Zaruski w Zakopanem: "gazda w domu?"
Na szczęście w tym okresie w Zakopanem pojawiła się postać, która od początku doskonale rozumiała potrzebę utworzenia profesjonalnego zespołu ratowników górskich. To Mariusz Zaruski, "człowiek-orkiestra" i jeden z najwszechstronniej utalentowanych Polaków XX wieku - nieustraszony żeglarz, zdolny malarz i prozaik, wyśmienity narciarz i miłośnik Tatr, a przede wszystkim pełen poświęcenia społecznik.
TOPR-u w formie, jaką znamy, nie udało się jednak utworzyć od razu - problemem, jak zawsze były pieniądze. Zanim w 1909 roku formalnie ogłoszono powstanie Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego pod przewodnictwem Zaruskiego, funkcjonował (w dużej mierze improwizowany) zespół obytych z Tatrami górali oraz przewodników, z których jeden w razie czego szedł na pomoc. "Zbiórki" rzadko przebiegały jednak sprawnie. "Przychodziło się do domu przewodnika gdzieś na Gubałówce, Bystrem lub innym Żywczańskiem. - Gazda w domu? - Ni, konie pasie pod lasem. Jędrek, chybaj po ojca. (...) - Ojciec nie pójdom, bo jutro jadom na jarmark" - pisał Zaruski. "Trzeba było iść na drugi koniec zakopiańskiego świata, na trzeci i czwarty, zanim zebrało się gromadkę ludzi".