się to tak szalenie groźnego uzależnienia, biorąc pod uwagę, jak łatwo dostępna i rozpowszechniona jest pornografia, a korzystający z niej mogą pozostać anonimowi" - piszą rabin Boteach i gwiazda „Słonecznego patrolu". "Jesteśmy jak świnki morskie, na których przeprowadza się okrutny eksperyment masowego upodlenia, na co niewielu z nas wyraziło zgodę, a skutki wpływu mogą nie być w pełni zbadane jeszcze przez wiele lat. Ile jeszcze rodzin będzie cierpieć? Jak wiele małżeństw się rozpadnie? Ilu wspaniałych, utalentowanych mężczyzn zaprzepaści swoje kariery i zburzy związki? Ile jeszcze dzieci będzie narażonych na to, że zostaną siłą wepchnięte w ciemną stronę seksualności swoich ojców?" - pytają w liście autorzy, nawiązując do sprawy Weinera.
PAMELA ANDERSON GWIAZDĄ OSTATNIEJ NAGIEJ SESJI W PLAYBOYU
Pornografia jest dla nieudaczników
Para stwierdza również, że pornografia w rzeczy samej jest dla nieudaczników, stanowi wyjście awaryjne dla ludzi "zbyt leniwych, aby czerpać radość i pożytek ze zdrowego podejścia do sfery związanej z seksualnością".
Trzeba przyznać, że niewielu spodziewało się podobnych słów po gwieździe, rekordzistce pod względem liczby roznegliżowanych zdjęć na okładkach "Playboya" (do tej pory gościła na nich 15 razy!). Przypomnijmy, że Anderson była także bohaterką dwóch afer związanych z przeciekiem do mediów jej sekstaśm. Ale widać, prawdę mówi stare przysłowie, że mądrość przychodzi z wiekiem, a (była?) skandalistka właśnie dobija do pięćdziesiątki. Może więc warto wziąć sobie do serca jej apel.