Portret z obcym w tle
To miał być uroczy dzień, spędzony z bliskimi na łonie natury. I taki był, choć – jak się później okazało – nie do końca spędzony jedynie w rodzinnym gronie. 23 maja 1964 r. Jim Templeton testował nowy aparat, robiąc zdjęcia swoim córkom. Gotowy materiał wysłał do studia Kodaka. Gdy przeglądał potem jedną z wywołanych już fotografii, jego serce na chwilę się zatrzymało. Wszystko za sprawą zagadkowej postaci, którą wyraźnie widać tuż za jego pięcioletnią córką.
Tajemnicza sylwetka widoczna była tylko na tym jednym zdjęciu. Sęk w tym, że zarówno Jim, jak i jego żona przysięgali, że podczas sesji w zasięgu obiektywu nie było żadnych innych ludzi. Mimo późniejszych dociekań policji oraz ekspertów, do dziś nie udało się wyjaśnić zagadki. Szczegółowa analiza potwierdziła tylko, że aparat nie był wadliwy. Nie stwierdzono też żadnych uchybień podczas procesu wywoływania filmu. Co ciekawe, firma Kodak ufundowała potem nagrodę za rozwiązanie zagadki. Ta sztuka nikomu się jednak nie udała.