Antykoncepcja powoduje raka
Niestety, okazuje się, że być może cierpimy na własne życzenie - nakłaniając nasze partnerki do stosowania antykoncepcji hormonalnej, sami zbieramy tego żniwo. Specjaliści utrzymują, że wzrost przypadków zachorowań na raka prostaty to pokłosie rosnącej popularności pigułki antykoncepcyjnej.
11.02.2014 | aktual.: 19.02.2014 10:27
Jak podaje "Daily Mail", podczas analizowania danych statystycznych, specjaliści zauważyli coś niezwykle interesującego: dodatnią korelację pomiędzy zachorowalnością na raka prostaty u mężczyzn, a liczbą kobiet używających antykoncepcji hormonalnej. Uczeni z nieskrywanym zdziwieniem opowiadają o tym, że choć wcześniej nie widzieli tu związku przyczynowo-skutkowego, to jednak teraz nakreśla się on coraz wyraźniej.
Już od 40 lat systematycznie powiększa się rzesza kobiet stosujących pigułkę, jako główną metodę antykoncepcji, natomiast równolegle - również od 40 lat - specjaliści zauważają zaskakująco duży wzrost odnotowywanych każdego roku przypadków raka prostaty. Czy to możliwe, aby jedno wynikało z drugiego?
Ekipa badaczy pod wodzą doktora Davida Margela ze Szpitala Księżniczki Małgorzaty w Toronto, uważa, że to bardzo możliwe.
Margel twierdzi, że panowie chorują, ponieważ są wystawieni na działanie hormonu zawartego w pigułce: estrogenu. Ta forma antykoncepcji jest dziś jedną z najbardziej popularnych i wciąż zyskuje nowych entuzjastów - paradoksalnie, to mężczyźni bardzo często nakłaniają swoje partnerki do przejścia na hormony, z uwagi dyskomfort towarzyszący używaniu prezerwatywy. Żeby jednak dokładniej zgłębić ten problem, Margel, wraz z kolegami po fachu, postanowił sięgnąć po większą liczbę danych.
Specjaliści z Toronto, przejrzeli statystyki z 87 krajów. Skupiali się na dwóch czynnikach: liczbie kobiet biorących pigułkę oraz liczbie mężczyzn chorujących tam na raka. Wynik okazał się zbieżny z wcześniejszymi ustaleniami. W krajach, w których więcej pań brało pigułkę, obserwowano znacznie większą liczbę przypadków zachorowalności na raka prostaty.
*Dlaczego tak się dzieje? * Specjaliści przypuszczają, że jedną z najbardziej prawdopodobnych możliwości jest ta, mówiąca, że nadmiar estrogenu wydalany jest z moczem i trafia do środowiska, w tym do zbiorników wodnych, skąd przenoszony jest dalej - w wodzie i pożywieniu - do organizmów mężczyzn. Z kolei eksperci z Międzynarodowej Agencji Badań nad Rakiem, utrzymują, że do "skażenia" estrogenem dochodzi podczas kontaktów seksualnych, kiedy to płyny ustrojowe kobiety i mężczyzny mieszają się ze sobą. Wszystko to sprawia, że jesteśmy coraz bardziej wyeksponowani na estrogen, który najwyraźniej ma na nas niezwykle zgubny wpływ.
Czy można coś zrobić, żeby temu przeciwdziałać?
Obecnie wydaje się, że nie, bo przecież ciężko wyobrazić sobie sytuację, w której cały świat nagle rezygnuje z pigułki. Jednak na pocieszenie przytaczamy wypowiedź doktor Kate Holmes z "The Prostate Cancer Charity", która stwierdza, że raport Kanadyjczyków nie powinien negatywnie nastrajać mężczyzn. Holmes zauważa, że: - w badaniu nie podano żadnych informacji odnośnie poziomu zanieczyszczenia w tych krajach, założono tu, że pigułka to jedyne możliwe źródło generowania podwyższonego współczynnika zachorowalności na raka prostaty, a to zbyt wielkie uproszczenie.
Nie można zapominać, że w naszym otoczeniu pełno jest substancji, które cechują się negatywnym oddziaływaniem na układ hormonalny człowieka, a co za tym idzie, wywołujących nowotwory. Mowa tu m.in. o bisfenolu A, obecnym w sporej grupie tworzyw sztucznych oraz równie niebezpiecznych ftalanach.
Czy rak prostaty to wyrok śmierci?
Nowotwory układu moczowo-płciowego, w tym głównie rak prostaty, są już główną przyczyną zachorowań spośród wszystkich chorób nowotworowych atakujących mężczyzn - wynika polskiego raportu "Prostata na lata". Są one jednak wykrywane zbyt późno.
Najczęstszym pojedynczym nowotworem atakującym mężczyzn nadal jest rak płuca, na który przypada 21,1 proc. zachorowań. Tuż za nim są jednak: rak prostaty (13,2 proc.), pęcherza moczowego (7 proc.) oraz nerki (3,9 proc.). Razem stanowią one ponad 24 proc. wszystkich zachorowań na nowotwory.
Konsultant krajowy ds. onkologii klinicznej prof. Maciej Krzakowski prognozuje w raporcie, że najbardziej będzie wzrastać zachorowalność na raka prostaty. Obecnie co roku jest on wykrywany u prawie 10 tys. mężczyzn, ale jeszcze w połowie tej dekady liczba zachorowań na ten nowotwór wzrośnie do około 15 tys. rocznie.
Na szczęście, wraz ze wzrostem zachorowań nie zwiększa się umieralność z powodu raka prostaty. Jest to zasługa większej skuteczności leczenia. Pięcioletnie przeżycie uzyskuje się u 76 proc. tych pacjentów, u których chorobę tę wykryto w latach 2003-2005. W przypadku mężczyzn z wcześniejszym rozpoznaniem tego nowotworu, w latach 2000-2002, pięcioletnie przeżycia nie przekraczały 66 proc.
Specjaliści uważają, że odsetek wyleczeń byłby jeszcze większy, gdyby raka prostaty wykrywano w początkowym stadium rozwoju. W naszym kraju wykrywa się zaledwie 40 proc. tych nowotworów we wczesnych stadiach zaawansowania (gdy guz ograniczony jest jedynie do gruczołu). W USA na tak wczesnym etapie diagnozowanych jest 90 proc. przypadków raka prostaty - podkreślono w raporcie.
Profilaktyka - dzięki niej unikniesz niebezpieczeństwa
Trzeba sobie także uświadomić, że rak prostaty to tylko jedna z chorób, z którą można wygrać, jeśli tylko zareaguje się w odpowiednim momencie. Stosowanie zasad profilaktyki pozwala zapobiec naprawdę niebezpiecznym problemom zdrowotnym. Jeśli chcesz się dowiedzieć więcej na temat badań okresowych, które powinien wykonywać każdy mężczyzna w twoim wieku, przeczytaj tekst "Jakie badania kontrolne powinniśmy wykonywać?" oraz zapoznaj się z infografiką.
[
(fot. infografika.wp.pl) ]( http://infografika.wp.pl/" )
PFi/(PAP)/Ijuh, facet.wp.pl