LudzieBruno Ciechowski: pamięć o ojcu wciąż jest żywa

Bruno Ciechowski: pamięć o ojcu wciąż jest żywa

22 grudnia minie 15. rocznica śmierci legendarnego muzyka Grzegorza Ciechowskiego. Z tego powodu jego syn wraz z grupą przyjaciół planuje wydać album zdjęciowy poświęcony artyście. O pomoc przy realizacji projektu poprosił fanów.

Bruno Ciechowski: pamięć o ojcu wciąż jest żywa
Źródło zdjęć: © Andrzej Świetlik
Alicja Lipińska

30.09.2016 | aktual.: 01.10.2016 09:12

Kiedy w 2001 roku na dwa dni przed Wigilią media obiegła wiadomość o nagłej i niespodziewanej śmierci Grzegorza Ciechowskiego, wielu nie mogło w to uwierzyć. Miał tylko 44 lata, a fani z niecierpliwością oczekiwali ukazania się zapowiadanej przez niego nowej płyty. Tuż przed świętami artysta trafił jednak do szpitala. Okazało się, że ma tętniaka serca. Mimo przeprowadzonej operacji, zmarł.
Od jego śmierci minie w grudniu już 15 lat. Z tej okazji Bruno Ciechowski wraz z osobami, które przez lata współpracowały z artystą, planuje uczcić pamięć ojca w wyjątkowy sposób. Chcą wydać album fotograficzny, w większości składający się z niepublikowanych dotychczas zdjęć.
Skąd taki pomysł?
Bruno Ciechowski: Sam pomysł wyszedł od Andrzeja Świetlika, który fotografował ojca od 1988 roku aż do końca. To była bardzo fajna relacja, bo mój tata za każdym razem, kiedy ktoś chciał mu robić zdjęcia, mówił „Nie, nie, ja mam swojego fotografa”. Każda ich wspólna sesja przynosiła nowe wspaniałe zdjęcia, okładki. Część z nich jest dziś dobrze znana. Wiele jednak trafiło do szuflady. I w momencie, kiedy fani sądzą, że widzieli już wszystko, okazuje się, że tak nie jest. Album, który pragniemy wydać, w 80 proc. będzie się składał z zupełnie nowych, niepublikowanych wcześniej zdjęć. Pokazujących cały backstage powstawania sesji Republiki i tę niezwykłą aurę, ten klimat, jaki tworzył się wokół Grzegorza Ciechowskiego. To nie są zdjęcia przypadkowe. Pokazują, jak na przestrzeni tych 13 lat tata się zmieniał. Pokazują chyba nawet, jakim człowiekiem był: z ogromnym poczuciem humoru (niektóre fotografie pokazują jego wygłupy), ale też jego wyjątkową wrażliwość.

Obraz
© Andrzej Świetlik

W pewnym momencie zwróciliście się o pomoc do fanów. Dlaczego?
Andrzej szukał wydawców albumu, jednak żadne wydawnictwo nie miało odwagi podjąć się tego wyzwania. Przyszedł więc z projektem do mnie i Przemka Wałczuka [promotora i producenta muzycznego – przyp. red.], a my natychmiast go podchwyciliśmy. Przecież to byłaby wspaniała pamiątka nie tylko dla nas, rodziny i przyjaciół, ale również dla całej rzeszy fanów twórczości ojca.
Pojawiły się jednak problemy finansowe.
No niestety okazało się, że to projekt dość kosztowny. Ile mogliśmy, tyle wyłożyliśmy sami, ale wpadliśmy też na pomysł akcji croudfundingowej na portalu PolakPotrafi.pl [crowfunding polega na finansowaniu danego przedsięwzięcia przez dużą liczbę drobnych wpłat dokonywanych przez osoby zainteresowane danym projektem – przyp. red.].
Jak idzie zbieranie pieniędzy?
Coraz lepiej. Mamy już ponad 30 proc., a akcja kończy się 21 października. Do tego czasu musimy uzbierać 29 tys. zł. Głęboko wierzę, że uda nam się zebrać całą potrzebną kwotę. Widzę, że fani bardzo pozytywnie komentują naszą inicjatywę. Dla mnie to ogromnie emocjonalna sprawa. I odpowiedź na pytanie, które tata stawiał w piosence „Gdzie oni są, gdzie wszyscy moi przyjaciele”. Widzę, że wciąż ma ich wielu.
Wydawnictwa miały mniej odwagi niż fani. Boli cię to?
Nie, absolutnie. Według mnie właśnie to jest piękne, że możemy zaangażować ludzi, którym naprawdę na tym zależy, którzy wciąż – nawet 15 lat po jego śmierci – pamiętają ojca i słuchają jego muzyki, którzy włączają się i pomagają z potrzeby serca, a nie zysku.
W ciekawy sposób zachęcacie też ludzi do udziału w akcji.
Tak, przygotowaliśmy niezwykłe upominki dla wspierających nasz projekt: od pocztówek, albumów i oprawionych zdjęć poczynając, na rękopisie „Republiki marzeń” kończąc. Muszę przyznać, że przekonanie mojej mamy [Anny Skrobiszewskiej – przyp. red.], aby tę ogromnie cenną dla całej naszej rodziny pamiątkę przekazać, nie było wcale łatwe. Ale wydaje mi się, że warto.
Masz wrażenie, że pamięć o Grzegorzu Ciechowskim i jego twórczości jest wciąż żywa wśród fanów i młodszych pokoleń?
Właśnie ta akcja uświadomiła mi, że właśnie tak jest. Ta wspólnota „Republikanów” jest bardzo silna. Codziennie dostaję wspaniałe maile. Ludzie wspominają w nich mojego tatę, to, jak i gdzie się poznali, kim dla nich był, ile dla nich znaczył on sam i jego muzyka. To jest piękne, że pamięć o nim nie przeminęła.
A album, który przygotowujesz wraz z innymi, będzie bardziej hołdem dla Grzegorza Ciechowskiego ojca czy Grzegorza Ciechowskiego artysty?
Z mojej strony – dla ojca. Ale myślę, że ze strony Andrzeja Świetlika – dla przyjaciela, a dla fanów – dla artysty.

Obraz
© Andrzej Świetlik

Jeśli akcja zakończy się powodzeniem i uda się zebrać całą kwotę, już w grudniu album w nakładzie 3 tys. egzemplarzy trafi do księgarni. Projekt można wesprzeć, klikając w ten link.

Grzegorz Ciechowski był ikoną polskiej muzyki. Wokalistą, poetą, kompozytorem i liderem zespołu Republika. Jako solista występował pod pseudonimami Obywatel G.C. i Grzegorz z Ciechowa, pisał też teksty pod pseudonimem Ewa Omernik. Do jego najbardziej znanych utworów należą m.in. „Telefony”, „Biała flaga”, „Piejo kury piejo”, „Raz na milion lat”, „Odchodząc” czy „Śmierć na pięć”. Ostatnią płytę z jego utworami zespół wydał już po śmierci artysty. Nosiła tytuł „Republika”.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (146)