Komendant poluje
W jednej ze scen głośnego filmu Stevena Spielberga "Lista Schindlera" komendant Goeth (w tej roli fantastycznie spisał się Ralph Fiennes) wychodzi z karabinem na balkon swojej pięknej willi, z którego rozciąga się widok na obóz i strzela do więźniów. Wbrew pozorom ten wstrząsający obrazek nie zrodził się w wyobraźni hollywoodzkich twórców. Tak wyglądała codzienność w Płaszowie.
Amon Goeth trenował umiejętności strzeleckie, mordując ludzi bez najmniejszej przyczyny. Nie tylko z balkonu posiadłości (zwanej "Czerwonym domem"), ale także z grzbietu konia czy okna samochodu. Wyruszając na "polowanie", często zakładał ulubiony kapelusz tyrolski, który dla osób przebywających na terenie obozu stał się symbolem nadciągającej śmierci.
Były więzień Władysław Kopystecki wspominał: "Jak przyszedł (Amon Goeth) na teren obozu z psem, w białej koszuli, w butach, i z tyłu zastał ją, jak jadła ziemniaka. Strzelił jej w głowę, wywróciła się przy kotle. Wtedy zawołał dwóch Żydów, co robili w stajni, i kazał ją rzucić do drugiego kotła z gotującą wodą. Żydzi rzucili ją, ona jeszcze żyła, ruszała nogami i chlapała tą gotującą wodą. Kazał ją więc przykryć i odszedł sobie dalej".
Komendant nie miał litości także dla dzieci. W archiwach zachowała się relacja jednego z więźniów, opowiadającego jak 6-letni chłopczyk po wyjściu z ciężarówki zaczął uciekać. Goeth przywołał go łagodnym głosem, a malec podszedł do niego, wyjmując z kieszeni zabawkę. Komendant z uśmiechem odebrał mu ją, a następnie z zimną krwią zastrzelił dziecko. Goeth potrafił też zatłuc więźnia pejczem lub zmiażdżyć mu głowę, waląc w nią cegłą. Czasem spuszczał na Żydów Ralfa (na zdj.) i Alfa - owczarki niemieckie wytresowane do zabijania. Wyszukiwał też przez lunetę karabinu snajperskiego kobiety z dziećmi na rękach i sprawdzał, czy jednym pociskiem można zabić dwie osoby.